sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział LVI

- Mówiłam Ci już, że nie podoba mi się ten telefon - odparłam śmiejąc się. Już od pół godziny Horacy próbuje mnie przekonać, że motorola to dobry telefon - Głuupooluu mówiłam Ci już ze sto razy, że niee - zrezygnowany spojrzał na mnie z żalem po czym wybuchnął śmiechem.
- Żartowałem, mi też się nie podoba - ledwo go zrozumiałam przez ten śmiech.
- Serio ? Stałam tu prawie godzinę i słuchałam Twojej pięknej przemowy na temat tego telefonu po nic ? - spojrzałam na niego spod łba.
- Powinnaś się cieszyć, spędzisz ze mną więcej czasu - powiedział tym swoim pewnym siebie głosem i spojrzał mi w oczy. Momentalnie moje nogi stały się jak z waty, uśmiechnęłam się lekko i wskazałam na pierwszy lepszy telefon.
- Ten, ten biorę - odparłam szybko. Zaśmiał się a ja spojrzałam jaki telefon wybrałam - Żartuje - dodałam śmiejąc się. Palcem wskazywałam wielki telefon z ogromnymi przyciskami i malutkim ekranem. Szybko wybrałam biały telefon - Ten biorę - uśmiechnęłam się szeroko.
- W końcu wybrałaś - przysunął się bliżej mnie i spojrzał na telefon - Ładny - jego kącik ust uniósł się lekko do góry.
      Po 15 minutach telefon już był mój. Ucieszona siedziałam z Horacym w jakieś lodziarni i zajadałam cytrynowe lody. Horacy bacznie mi się przyglądał.
- Mam coś na twarzy, że tak się patrzysz ? - zapytałam a on tylko się uśmiechnął - Horacy ! Ziemia ! - pomachałam do niego dłonią.
- Muszę na chwile iść - powiedział nagle - Będę za 15 minut - wstał szybko i przelotnie mnie musnął ustami w czoło po czym już go nie widziałam. Rozejrzałam się i już zaczęło mi się nudzić. Chwyciłam reklamówkę z nowym telefonem i korzystając, że znajduje się w lodziarni w centrum handlowym to przejdę się po sklepach. Powolnym krokiem ruszyłam do sklepów. Pięć, sześć, siedem sklepów a ja wciąż nic nie kupiłam. Zobaczyłam na wystawie piękną sukienkę. Od razu weszłam do sklepu i pokierowałam się do wieszaka z sukienką, wybrałam swój numer i w przebieralni przebrałam się. Stanęłam przed lustrem i poprawiłam włosy. Materiał zasłaniający mnie poruszył się i zobaczyłam Horacego. Tylko, że w innym wydaniu. Miał krótkie włosy. Otworzyłam szeroko oczy i zasłoniłam zasłonę oddzielającą przebieralnie od reszty sklepu.
- Coś ty zrobił ? - stanęłam lekko na palcach i przejechałam dłonią po jego włosach - Dlatego mnie zostawiłeś ? - przejechałam delikatnie dłonią po jego policzku - Lepiej Ci tak - uśmiechnęłam się delikatnie. Swoją dłoń przyłożył do mojej i lekko przycisnął do swojego policzka.
- Wyglądasz pięknie - wymamrotał zbliżając się lekko do mnie twarzą.








 ZAPRASZAM DO :
HORACEGO





Rozdział krótki ale nie miałam pojęcia co jeszcze dopisać xd







Wasza Dreena ☺

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział LV

Dochodziła 11:00 a ja leżałam na podłodze i wpatrywałam się w sufit. Byłam gotowa do wyjścia od jakiś 15 minut ale nie miałam siły się podnosić z podłogi. Usłyszałam jak drzwi od mojego pokoju się otwierają.
- Dreena powiedz mi, że to nie jest ta chwila na poważną rozmowę ojca z córką ? - tata z nadzieją odezwał się. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko.
- Nie ale trochę pieniędzy tato by mi się przydało - zrobiłam minkę szczeniaczka.
- Ile chcesz ? 10 zł ? 20 zł ? - zapytał ojciec klękając przy mnie.
- No wiesz około 600 zł - odparłam śmiejąc się pod nosem. Wywalił na mnie wielkie oczy - Oj przestań, na tydzień zarabiasz tyle co przeciętny człowiek w trzy miesiące - podparłam się na łokciach.
- Ale to nie znaczy, że mam Ci dawać pieniądze na każdą Twoją zachciankę.
- Potrzebuje na telefon .
- A co się stało z nowym ?
- W Akademii wpadł do fontanny - mruknęłam a po chwili się uśmiechnęłam, ponieważ przypomniałam sobie, że w tamtej chwili poznałam Leo - Gdzieś powinnam mieć moją starą kartę, na którą możesz mi przelać pieniądze - uśmiechnęłam się szeroko i słodko - Wiesz, że Cię kocham tatusiu - pokiwał zrezygnowany głową i wstał.
- Przynieś mi tą kartę do salonu - wstałam natychmiast z podłogi i popędziłam do garderoby. Wygrzebałam karton i wywaliłam wszystko z niego. Małe pudełeczka, koraliki, lakiery do paznokci, kupony i papierki przeróżne rzeczy wyleciały ze środka. Znalazłam mój stary portfel i wyciągnęłam moją różową kartę. Wybiegłam z pokoju i wleciałam do salonu rzucając się od razu na sofę. Tata przejął ode mnie kartę i wypełnił wszystkie potrzebne dane w komputerze.
- Dziewczyno ty masz na karcie jeszcze około 500 zł - zaśmiał się - Jaka ty oszczędna.
- Daj mi tysiaka i jesteśmy kwita - pocałowałam go w policzek. Przelał mi na konto 1000 zł i oddał mi kartę.
- Pamiętaj, że garderoby już nie można powiększyć - zaśmiał się a ja razem z nim. Rozmowę przerwało nam pukanie do drzwi. Chwyciłam kartę i podbiegłam do nich. Otworzyłam je z przekonaniem, że zobaczę Horacego jednak moja mina zrzedła kiedy zobaczyłam Lukasa.
- Dreena musimy porozmawiać - powiedział robiąc krok do przodu.
- Nie mamy o czym - chciałam zamknąć drzwi ale zatrzymał je nogą - Czego chcesz ?
- Musisz mi uwierzyć, że do niczego nie doszło między tamtą dziewczyna a mną.
- Lukas przestań - odparłam błagalnie - To nie ma sensu.
- Nasza miłość nie ma sensu ? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Straciła swój sens w tamtą noc kiedy wybrałeś tamtą dziewczynę - syknęłam.
- Dreena uwierz mi, przecież kiedyś mówiłaś, że ufasz mi a teraz ?
- Teraz to ja jestem umówiona i nie mam czasu na jakieś niemożliwe wyjaśnienia - przepchnęłam się obok niego i zamknęłam za sobą drzwi - Lukas nie rozumiesz ? Zraniłeś mnie, nie tak łatwo jest to zrozumieć i przebaczyć. Potrzebuje czasu na zrozumienie tego wszystkiego i podjęcia wyboru.
- Wyboru wrócenia do mnie ? - chwycił mnie za dłoń.
- Nie dotykaj mnie - warknęłam - Daj mi spokój, zrozum zniszczyłeś to więc teraz cierp - odwróciłam się od niego z nadzieją, że zobaczę gdzieś w pobliżu czarne bmw Horacego. Nie zauważyłam ani auta, ani Horacego.
- Dreena dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać ? - podniósł ton głosu.
- Jakbyś nie zauważył ciągle z Tobą rozmawiam ! - krzyknęłam
- Przepraszam nie powinienem się unosić - spojrzał mi w oczy. Także spojrzałam na niego i poczułam mocne ukucie w sercu. On był tym chłopakiem, którego kochałam. Gdyby trzeba było to nawet życie oddałabym za niego, a on tak najnormalniej zabawiał się z inną.
- Mam zamiar wrócić do Akademii - powiedziałam cicho, odwracając twarz od niego.
- Dreena ... Dlaczego ty mi to robisz ? - zapytał spokojnie.
- Ja Ci robię ? - wskazałam na siebie palcem lekko wnerwiona - Czy to ja Cię zdradziłam ?
- Nie byliśmy razem, więc zdradzić Cię nie mogłem - odparł lekceważąco.
- Masz racje Lukas nigdy nie byliśmy razem i nie będziemy - powiedziałam oschle i odwróciłam się od niego. Moim oczom ukazał się Horacy wysiadający z samochodu. Podbiegłam do niego czym prędzej i przytuliłam go. - Nie mogłeś przyjechać wcześniej ? - wymruczałam a on odsunął mnie od siebie i spojrzał mi  w oczy.
- Księżniczko nie mogłem, przepraszam - uśmiechnął się lekko.
- Dreena nie chciałem tego powiedzieć, nie to miałem na myśli ! - krzyknął Lukas idąc w naszym kierunku.
- Błagam jedźmy już - powiedziałam a Horacy kiwnął głową. Obeszłam szybko samochód i usiadłam obok kierowcy.
- Dlaczego z nim nie porozmawiasz ? - zapytał się mnie Horacy ruszając samochodem.
- Nie umiem, po prostu nie potrafię - wyszeptałam spuszczając głowę w dół.







Witajcie moje miśki !
Za nami już LV rozdział ☺

Niedługo ogólne podsumowanie wszystkiego(sondy i konkursów) i dotychczasowych rozdziałów ; )


























Wasza Dreena ♥

czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział LIV

Spojrzałam na jego żałosną twarz pełną bólu i dotarło do mnie do robię. Szybko uwolniłam go spod mojej mocy. Upadł na ziemie i nie ruszał się. Zasłoniłam usta dłonią i powstrzymałam krzyk. Chciałam do niego podejść ale bałam się. Lukas wybiegł i prawie się wywrócił o Patryka.
- Co ty zrobiłaś ? - zapytał ściszonym głosem. Wzruszyłam ramionami wciąż oszołomiona. Spojrzałam Lukasowi z oczy i serce mnie zakuło. Po policzkach zaczęły mi spływać łzy - Shh spokojnie, nic się nie stało - podszedł do mnie szybko i przytulił do siebie. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową i usłyszałam szybko bijące serce. Tak bardzo go kochałam ale nie mogłam pokazać, że jestem słaba. Odsunęłam się od niego i wytarłam policzki.
- Jest dobrze - wymamrotałam - On musi żyć - wyjąkałam. Lukas niechętnie podszedł do niego i przyłożył palce do jego szyi. Spojrzał na mnie i pokiwał głową na znak, że nie żyje - Ale jak go puściłam to jeszcze żył - nagły pomysł wpadł mi do głowy i byłam pewna, że Lukas nie będzie z niego zadowolony - Jego dusza wciąż musi tutaj być, mogę go znaleźć i pomóc mu wrócić do Ciała - w między czasie Lukas odwrócił ciało na plecy i ułożył dłonie wzdłuż ciała.
- To jest fatalny pomysł - skwitował szybko.
- To jest mój wybór - odparłam ostro - Musi być spokojnie i bezpiecznie a resztę ja zrobię - usiadłam pod ścianą i zamknęłam oczy.
- Dreena musisz uwa..
- Proszę Cię Lukas - przerwałam mu nie otwierając oczu - Między nami wszystko skończone już nie musisz się o mnie martwić - odparłam próbując ukryć ból w głosie.
- Daj mi wszystko wyjaśnić - powiedział szybko.
- Błagam nie mów do mnie. Tylko dzisiaj potrzebuje twojej pomocy a później zajmij się swoim życiem - usłyszałam jak ciężko oddycha ale zignorowałam to i skupiłam się na tym by oddzielić moją duszę od ciała. Nabrałam powietrza do płuc i przyłożyłam dłoń do klatce piersiowej w miejscu gdzie znajduje się serce. Wbiłam mocno paznokcie i starałam się utrzymać normalny oddech. Poczułam ból i rozkosz. Fala zimnego powietrza owiała moją twarz a po chwili stałam nad sobą. Moja głowa bezładnie była przechylona w bok a na klatce piersiowej było pięć małych ran, z których spływała krew. Lukas podszedł do mojego ciała i jakimś materiałem próbował zatamować krwawienie. Spróbowałam powędrować myślami do Patryka ale nie mogłam go wyczuć. Miałam bardzo mało czasu a on sobie wędrówki urządzał. Podeszłam do jego ciała i kopnęłam je lekko - No Patryk pokaż się - kopnęłam jeszcze raz jego ciało tylko, że znacznie mocniej - Sukinsynie wołam Cię ! - wydarłam się. Pojawił się obok mnie z rozmarzoną miną.
- Co ty wyrabiasz ? Nie dość, że sprawiłaś mi ból kiedy żyłem to jeszcze kiedy jestem martwy to mnie dręczysz. Litości Dreena - odparł z uśmiechem na ustach.
- Słuchaj popełniłam błąd ale za to ty zrobiłeś coś gorszego. Z własnej woli opuściłeś ciało. Musisz wrócić Patryk.
- Nie mam ochoty, tutaj jest świetnie. Nie jestem ani głodny, ani śpiący niczego nie potrzebuje - uniósł ręce do góry - Tutaj jest świetnie
- Nie, mylisz się. Teraz jest świetnie ale potem już nie będzie. Znudzi Cię to i będziesz potrzebował rozmowy . Będziesz samotny. Wyobraź sobie ból twojej siostry kiedy dowie się, że nie żyjesz - jego mina zrzedła a ręce mu opadły. Spojrzał na mnie i podszedł blisko.
- Dlaczego to robisz ? - wyszeptał
- Nie wiem.
- Wiesz - odparł szybko - Dlaczego mi pomagasz ?
- Moje życie ostatnio zmieniło się nie odwracalnie. Nie masz pojęcia jakie to okropne uczucie stracić kogoś.  Patryk musisz wrócić.
- Dobrze - uśmiechnął się - Ale następnym razem jak zabierzesz mi moje jedzenie to Cię ugryzę.
- Radzę byś tego nie robił - zaśmiałam się cicho.
- Dlaczego ?
- Jestem Jakszini moja krew zabija - wzruszyłam ramionami - Nie zabijaj nikogo, napij się i daj temu komuś spokój. A teraz wracaj.
- Jesteś Jakszini ? - spojrzał na mnie wielkimi oczami - Dobra nie ważne, wracam - położył się równo ze swoim ciałem - Dziękuje Ci Dreena - wyszeptał i jego dusza zniknęła. Po chwili zobaczyłam jak rany z jego twarzy znikają. Spojrzałam na swoje ciało, wyglądałam okropnie. Miałam brudną i porwaną sukienkę raczej byłam cała brudna i pokaleczona. Lukas przytulał mnie do siebie i lekko kiwał się w przód i w tył.
- Coś ty narobił idioto - wyszeptałam i usiadłam równo z moim ciałem. Poczułam ból w klatce piersiowej a potem znany mi powiew zimnego powietrza. Po chwili byłam już w śród żywych. Odsunęłam się od Lukasa ale on wciąż trzymał mnie w objęciach.
- Przepraszam Cię ale daj mi to wszystko wyjaśnić - powiedział natychmiast.
- To koniec, nie potrzebuje już Twojej pomocy - uwolniłam się z jego uścisku i wstałam z ziemi - Jestem Ci winna przysługę, jeśli kiedykolwiek będziesz mnie potrzebował to odezwij się a postaram Ci pomóc - wymusiłam uśmiech.
- Dreena to nie musi tak się skończyć - wstał szybko i chwycił mnie za rękę.
- Lukas przestań - zabrałam dłoń szybko - Nie utrudniaj mi tego - odsunęłam się od niego i zabrałam swoje szpilki. Mówił coś jeszcze ale to nie miało znaczenie byłam skupiona by nie wybuchnąć płaczem. Z trudem wyszłam z podziemi. Prześlizgnęłam się za regałem i pokierowałam się do wyjścia.
- Hej ! - Rebeca wykrzyczała na mój widok - Boże co Ci się stało ? - pociągnęła mnie za rękę i odwróciła w swoją stronę - Jesteś cała ?
- Tak wszystko dobrze - uśmiechnęłam się blado.
- Powiedzmy, że Ci wierze - wywróciła oczami - Chodź powinnam mieć coś na przebranie - pociągnęła mnie za dłoń na piętro. Wprowadziła mnie do jakiegoś pokoju. Po chwili przyniosła mi spodnie jeansowe i bluzę z kapturem.
- Dziękuje - bez czekania by Rebeca wyszła rozebrałam się do bielizny i przebrałam się w pożyczone mi ubrania.
- Dobrze a teraz mi mów czemu płakałaś - usiadła po turecku na środku łóżka i poklepała miejsce obok. Zebrałam się w sobie i usiadłam obok niej. Opowiedziałam jej wszystko. O tajnym wejściu za regałem, o tym, że Lukas mnie zdradził, o tym, że pierw zabiłam jej brata a potem go wskrzesiłam. Słuchała mnie uważnie i nawet nie przejęła się tym, że jej brat był przez moment martwy. Przytuliła mnie mocno i pogłaskała po głowie - Wszystko będzie dobrze. Masz jak wrócić do domu ?
- Tak - odparłam szybko jednak po chwili namysłu dodałam - Nie, nie mam.
- A może ktoś po Ciebie przyjechać ? - zapytała mile. Automatycznie pomyślałam o Horacym ale próbowałam zignorować ten pomysł.
- Tak ale nie wiem czy dobrze pamiętam numer tej osoby - podała mi telefon.
- Zawsze warto spróbować - uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Wybrałam numer z nadzieją, że dobrze zapamiętałam. Jeden sygnał, drugi, trzeci.
Halo ? - usłyszałam tak znajomy mi głos, że uśmiechnęłam się.
Horacy ?
Tak, kto mów ? 

To ja Dreena. Potrzebuje Cię - chwila ciszy.
Gdzie jesteś ? Będę za chwile. 
Poczekaj bo nie wiem - zawołałam Rebece i wypytałam się jej potrzebnych informacji, które potem przekazałam Horacemu.
Wiem gdzie to jest. Będę za 10 minut.
Rozłączyłam się i oddałam Rebece telefon.
- Dziękuje Ci - przytuliłam ją - Jakbyś chciała to wpadaj do mnie. Mieszkam na Medesa 1a - pocałowała mnie w policzek. Zbiegłam ze schodów i na swojej drodze spotkałam Lukasa.
- Daj mi wszystko wyjaśnić - powiedział szybko. Wyminęłam go i wybiegłam przed dom - Dreena ! - krzyknął za mną - Błagam Cię - spojrzałam za sobie i zauważyłam, że idzie za mną.
- Zostaw mnie ! - wykrzyczałam - Nie rozumiesz ? Miziałeś się z inną dziewczyną nie ma co tego wyjaśniać !  .  Rozejrzałam się i ujrzałam na ulicy czarne bmw Horacego.
- Dreena ja bez Ciebie nie mogę żyć.
- Mogłeś o tym pomyśleć przed tym zanim zacząłeś się zabawiać z inną - odparłam oschle.
- Wybacz mi - wyszeptał będąc blisko mnie. Spojrzałam pośpiesznie za siebie i ujrzałam zmartwioną twarz Horacego.
- Nie jestem wstanie tego zrobić - wymamrotałam i odsunęłam się od niego - Po prostu mnie zostaw - odwróciłam się od niego i podbiegłam do samochodu. Wsiadłam na miejsce kierowcy i oparłam głowę o zagłówek.
- Wszystko w porządku ? - zapytał siadając za kierownicą.
- Nie - przekręciłam głowę w jego stronę - To był najgorszy dzień nie pomijając tego kiedy dowiedziałam się, że jestem Jakszini - odpalił silnik i powoli ruszył.
- Dobrze opowiadaj ze szczegółami - uśmiechnęłam się widząc jego twarz skupioną na drodze. Opowiedziałam mu wszystko od momentu znalezienia się w tym domu. Słuchał mnie uważnie i wtrącał się komentując wszystko. Najbardziej go zaciekawił mój sen. Po opowiedzeniu mu wszystkiego zatrzymaliśmy się przed moją szkołą.
- Co tutaj robimy ? - zapytałam wychodząc z samochodu.
- Musisz się odprężyć a najlepszym sposobem jest zabawa z magią - chwycił mnie pod rękę i zaprowadził na tyły szkoły. Otworzył wielkie metalowe drzwi - Panie pierwsze - znając drogę zeszłam w dół i pokierowałam się do hali. Weszłam do środka i zobaczyłam wszędzie pełno zieleni. Wielkie drzewa z kwiatami o różnych barwach stały wszędzie. Piękny zapach kwiatów wprowadzał mnie w spokój.
- Jest tutaj idealnie - powiedziałam cicho i usiadłam na trawie pod drzewem. Po chwili Horacy usiadł obok mnie. Jego zielone oczy wpatrywały się we mnie - Co ?
- Co co ?
- Czemu się tak patrzysz ? - uśmiechnęłam się automatycznie i poczułam, że zarumieniłam się.
- Wyglądasz na strasznie zmęczoną ale nie fizycznie tylko psychicznie to widać w Twoich oczach ale jednak wciąż się uśmiechasz - odgarnął mi włosy z twarzy.
- Nie tylko ja mam problemy i nie chce być dla kogoś zmartwieniem i problemem na głowie - wzruszyłam ramionami - Ale dam sobie rade - ponownie się uśmiechnęłam.
- Pamiętasz jak pierwszy raz tutaj rozmawialiśmy ? - usiadł bliżej mnie a ja przytaknęłam głową - próbowałaś wtedy zmienić kolor mojego ubrania.
- Tak to były spodnie - zaśmiałam się
- Wracasz do Akademii ? - zapytał a ja spojrzałam w dół i zaczęłam się bawić trawą.
- Czuje, że powinnam bo potrzebuje przeszkolenia ale rozum mi podpowiada, że powinnam zostać w domu - westchnęłam.
- Czarownice Jakszini nie potrzebują pomocy w magii ale za to powinnaś się przeszkolić w obronie i ataku bo w większości miejsc w magicznym świece magia jest zablokowana - ponownie westchnęłam i położyłam się na trawie.
- Horacy pamiętasz jak nazywałeś mnie księżniczką ? - zapytałam
- Wciąż Cię tak nazywam
- No tak tak ale miałeś racje, jestem nią - powiedziałam niepewnie. Nachylił się nade mną z wielkim uśmiechem.
- Mówiłem. Ja zawsze mam racje - zaśmiał się - Zasiądziesz tron ?
- Właśnie jest problem. Jak mówię, że nią jestem to znaki mi się pojawiają na rękach. Dziwne, że ich nie widzisz.
- Niestety ale nic nie widzę - zrobił minę smutnego szczeniaka.
- Szkoda bo są niesamowite. Nie wiem co oznaczają ale domyślam się, że są ważne - usiadłam gwałtownie - Która godzina ? - wyciągnął telefon.
- Prawie 8 rano - odparł.
- Odwieziesz mnie do domu ? - zapytałam a on a jego twarz momentalnie się zmieniła.
- Jasne. Chodź - wstał z ziemi i podał mi dłoń. Wyszliśmy ze szkoły i w ciszy jechaliśmy do mnie.
- Spotkamy się o 12:00 u mnie ? Potrzebuje iść do sklepu kupić telefon - uśmiechnął się od razu.
- Oczywiście tylko, że o 18:00 muszę wracać do Akademii - odparł i zatrzymał się przed moim domem.
- A no tak zapomniałam, że ty ciągle tam uczysz - uśmiechnęłam się lekko - Dziękuje Ci, że przyjechałeś po mnie - nachyliłam się do niego i pocałowałam go w policzek.
- Dla Ciebie wszystko Dreena - wyszeptał mi do ucha a po moim ciele przeszły dreszcze.
- Przypomnij mi ile lat różnicy jest między nami ? - wymamrotałam.
- 4 lata - odparł szybko. Tylko 4 lata powtórzyłam w myślach. Zawsze miałam do niego słabość sama nie wiem czemu. Odrzuciłam od siebie myśl o nim i niechętnie otworzyłam drzwi.
- Do zobaczenia o 12:00 - rzuciłam szybko i zamknęłam drzwi. Szybkim krokiem poszłam do domu. Weszłam do środka i od razu pokierowałam się do mojego pokoju. Zamknęłam balkon i wszystkie okna. Położyłam się na łóżku i poczułam się samotna. A najgorsze w tym wszystkim było to, że to była prawda. Nie miałam nikogo. Mój tata okazał się nie być moim tatą. Moja mama nie żyje a prawdziwy tata jest demonem. Jedyny brat jest demonem na diecie a Lukas mnie zostawił. Przyjaciółki z poprzedniego życia nie mogą mnie odwiedzić bo mogłabym wydać to kim jestem. Moja wampirzyca i Prim zostały w Akademii. Wszystko się rozsypało. Może tak miało być ? Może życie Jakszini jest pełne problemów i samotności ? Zbyt wiele pytań a zbyt mało odpowiedzi. Powędrowałam niechętnie do łazienki i powoli zaczęłam się szykować na spotkanie z Horacym.





Witajcie moje mordki ! ♥


Mam pewien problem. Niby mam dobry humor ale tam w środku, w serduszku jest mi ciężko. Nie wiem dlaczego. Wszystko się dobrze układa, i nie mam problemów. Ale jednak coś jest nie tak ... czuje to. Czasami mam ochotę płakać a nie mam powodu do tego ...


Tak jak zawsze proszę o KOMENTARZE i OPINIE .



Przypominam o konkursie i głosowaniu  





Wasza Dreena ☺

KONKURS

OGŁASZAM KONKURS 

Konkurs polega na tym by wymyślić nową główną bohaterkę lub bohatera. 
Każdy może wziąć w nim udział. Im więcej osób tym lepiej ; )


Tak więc osoba musi :
♦Podać imię nazwisko i krótką historię wymyślonej osoby ( Krótka historia ma mi pomóc w pisaniu rozdziałów związanych z tą osobą)
♦Przedstawić osobę - kim jest? Czarodziejem, wampirem, zwykłym człowiekiem lub jakimkolwiek innym stworzeniem.
♦I najważniejsze ZDJĘCIE postaci. 


Propozycję proszę wysyłać tutaj :   dreena@op.pl 


Zachęcam do próbowania ; ) Każdy pomysł jest dla mnie ważny. 





Wasza Dreena ☺



Przypominam o głosowaniu ! 

(Buhahahah kocham ten obrazek)

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział LIV

Stałam pośrodku wielkiej sali pięknie zdobionej. Wolna muzyka leciała w tle. Byłam ubrana w piękną błękitną suknie a moje blond włosy były spięte w kok. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam Lukasa. Był ubrany w czarny garnitur. Nasze spojrzenia się napotkały i poczułam się szczęśliwa. Uśmiechnął się do mnie i w sekundzie znalazł się obok mnie.
- Witaj - odparł - Mógłbym prosić do tańca ? - wyciągnął w moim kierunku dłoń i lekko się pochylił. Delikatnie chwyciłam go za dłoń a drugą rękę położyłam mu na ramieniu. Trzymał mnie stanowczo za dłoń i talię. To on prowadził w tańcu. Wpatrywałam się w jego oczy a on w moje. Nie słyszałam już muzyki, liczył się tylko on. Przystanął na chwile wciąż trzymając mnie w ramionach.
- Stało się coś ? - spytałam
- Skądże ale nasz taniec dobiegł końca muszę wrócić do mojej wybranki - uśmiechnął się lekko i ucałował wierzch mojej dłoni. Odwrócił się ode mnie i pomaszerował szybkim krokiem do dziewczyny siedzącej przy jednym ze stolików.
- Nie jest Ciebie wart - ktoś wyszeptał mi do ucha. Nie przejmowałam się tym kimś, stałam tak wpatrzona w Lukasa i serce mi pękało. Nie znałam tej dziewczyny. Miała długie brąz włosy do pasa i śnieżnobiałą cerę. Była ubrana w różową długą suknie. Kiedy tylko Lukasa do niej podszedł rozpromieniała tak samo jak on. Pocałował ją w usta a mnie oczy zapiekły - Księżniczko to jest twój wieczór - ponownie ten głos napotkał moje ucho. Odwróciłam się i ujrzałam Horacego - Mógłbym prosić do tańca ? - tak samo jak Lukas wyciągnął do mnie dłoń i lekko się schylił. Skinęłam głową i chwyciłam go za dłoń. Jedną ręką objął mnie w tali i lekkie dreszcze mnie przeszły. Chyba to poczuł bo uśmiechnął się.
- Jak się miewasz Horacy ? - zapytałam aksamitnym głosem, wirując razem z nim po sali.
- Znakomicie - odparł - A ty księżniczko ?
- Bywało lepiej - wyszeptałam i spojrzałam mu w oczy.
- Nie przejmuj się nim, lepiej jest Ci bez niego - powiedział. Przelotnie zerknęłam w Lukasa stronę.
- Ale ja go kocham - wyszeptałam
- To nie ma znaczenia, bo on Ciebie nie - powiedział cierpkim głosem.
- Kocham Go i on mnie też. Kocham go ! - odepchnęłam Horacego od siebie. Podbiegłam do Lukasa ze łzami w oczach - Co się stało z naszą miłością ? - zapytałam łamiącym się głosem. Spojrzał nerwowo na mnie i na tą drugą dziewczynę.
- Minęła - odparł
- Jak to ? Przecież mieliśmy być zawsze razem - odparłam już załamała totalnie. Łzy strumieniami spływały po moich policzkach - Kocham Cię
- Wybacz ale ja kocham kogoś innego - mówiąc to objął tą dziewczynę.
- Jeśli ja Ciebie nie mogę mieć to nikt inny też nie będzie miał - wymamrotałam skupiając się na nim. Otworzył szeroko oczy i chwycił się za gardło. Upadł na kolana i spojrzał na swoją dziewczynę. Z jego słów mogłam wyczytać Kocham Cię skierowane do niej.
- Jeśli Ci na nim zależy to powinnaś chcieć jego szczęścia - usłyszałam jej głos. Prowadziłam wewnętrzną walkę w sobie. Kochałam go na tyle by go zabić ale czy tego chciałam ? Zawsze przecież liczyło się dla mnie szczęście innych, przecież ja nigdy nikogo nie skrzywdziłam. W ostatniej chwili się opanowałam i uwolniłam Lukasa spod uroku.
- Życzę wam szczęścia - powiedziałam ledwo przez łzy i obudziłam się.
                       Usiadłam gwałtownie na łóżku i dziękowałam Bogu, że to tylko sen. Ból głowy był nie do zniesienia. Rozejrzałam się po pokoju i ujrzałam szklankę z wodą i parę tabletek. Natychmiast połknęłam tabletki i popiłam wodą. Zauważyłam w kącie lustro i to co w nim zobaczyłam przeraziło mnie. Miałam wielkie wory pod oczami a moja fryzura była jak mop. Nie mogłam tak wyjść do ludzi. Zaczęłam szperać w każdej szafce i szufladzie w pokoju. Znalazłam grzebień i kosmetyczkę. Ogarnęłam się i byłam w pełni zadowolona z efektu szybkiej poprawki. Jednak ból głowy wciąż nie ustępował.
- Od teraz koniec picia - powiedziałam sama do siebie i zaśmiałam się. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś zegara ale żadnego nie było. Zeszłam na dół i od razu pokierowałam się do dużego salonu. Niektórzy siedzieli w fotelach i słodko chrapali a inni leżeli na podłodze przytuleni do siebie i także spali. Powędrowałam do kuchni gdzie spotkałam tylko chłopaka przy barku, wyciągnął w moim kierunki różowego drinka.
- Nie dziękuje - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- To otworzy Ci oczy na wszystko - powiedział twardym głosem. Zawahałam się na chwili po czym chwyciłam tego drinka.
- Ile będzie trwał urok ?
- Półgodziny a może pięć godzin - odparł i uśmiechnął się łobuzersko.
- Aaaa to dziękuje - oddałam mu napój i wyszłam z kuchni. Cofnęłam się spowrotem do kuchni - A która jest godzina ? - spojrzał na swój nadgarstek.
- 3:23 - odparł i uśmiechnął się do mnie. Rzuciłam krótkie dzięki i udałam się do tego mniejszego salonu. Był pusty i swobodnie mogłam rozsiąść się na dużej skórzanej kanapie. Oparłam głowę o zimne oparcie kanapy i poczułam lekką ulgę. Po chwili usłyszałam ciche skrzypnięcie i automatycznie usiadłam. Wielki regał z książkami odstawał od ściany. Rozejrzałam się po pokoju by sprawdzić czy ktoś mi nie robi kawału. Jednak nie, byłam sama. Niepewnie podeszłam do szafki i oceniłam, że zmieszczę się luzem. Byłam na sto procent pewna, że wpakuje się w kłopoty. Opadłam się plecami o regał i powoli wsunęłam się za niego. Schody prowadzące w dół. No pięknie historia powtarza się. Śmierdziało tu stęchlizną a na ścianach był grzyb. Przeklinałam się, że jestem w sukience i w szpilkach ale nie miałam zamiaru ich ściągach i chodzić boso po tym syfie. Pokonałam schody stukając obcasami o nie. Jeśli ktoś byłby tutaj to dawno by mnie usłyszał więc nie martwiłam się, że może mnie ktoś nakryć. Podążyłam dalej ciemnym korytarzem, ledwo widząc szłam prosto aż w końcu natrafiłam na coś zimnego. Obmacałam to czubkami palców i była to jakaś rzeźba odstająca z ściany.
- Boże jak tutaj śmierdzi - powiedziałam sama do siebie. Śród, syf a do tego ciemno. Zamknęłam na chwile oczy. Wytarłam ręce o sukienkę i przyłożyłam opuszki palców do powiek. W miejscu gdzie palce zetknęły się ze skórą na oczach poczułam lekkie mrowienie. Otworzyłam lekko oczy i byłam zadowolona ze swojego efektu. Widziałam wszystko w odcieniu zgniłej zieleni ale liczyło się to, że wiedziałam gdzie się kierować by na nic nie wejść. Przede mną miałam trzy rozwidlenia. Stwierdziłam, że najlepiej będzie iść tym środkowym. Usłyszałam przytłumione śmiechy i obijające się o siebie butelki. Nie byłam przeszkolona ale instynktownie zwolniłam krok i nie stykałam już obcasami. Idąc przed siebie śmiechy stawały się coraz to głośniejsze. W końcu dotarłam do lekko uchylonych drzwi przed, przed które dobijało się jasne światło. Zamknęłam oczy a po chwili je otworzyłam. Ciemność i tylko mała poświata jasnego światła. Przyłożyłam lekko oko do szpary i ujrzałam Patryka z jakąś dziewczyną, która siedziała mu na kolanach a z jej szyi ściekała krew. Patryk co chwile palcami zbierał z niej krew i oblizywał palce z wielkim uśmiechem. Przeszły mnie po całym ciele dreszcze. Usłyszałam śmiechy jakiś jeszcze innych dwóch chłopaków. Kiedy odezwał się inny głos zamarłam. Był to Lukas. Bez namysłu wpadłam do środka prawie zabijając się na szpilkach.
- Co ty tu robisz ?! - wykrzyczał Lukas zwalając ze swoich kolan dziewczynę.
- Ja tam u góry siedzę sama a ty tu w najlepsze się zabawiasz z jakąś inną dziewczyną ?! - wydarłam się na jednym oddechu. Przyjrzałam się jej bardziej i zdałam sobie sprawę, że to ta sama dziewczyna jak ze snu.
- Kochanie to nie tak, ja nic takiego nie robiłem. Weszłaś w złym momencie.
- Nie mów do mnie kochanie - syknęłam - Złym momencie ?! To jaki byłby dobry ?! Kiedy nakryłabym Cię z nią w łóżku ?! - wydarłam się znowu. Oczy mnie piekły a wielka gula w gardle coraz bardziej naciskała. Pośpiesznie wstał z kanapy i lekko chwiejnym krokiem podszedł do mnie.
- Kocham Cię - wybełkotał mi. Zmierzyłam go wzrokiem i dostrzegłam na jego szyi szminkę. Przyłożył dłoń do mojego policzka - Kocham Cię - powtórzył ponownie.
- Nie dotykaj mnie - syknęłam odpychając jego rękę.
- Kłopoty w raju - Patryk odparł śmiejąc się.
- Nie odzywaj się nie proszony - zgromiłam go wzrokiem. Spojrzałam ostatni raz na Lukasa i miałam zamiar już wyjść ale podeszłam do Patryka - Ją zabieram - chwyciłam dziewczynę za nadgarstek i pociągnęłam ją do siebie. Była prawie jak z gumy. Zawiesiła się na mnie a Patryk wstał w proteście.
- Ona jest moja - odparł z iskierkami w oczach. Lukas zatrzymał go ręką.
- Nie warto, ona i tak postawi na swoim - powiedział do niego. Patryk opadł na kanapę spowrotem.
- Ona nie jest przedmiotem byś mówił, że jest twoja - odparłam lekceważąco i wyszłam z pomieszczenia ciągnąc ją ze sobą. Była cała wątła a krew ciągle się z niej lała. Z pokoju wyleciał Patryk i rzucił się na mnie. Chwycił mnie za włosy i mocno uderzył o kamienną ścianę. Poczułam w ustach krew i wielki ból głowy. Przywarłam do tej ściany ledwo nie tracąc przytomności. Usłyszałam przeraźliwy krzyk dziewczyny i nagły przypływ dziwnego uczucia objął całe moje ciało. Nie czułam już bólu a krew w buzi mi nie przeszkadzała. Splunęłam krwią obok siebie i powoli podniosłam się z ziemi. Ściągnęła z stóp szpilki i stanęłam łapiąc równowagę. Patryk z głową u jej szyi wysysał jej resztki krwi. Wykonałam skok na niego odtrącając tą dziewczynę. Barkiem uderzyłam w jego klatkę piersiową a po chwili jego ciało mocno uderzyło o ścianę. Zakręciło mi się w głowie ale nie przeszkodziło mi to, by chwycić wątłą dziewczynę na plecy i czym prędzej wydostać się stąd. Moja próba biegu skończyła się tym, że opadłam na ścianę. Nie miałam siły jej nieść. Zerknęłam czy Patryk się już podniósł i o dziwo jeszcze był przy ścianie. Pośpiesznie położyłam ją na ziemi i upewniłam się, że jeszcze żyje.
- Błagam Cię - szeptałam klepiąc ją po policzku - No dawaj - wyszeptałam a dziewczyna otworzyła lekko jedno oko. Bez namysłu wgryzłam się w swój nadgarstek. Poczułam okropny ból. Zęby przecięły lekko moją skórę ale to nie wystarczało by krew poleciała. Wgryzłam się ponownie i poczułam ciepłą ciecz na moim języku. Szybko rozchyliłam jej usta i przyłożyłam ranny nadgarstek - Szybko pij - usłyszałam jak przełknęła. Chwyciła moją rękę i mocniej przycisnęła sobie do ust. Poczułam jej zęby wbijające się w moją wargę. Wyrwałam z jej uściski moją rękę i wstałam z ziemi co jednak się skończyło ponownym spotkaniem się z nią. Przywaliłam głową o twardą ziemię a Patryk okładał mnie pięściami po twarzy.
- Zostaw ją ! - usłyszałam dziewczyny krzyk.
- Uciekaj ! - wydusiłam z siebie krzyk a ona natychmiast zaczęła biec. Patryk zagapił się na nią na chwile zaprzestał okładania mnie pięściami. Skoncentrowałam się na nim i uniosłam go nad ziemią. Wstałam z ziemi i splunęłam krwią - Ty sukinsynie ! - wydarłam się i uderzyłam nim o ścianę. Chęć zemsty na nim była tak silna, że sprawianie mu bólu przyprawiało mnie o szczęście - Jestem zdolna za kamieniować Cię w tej ścianie i codziennie odwiedzać i obserwować jak wysuszasz się z braku krwi ! - wydarłam się  ponownie nim uderzając - Codziennie i codziennie aż do zasranej Twojej śmierci ! - wskazałam na niego dłonią i ścisnęłam pięść - Czujesz to ? Krew przestaje krążyć każdy twój skrawek ciała będzie z dnia na dzień bardziej pragnął krwi aż wyschniesz - z jego ust i nosa zaczęła spływać się krew.
- Przestań - wymamrotał - Błagam - ponownie się odezwał. To było zbyt silne. Chciałam jego powolnej śmierci. Aby cierpiał, umierał i czuł ból za te wszystkie osoby, które zabił.






Joł joł joł moje pyszczki ; 3

Ostatnio mam głupie sny i pomysły na rozdziały. W szkole mamy jakieś głupie lektury gdzie zwierzęta umieją mówić a jakieś świnie chcą rządzić na farmą to jest  CHORE !

Hahha ale mniejsza. Rozdział dobry, pewnie jest mnóstwo błędów ale wybaczcie mi bo jest pierwsza w nocy a ja go napisałam.



Miłego czytania ; *


Wasza Dreena ☺

niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział LIII

Uśmiechnął się lekko po czym przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował.
- Też Cię kocham - odparł i ponownie złożył na moich ustach pocałunek jednak tym razem bardziej namiętny. Objęłam go wokół brzucha i stanęłam lekko na palcach. Całował mnie delikatnie a wszystko we mnie wirowało. Poczułam motylki w brzuchu i takie miłe ciepło. Odsunął się ode mnie i przyłożył czoło do mojego.
- Tęskniłam za Tobą - wyszeptałam
- Ja za Tobą także - odpowiedział mi i musnął mnie w usta - Masz 30 minut pamiętaj - wypomniał mi to znowu po czym wyszedł z pokoju. Stałam tak chwile uśmiechając się jak głupia po czym jak zwariowana wpadłam do garderoby szukając odpowiedniego stroju. W końcu wygrzebałam idealny komplet. Wzięłam czarną koronkową bieliznę i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się i stanęłam przed lustrem zadowolona z tego jak wyglądam. Wysuszyłam włosy i nałożyłam lekki makijaż składający się z matującego podkładu i czarnego tuszu. Siedziałam na krawędzi łóżka i zdałam sobie sprawę, że nie posiadam telefonu. Muszę kupić telefon, ponownie zapisać się do szkoły i dowiedzieć się do z moim wampirem i to wszystko jutro a teraz mam czas tylko dla siebie i Lukasa. Uśmiechnęłam się na samą myśl o nim. Chwyciłam moją torebkę a do niej wpakowałam błyszczyk i paręnaście złoty. Zeszłam na dół i spotkałam tatę po drodze. Zmierzył mnie wzrokiem i klasnął parę razy dłońmi.
- Masz czas do 22:00 - uśmiechnął się wrednie.
- Dobrze tato widzimy się jutro wieczorem - pocałowałam go w policzek i usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam na tatę a potem na drzwi a po chwili obydwoje rzuciliśmy do nich. W obcasach miałam utrudnione bieganie ale chwyciłam tatę za koszulę i pociągnęłam go mocno do tyłu co dało mi przewagę nad nim i dobiegłam a raczej wpadłam na drzwi pierwsza. Uderzyłam z impetem w drzwi i usłyszałam śmiech ojca. Zaśmiałam się pod nosem po czym otworzyłam drzwi.
- Wyglądasz pięknie - odparł i pocałował mnie w usta. Poczułam się jak w niebie jednak tą piękną chwile musiał tata zepsuć kaszląc - Dobry wieczór proszę Pana - Lukas uśmiechnął się szeroko do mojego taty.
- W całości ma mi wrócić córka, rozumiemy się ? - tata zgromił go wzrokiem a Lukas automatycznie cofnął się do tyłu.
- Niech Pan się nie martwi ona sama dobrze potrafi o siebie zadbać - zaśmiałam się cicho pod nosem i chwyciłam go za rękę i wyciągnęłam z domu - Sądzę, że twój tata mnie bardzo lubi - zaśmiał się a ja tuż po nim.
- Masz racje uwielbia Cię - odarłam sarkastycznie i rozejrzałam się - To co robimy ? - przeciągnęłam charakterystycznie każdą literę o.
- No wiesz zamierzałem Cię zapoznać z moimi znajomymi ale patrząc na Ciebie to wolałbym Cię zatrzymać tylko dla siebie - powiedział to uśmiechając się słodko i gładząc mnie po policzku.
- Jaki ty uroczy kochanie - uśmiechnęłam się delikatnie i przybliżyłam lekko do niego - Idziemy do twoich znajomych - cmoknęłam go szybko w usta.
- No dobrze jak chcesz, tylko oni są trochę inni - powiedział idąc przodem i zostawiając mnie za plecami. Kiedy dorównałam mu kroku to zatrzymał się gwałtownie na to ja wpadłam na jego plecy.
- Jezuu ale ty jesteś twardy - mruknęłam pod nosem z skwaszoną miną.
- Ty niedługo maleńka też będziesz - zaśmiał się i wyszedł na ulice. Machnął dłonią a przed nim zatrzymał się duży srebrny. Kierowca uchylił okno i wielki kłąb dymu ulotnił się z samochodu. Lusas wystrzerzył się natychmiast na widok zjaranego chłopaka. Podszedł bliżej okna i wymienili parę słów po czym Lukas kiwnął na mnie głową.
- Nie bój się śliczna ja nie gryzę - odezwał się kierowca - Wsiadajcie, po drodze jeszcze zahaczymy monopolowy - zaśmiał się pod nosem po czym zaciągnął się swoim papierosem. Niechętnie weszłam do zaczadzonego samochodu. Usiadłam razem z Lukasem z tyłu i natychmiast uchyliłam okno - Ooo widzę, że ktoś tu nie pali - ruszył powoli samochodem.
- Stary jej do niczego nie zmuszaj - odparł szybko Lukas.
- Spokojnie kolego. Nie dam jej niczego co by jej zaszkodziło- zaśmiał się szyderczo i skręcił po czym gwałtownie zahamował przed co opadłam na Lukasa. Objął mnie ramieniem i pocałował czule w czoło - Suka trzy metry od samochodu, przygotować się do natychmiastowej ewakuacji - wydarł się na cały samochód śmiejąc się - Witaj najdroższa - dziewczyna o rudych włosach długości około 5 cm wsiadła do samochodu obok kierowcy.
- Słyszałam Cię frajerze - syknęła do niego i odwróciła się do tyłu - Lukas słońce jak dawno Cię nie widziałam - uśmiechnęła się szeroko do Lukasa po czym spojrzała na mnie zimnym wzrokiem.
- Rebeca a ty ciągle w tych krótkich włosach - skwitował szybko Lukas i przytulił mnie mocniej. Dziewczyna miała dziwne znaki na obojczykach. Zauważyła, że wpatruje się w nią i wyciągnęła do mnie dłoń.
- Rebeca, siostra tego idioty - wskazała głową na kierowce. Uścisnęłam jej dłoń.
- Dreena - przytaknęła głową
- W końcu weekend - odwróciła się w stronę przedniej szyby - Całe trzy dni pica - pisnęła z radości - Ruszysz w końcu ? - warknęła do brata a on natychmiast odpalił silnik i ruszył.
- Kocham Cię śliczna - Lukas wyszeptał mi do ucha lekko muskając go wargami. Uśmiechnęłam się lekko przygryzając dolną wargę - Nie będziesz zła jak trochę wypije ? - zbyt piękne te jego wyznanie było, mogłam się domyśleć, że będzie czegoś chciał. Westchnęłam i odwróciła głowę do niego.
- Przecież nie będę Ci zakazywała, rób co chcesz - wymusiłam uśmiech chociaż nie za bardzo mi się to podobało. Rebeca cały czas sms'owała a kierowca palił już kolejnego papierosa. Zatrzymaliśmy się przed niewielkim domkiem otoczonym drzewami. Wysiadłam z samochodu i natychmiast zaczerpnęłam świeżego powietrza. Usłyszałam śmiech Lukasa.
- Nie przesadzaj, z czasem się przyzwyczaisz - odparł i podszedł do mnie. Rebeca była ubrana w czarną sukienkę do połowy ud z zamkiem z przodu, czerwone buty na platformach i czerwoną kopertówkę. Nie mogłam jej dorównać, pomimo włosów długości jak mają chłopacy ona była piękna. Obok mnie przeszedł chłopak, który cały czas kierował.
- Patryk - wyciągnął do mnie dłoń i wypuścił z ust dym - To będzie twój najlepszy weekend - puścił mi oczko i poszedł do swojej siostry.
- Dreena nie martw się ja ...
- Dzięki Lukas ale poradzę sobie - przerwałam mu i pewnym krokiem trzymając go za dłoń skierowałam się do domku - Nie wiedziałam, że masz takich znajomych
- Takich znajomych ? Co przez to chcesz powiedzieć ? - poczułam jego wzrok na sobie.
- No wiesz, nie wydajesz się typem imprezowicza.
- Raz na weekend można poszaleć ze znajomymi, a to nie jest zwykła impreza - zatrzymał się na chwile tuż przed schodami na ganek - Gdybyś była bardziej przeszkolona to wyczułabyś, że tu nie ma ani jednego człowieka - uniosłam brwi lekko do góry - No dobra możne jest dwóch lub trzech ludzi ale oni są pewnie tylko karmicielami.
- Jestem do dupy, nic nie potrafię - westchnęłam.
- Nie mów tak, jesteś niesamowita - zatopił swoje miękkie wargi w moich w namiętnym pocałunku. Zamknęłam oczy i oddałam się pocałunkowi. Poczułam jego gorącą dłoń ma moim biodrze a drugą ręką gładził mnie po policzku - Kocham Cię - wyszeptał mi w usta po czym trzymając mnie za dłoń wprowadził do domku. Panowała tam przytulna atmosfera. Wyobrażałam sobie to inaczej, że wszędzie będzie pełno pijanych ludzi, całujących się i ledwo stojących. Jednak wszystko było normalne. Niewielkie schody a obok nich wejście do dużego przytulnego salonu gdzie parę osób leżało na puchatym dywanie a reszta siedziała na kanapie i w fotelach. Ogień w kominku miał kolor fioletowy i układał się w różne wzory od kółek po serduszka i zwierzęta. Każdy trzymał w ręku butelkę piwa a w rogu pokoju stał stolik obładowany wszelkim alkoholem. Lukasa wyciągnął mnie z salonu i poprowadził wzdłuż korytarza. Minęliśmy dwie łazienki, jeszcze jeden salon tylko, że o wiele mniejszy od pierwszego i weszliśmy do kuchni. Od razu spotkałam się wzrokiem z Rebecą i Patrykiem uśmiechnęli się do mnie ciepło. Kuchnia była podzielona na jadalnie z wielkim stołem i kuchnie gdzie znajdowała się duża lodówka, a kiedy Rebeca otworzyła ją okazała się być pełna piwa. Niewielka kuchenka i parę blatów a w tym wielki barek przy którym stał mężczyzna i podawał innym kolorowe drinki. Lukas ponownie wyciągnął mnie z pomieszczenia i pokierował się w stronę dużego salonu - Tam u góry są sypialnie, jeśli będziesz śpiąca to Cię zaprowadzę do twojego pokoju.
- Mojego pokoju ? - spojrzałam na niego.
- Tak, każdy ma swój pokój - uśmiechnął się lekko i pocałował mnie czule w czoło - Miłej zabawy moje maleństwo  - obok mnie znalazł się Patryk i podał mi do ręki kieliszek z niebieskim płynem.
- Starty miałeś jej do niczego nie zmuszać - warknął Lukas.
- Jeśli nie będzie chciała to nie wypije prawda ? - spojrzał na mnie zaciągnął się papierosem - Trzeba jej pokazać co to magiczna zabawa -wypuścił z ust tęczowy dym i zniknął.
- Daj to - Lukas spróbował zabrać mi dinka ale odsunęłam się od niego - Jak chcesz ale pamiętaj, że każdy magiczny drink ma swój urok - szybko oddałam mi drinka, zaśmiał się jedynie i wyciągnął z kieszeni małą srebrną kulkę i lekko ją zamoczył ją w napoju. Kulka zmieniła kolor na czarny - A to frajer - zaśmiał się Lukas i oddał mi szklankę i kulkę - Proszę, zamaczaj to w napoju a kulka wsiąknie urok.
- Dziękuje - upiłam łyka picia, było wyśmienite. Miało lekki słodki smak pomieszany z cytryną - A co to był za urok ?
- Patryk zrobił Ci kawał i dał Ci urok rozpusty - wywrócił oczami Lukas i pocałował mnie w czoło - Pamiętaj o kulce - odparł i zostawił mnie samą. Schowałam kulkę do torebki i weszłam do dużego salonu. Znalazłam wolny fotel blisko kominka, zajęłam tam miejsce.
- A ty jak się nazywasz ? - usłyszałam piskliwy głos jakiejś dziewczyny.
- To jest Dreena - tym razem rozpoznałam głos i był to Eryk - Cześć czarownico
- Eryk ? - spojrzałam na blondyna. Uśmiechał się cwaniacko i sączył piwo.
- Odłóż to badziewie i weź piwo - podszedł do mnie i zabrał drinka. Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z salonu - Co ty tu robisz ?
- Mogłabym zadać to samo pytanie - skwitowałam szybko
- Dreena to nie jest towarzystwo dla Ciebie
- Myślałam, że trzymasz się tylko ze swoimi demonami - weszłam razem z nim do kuchni - Co tam u Ciebie nowego się wydarzyło ?
- Przeszedłem na dietę, nie zabijam już ludzi. Inaczej teraz spostrzegam świat. Kiedyś wszędzie widziałem chodzące jedzenia a teraz widzę osoby, z którymi mogę porozmawiać - uśmiechnął się zadowolony z siebie i podał mi piwo z lodówki - Z kim przyszłaś ?
- Z Lukasem - upiłam łyka z butelki i poczułam na języku gorzki smak.
- Yhyym. Widziałem go ostatnio w zakazanym pokoju razem z Patrykiem i jeszcze paroma osobami.
- Zakazanym pokoju ?
- Nie powiedział Ci o nim ? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się cwaniacko - Nie każdy może wejść do tego pokoju, ponieważ tam nie dzieją się zbyt ciekawe rzeczy.
- Co masz na myśli ?
- Tam jest jakby oddzielna impreza, która jest zupełnie inna niż ta tutaj. Mi tam nie wolno, ponieważ jestem demonem a ty pewnie też nie możesz bo jesteś tutaj pierwszy raz. Dlatego chodź się bawić z innymi a twój chłopak jak skończy swoje sprawy do Cię znajdzie - wypiłam całe piwo i chwyciłam kolejną butelkę. Poszłam do dużego salonu i usiadłam na dywanie między innymi. Pierwsze piwo, drugie ... czwarta butelka dawała się we znaki. Nigdy nie piłam a teraz taka duża dawka alkoholu mocno mnie rozbudziła. Leżałam na podłodze śmiejąc się z innymi. Najbardziej dogadywałam się z pewnym chłopakiem ale nie pamiętam jego imienia. W ręku trzymałam butelkę litrową wódki, która krążyła ciągle po osobach leżących na dywanie.
- Dobra to mój najlepszy weekend w całym życiu - krzyknęłam podając butelkę chłopakowi. Wszyscy odpowiedzieli mi śmiechem.
- Dopiero się zaczął twój najlepszy weekend - jakaś dziewczyna się odezwała - To jak robimy ? O 03:00 wychodzimy nie ?
- Ale gdzie ? - usiadłam a cały świat zawirował - Eryk - próbowałam odwrócić się ale skończyło się to tym, że wpadłam głową w kroczę chłopaka - Eryk ! - wydarłam się próbując jak najszybciej zabrać się z chłopaka ale ręce odmawiały mi posłuszeństwa a w głowie kręciło się jak cholera.
- Dreena nie jestem twoją niańką - usłyszałam głos Eryka a później poczułam jak mnie podnosi - Jesteś zalana w trzy dupy - wyśmiał mnie i postawił na nogi. Wybuchłam śmiechem.
- Nie prawda - wybełkotałam i zawiesiłam się na nim, ponieważ nie mogłam ustać w pionie - Eryk ... zaraz wszystko ze mnie wyleci - zacisnęłam usta w cienką linie. Wziął mnie na ręce i za niepełną sekundę znaleźliśmy się w toalecie. Nachyliłam się nad kibelkiem i uśmiechnęłam się do niego. Eryk podtrzymał mi włosy.
- Ciesze się, że zaprzyjaźniłaś się z kolegą Kibelek ale moglibyśmy już wyjść ? - wybuchłam śmiechem bo prawie głową wpadłam do środka kibelka - Okej wystarczy - Moją rękę położył sobie na ramieniu i wyprowadził mnie z łazienki - Odpocznij sobie siostrzyczko - ponownie jego głos usłyszałam. Czułam pod nogami, że idę pod schodach. Cały świat wirował i widziałam potrójnie albo poczwórnie sama już nie wiem. W pewnym momencie przestałam czuć dotyk Eryka a zamiast tego leciałam na plecy. Upadłam na miękkie łóżko a świat zawirował bardziej - Nie ruszaj się stąd, przyniosę Ci wodę - usłyszałam jak drzwi się zamknęły a potem odleciałam w błogi sen.




Jakaś choroba mnie wzięła i nawet palcami nie mam siły ruszać
 Na szczęście miałam napisany rozdział

Tak więc miłego czytania moi czytelnicy ♥


Mam małą prośbę, chciałabym więcej obserwatorów.
Dalibyście radę coś z tym zrobić ?



Wasza Dreena ☺

środa, 21 listopada 2012

LIEBSTER AWARD

Dostałam to od koleżanki Kami miło może uda się trochę rozszerzyć moje magiczne historię ; )



        Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.






 Zostałam nominowana i nie mam zielonego pojęcia o co chodzi ale okej.
Dziękuje mój towarzyszu za to ale po co to ?
Wytłumaczy mi ktoś ?



Dostałam następujące pytania :
1. Dlaczego założyłaś bloga?
2. Co jest Twoją inspiracją?
3. Jak myślisz, dlaczego dostałaś nominację?
4. Ulubiona piosenka?
5. Ulubiony zwierzak i dlaczego?
6. jak widzisz siebie na 5 lat?
7 Czym jest dla Ciebie pisanie?
8. Jesteś kreatywną dusz? Dlaczego?
9. Ostatni tekst spod nakrętki?
10. Ulubiony blog?
11. Laptop czy stacjonarny i dlaczego?

Odpowiedzi na pytania :

1) Założyłam bloga, ponieważ musiałam się oderwać od rzeczywistości. W mojej głowie jest pełno pomysłów a moja wyobraźnia nie ma granic i to przyczyniło się do powstania My name is Mirabella Montoja.
2) Moją inspiracją jest moje własne życie. Ciągłe problemy, kłótnie i szara codzienność przyczyniły się do powstania w mojej głowie osobnego świata. Świata który jest wyimaginowany ale kiedy skupiam się na nim to czuje, że jest prawdziwy.
3) Zacznę od tego, że nie mam pojęcia o co chodzi z tą nominacją ale sądzę, że dostałam ją dlatego ponieważ każda osoba czytając mojego bloga odłącza się od swojego świata i czuje odrobinę magi w moich rozdziałach.
4) Nie mam ulubionej piosenki, ponieważ każda piosenka inaczej do mnie przemawia i trudno wybrać tą najlepszą.
5) Moim ulubionym zwierzakiem jest pies, ponieważ zawsze jest z Tobą, możesz na niego nakrzyczeć a on ciągle jest przy Tobie i nigdy Cię nie opuści.
6) Za 5 lat ? Nie interesuje mnie przyszłość, żyje teraźniejszością i cieszę się z tego kim jestem.
7) Pisanie jest dla mnie odzwierciedleniem duszy pisarza. Nie wiem czy mogę się nazwać pisarzem ale jak piszę to wszystko przelewam do rozdziałów. Staram się ułożyć historię z głowy w słowa i to jest niesamowite, ponieważ nie każdy to potrafi.
8) Mam wrażenie, że jestem kreatywną duszą, ponieważ z niczego potrafię stworzyć coś niesamowitego.
9) Nie pamiętam ostatniego ale jeden najbardziej utkwił mi w głowie Żyj a będziesz kochany
10) Nie mam ulubionego bloga, ponieważ każdy na swój sposób jest niepowtarzalny.
11) Oczywiście, że laptop. Mając przenośne urządzenie, mogę w każdej chwili napisać rozdział albo notatkę  potrzebną do bloga.




Teraz powinnam podać moją listę blogów więc :
1)Pamiętnik usiany różami.
2)Zahipnotyzowana.opowiadania
3)Not Normal
4)rodzimy sie, by zyc. zyjemy, by umierac.
5)"Words will be just words... Till you bring them to life"
6)Zagubiona...
7)Zakochana w mroku
8)Żyj, nie umieraj !
9)My Little Reality
10)Big girls, don't cry.
11)Hell Gate



NASTĘPUJĄCE PYTANIA : 

1) Dlaczego zacząłeś/zaczęłaś pisanie ?
2) Co Cię zainspirowało do zaczęcia pisania ?
3) Ile aktualnie prowadzisz blogów ? I dlaczego ?
4) Czym się kierujesz zaczynając pisać rozdział ?
5) Jakie rodzaje historii Cię najbardziej kręcą ? Fantastyka, kryminały itp.
6) Twój ulubiony cytat.
7) Najlepsza książka fantastyczna jakąkolwiek czytałaś/czytałeś ?
8) Czy twoja rodzina/przyjaciele wspierają Cie w pisaniu ?
9) Co Cię przekonało do publikowania swoich rozdziałów ?
10) Jak myślisz co urzekło czytelników w twoim blogu ?
11) Gdybyś miał/miała okazje by oddać swoje dzieło do księgarni zgodziłbyś/zgodziłabyś się ?




POWODZENIA ; *




Wasza Dreena ☺

wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział LII

Zeskoczyłam z łóżka i stanęłam gotowa do ataku. Nie mam pojęcia skąd u mnie tak natychmiastowa reakcja. Miałam lekko ugięte kolana a prawą rękę miałam lekko wyciągniętą to przodu. Eryk spiął się lekko jednak wciąż stał w tym samym miejscu.
- Czego tu szukasz ? - syknęłam
- Chciałem porozmawiać - odparł ściszonym i spokojnym głosem. Jego blond włosy były idealnie ułożone a kiedy się uśmiechnął nie zauważyłam kłów tylko nieskazitelny uśmiech - Mówię poważnie Dreena - rozluźniłam się i powoli opuściłam dłoń.
- Słucham - powiedziałam a on powolnym krokiem zaczął podchodzić do mnie - Zostań tam gdzie byłeś - warknęłam.
- Mam siedzieć na podłodze ? - odparł udając urażonego.
- Pewnie w gorszych miejscach siedziałeś więc nie marudź - dłonią wskazałam na krzesło a po chwili przesunęłam je w stronę balkonu, jak najdalej ode mnie - Proszę - odparłam kwaśno i usiadłam na łóżku. Usiadł na krześle i przez chwile się we mnie wpatrywał aż w końcu wydusił z siebie:
- Jak się trzymasz ?
- To chyba nie powinno Cię obchodzić - odpowiedziałam oschle.
- Nie możesz jak normalna nastolatka odpowiedzieć, że dobrze ? - wywrócił oczami
- Nie jestem normalną nastolatką .. - odparłam szybko a po krótkiej chwili dodałam - braciszku - zaśmiał się krótko.
- Jakie to uczucie mieć brata demona ? Ba ! Najpotężniejszego demona - uśmiechnął się dumny z siebie.
- Hmm no nie wiem .. odraza, obrzydzenie, wstyd - zaczęłam wymieniać po kolei.
- Dobra wystarczy - przerwał mi. Wzruszyłam ramionami - Jak się dowiedziałaś ?
- Mama mi powiedziała - wpatrywał się we mnie dłuższa chwile.
- Przecież ona ..
- Tak wiem nie żyje - przerwałam mu - Opowiedziała mi całą historię - spojrzałam na niego niepewnie - Jaki był ojciec ?
- Chciałaś powiedzieć, że jaki jest ojciec - poprawił mnie - Ciężko powiedzieć, kryje się ciągle. Jest dziki, odsunął się od świata ludzi jak i świata magicznego - westchnął - Nie odpowiada na moje wiadomości tylko raz na miesiąc daje znak, że żyje i tyle.
- Dlaczego on się Ciebie wyrzekł ? - zapytałam niepewnie.
- Nie mam pojęcia - szepnął na tyle bym mogła usłyszeć - Nigdy się nie dowiedziałem i sądzę, że się nie dowiem. Ojciec zawsze był surowy i brutalny a kiedy zmienił się w demona te cechy się bardziej nasiliły, powinnaś się cieszyć, że on siedzi cicho.
- Skąd o tym wszystkim wiedziałeś ? - rozluźniłam się i normalnie z nim rozmawiałam. Potrzebowałam takiej osoby, z którą mogę porozmawiać. Był moim bratem więc coś jednak nas łączyło ale myśl tym, że on jest demonem. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że już nie mam mdłości.
- Kiedy byłaś mała opiekowałem się Tobą jednak kiedy zaczęłaś słabnąć ojciec obwiniał mnie, że źle Cię pilnuje. Kiedy zmarłaś, wyrzekł się mnie jednak ja ciągle wiedziałem, że twoja dusza nie odeszła i tak samo mama myślała. Uratowała Cię oddając za Ciebie życie - uśmiechnął się lekko. Zrobiło mi się bo żal.
- Przepraszam Cię - te słowa same wypłynęły z moich ust.
- Nie masz za co - wzruszył ramionami
- Dlaczego musisz być demonem ? Eryk dlaczego to zrobiłeś ?
- Zostałem sam, nie miałem nikogo i wtedy to wyjście wydawało się najlepsze.
- Żałujesz ? - zapytałam a on spuścił głowę - Eryk czy żałujesz ?
- Tak Dreena żałuje bardzo - jego rozpacz w głosie przyprawiły mnie o ból. Współczułam demonie ... nie co ja gadam współczułam mojemu bracie. Wstałam z łóżka i podeszłam do niego.
- Będzie dobrze znajdę sposób na przemienienie Cię spowrotem w człowieka - pogłaskałam po głowie. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
- Moi ludzie chcieli Cię zabić bo ich nasłałem na Ciebie. Torturowali twoich przyjaciół bo ja kazałem a ty teraz podchodzisz do mnie i mówisz, że mi pomożesz ?
- Co w tym dziwnego ? Wybaczam Ci, nie każdy jest idealny ale pamiętaj, że zemszczę się za przyjaciół - poklepałam go po ramieniu.
- Jakie masz plany na przyszłość ? - zapytał się szczerząc się lekko.
- Jak na razie żyje teraźniejszością i ty też powinieneś braciszku - zaśmiałam się cicho.
- Mogę o coś zapytać ? Męczy mnie to od kiedy Cię zobaczyłem - odparł niepewnie.
- Jasne, o co chodzi ?
- Co to za tatuaże ? - zapytał chwytając mnie za ręce.
- Kiedy mówię, że jestem nią to właśnie to się rozrasta zadając mi wielki ból - przejechał kciukami po znakach wydając z siebie cichy pomruk - Wiesz może co to oznacza ?
- Nie mam pojęcia - wymamrotał a po chwili stanął na równe nogi - Uciekam do kiedyś siostrzyczko - puścił mi oczko i zniknął. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo jego już nie było. Opadłam zmęczona na łóżko i cieszyłam się ciszą i spokojem panującym w moim pokoju. Oczywiście niedługo to trwało bo ktoś dobijał się do moich drzwi do pokoju.
- Otwieraj fajfusie albo wyważę drzwi - usłyszałam głos Lukasa i jego śmiech. Pokiwałam głową szczerząc się. Wyciągnęłam dłoń w kierunku drzwi i zrobiłam kółko palcem wskazującym. Lukas wpadł do pokoju i natychmiast rzucił się na mnie.
- Nazwałeś mnie fajfusem ? - odparłam oburzona a po chwili wybuchłam razem z nim śmiechem - Okropny jesteś.
- Lubisz to - wymruczał i usiadł okrakiem na moim brzuchu - To co porobimy ?
- My ? Ja miałam zamiar iść spać kochanie - powiedziałam próbując go zrzucić z siebie.
- Spać ? Noc młoda a ty chcesz spać ? - wyśmiał się i położył się obok mnie.
- Czubie pamiętaj, że ja jeszcze niedawno wiłam się z bólu - szturchnęłam go w żebra.
- Było minęło a teraz idziemy - zeskoczył z łóżka - Masz 30 minut na wyszykowanie się - chwycił mnie delikatnie za dłoń i zmusił bym wstała z łóżka - Ubierz się ładnie skarbie - wyszeptał mi do ucha. Uśmiechnęłam się lekko i przytaknęłam głową. Odsunął się ode mnie i zwrócił się do wyjścia z pokoju.
- Lukas - chwyciłam go za rękaw od bluzy. Odwrócił się do mnie i uniósł brwi do góry - Kocham Cię - powiedziałam niepewnie.




Jeszcze raz apeluje do was moi czytelnicy o rejestrowanie się i pogrania do 5 lvl ♥ KLIK


A co do rozdziału kochani to proszę o surową krytykę . 



Wasza Dreena ☺

poniedziałek, 12 listopada 2012

L O L

KLIK ! KLIK ! KLIK !

Mam szczególną prośbę do was moi kochani.
Proszę was o to byście się zarejestrowali
Wystarczy że pogracie trochę i dobijecie do 5 lvl ♥

Zatem proszę was i mam nadzieje, że mi pomożecie ; )



Wasza Dreena

wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział LI

Pukanie do drzwi wyrwało mnie z chwilowego zamyślenia. Już od około 30 minut siedziałam na fotelu w salonie i tępo wpatrywałam się w podłogę. Tata zerwał się na nogi i popędził otworzyć drzwi a za nim poszedł Lukas. Usłyszałam delikatny damski głos a potem zimne powietrze owiało moje ciało.
- Dzień dobry - w salonie pojawiła się wysoka chuda kobieta - Pewnie jesteś ..
- Mirabella - weszłam jej w słowo i ból ponownie rozszedł się po moich rękach.
- Jechałam prawie przez cały świat tylko po to by pomóc jej poznać prawdziwą stronę ? - zwróciła się zirytowanym głosem w stronę Lukasa.
- A te znaki na rękach ? - zapytał ją a ona natychmiast zwróciła głowę w moją stronę. Podeszła bliżej mnie i delikatnie chwyciła mnie za dłonie i wyciągnęła moje ręce w swoim kierunku. Mówiła coś sama do siebie i co chwile mi zerkała mi w oczy.
- Potrzebuje wolnego pokoju natychmiast - powiedziała stanowczym głosem i przejechała delikatnie palcem wzdłuż mojej ręki do nadgarstków. Ścisnęłam zęby i syknęłam z bólu - Potrzebuje pokoju - podniosła lekko głos.
- Tak już, proszę za mną - odparł tata. Poprowadził nas do pokoju Dawida. Stanęłam w progu a kobieta spojrzała na mnie. Wyciągnęła do mnie dłoń i delikatnie zmusiła bym weszła do pomieszczenia.
- Wyjdźcie muszę zostać z nią sama - rzekła do Lukasa i mojego taty a oni natychmiast wyszli zamykając drzwi za sobą - Usiądź dziecko - usiadłam na łóżku Dawida i rozejrzałam się po pokoju - Przebywanie w tym pokoju bardzo Cię rani. Dlaczego ?
- Mieszkał tutaj bardzo ważny dla mnie chłopak. Miał na imię Dawid i zmarł z mojego powodu - mówiłam ściszonym głosem.
- Bardzo mi przykro ale musimy się zająć Tobą - odparła do mnie melodyjnym głosem - Przechodzisz przemianę.
- Jaką przemianę ? - spojrzałam na nią mrużąc oczy.
- Przez 16 lat wmawiano Ci, że jesteś inną osobą i tak żyłaś. Po znakach na twoich rękach mogę wyczytać, że jesteś bardzo ważną osobą. Przedstawiłaś mi się jako Mirabella. Powoli przechodzisz przemianę wmawiając sobie, że jesteś księżniczką. Musisz przestać bo umrzesz, nie jesteś jeszcze gotowa by się przemienić.
- Ale nie rozumiem ...
- Twoja dusza i ciało nie są jeszcze do końca rozwinięte by się przemienić. Oczywiście możesz to zrobić ale przysporzywszy sobie wiele bólu. Jesteś bardzo silną dziewczyną i musisz doskonalić się bo kiedy przyjdzie czas na przemianę musisz być gotowa by pomóc ludziom i światu.
- Wciąż nie rozumiem.
- Świat jest podzielony na pięć krain, i każda z nich ma swojego dowódce. Jesteś księżniczką, która będzie musiała podjąć panowanie. Oczywiście nie musisz się zgodzić ale ktoś musi chronić ludzi.
- Niedawno się dowiedziałam, że jestem zaginioną księżniczką a teraz się dowiaduje, że muszę objąć panowanie ? - spojrzałam w górę by powstrzymać łzy a po chwili ponownie spojrzałam na kobietę.
- Należę do organizacji Niebieska Mila, zatrudniają tam osoby bardzo uzdolnione i jak dobrze wiesz Lukas będzie tam pracował. Jeśli tylko zachciałabyś tam również pracować z miłą chęcią Cię przyjmę i wszystkiego Cię nauczę.
- Bardzo dziękuje ale chyba nie skorzystam.
- Nie musisz teraz podejmować decyzji kochanie - uśmiechnęła się do mnie lekko - Dla Ciebie zawsze znajdzie się miejsce w Niebieskiej Mili. 
- Dziękuje - powtórzyłam i uśmiechnęłam się lekko.
- Tak więc musisz opamiętać się i na razie zapomnieć o tym, że jesteś księżniczką dobrze ? - przytaknęłam głową na to odparła - Anna Watson, miło było Cię poznać Dreena - uśmiechnęła się i wyszła z pokoju zostawiając mnie samą. Od razu po jej wyjściu wbiegł do pokoju mój tata i Lukas
- Jak się czujesz ? Wszystko już dobrze ? Potrzebujesz czegoś ? - mówili przez siebie. Uśmiechnęłam się jedynie.
- Jest dobrze - odparłam i jak gdyby nigdy nic wyszłam z pokoju Dawida i weszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi za klucz i położyłam się na łóżku. Usłyszałam cichy trzask i szmery dochodzące z balkonu a po chwili on znalazł się w moim pokoju.




Tak więc już 51 rozdział za nimi.

W końcu coś napisałam i jestem zadowolona, że wena powoli wraca ; D

Mam nadzieje, że spodoba wam się rozdział i proszę o surową opinie

Dzisiaj zebranie i będzie źle. Jeśli mama uzna, że złe są oceny mam szlaban na 2 miesiące na laptopa i na przystań tak więc trzymajcie kciuki, że nie będzie szlabanu.




Wasza Dreena ☺

poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział L

Leżałam skulona na podłodze i cichło łkałam. Tata siedział obok mnie i co chwile ochładzał mi moje nadgarstki. Czułam jego delikatny dotyk na mojej głowie, który mnie uspokajał ale ból nadal nie ustępował. Oddychałam głośno i nierówno. Lukas dawno poszedł do kuchni z telefonem i czasami było słychać jego podniesiony głos. Podniosłam się lekko i oparłam się plecami o kanapę. Spoglądnęłam na moje nadgarstki kiedy tata ściągnął szmaty i serce mi się zatrzymało. Miałam wyryte jakieś dziwne czarne wzory, które gęsto krwawiły. Spojrzałam przerażona na tatę a on tylko wzruszył ramiona i położył lodowate szmaty ma moje dziwne rany.
- Nie ! Nie obchodzi mnie to ... Dobra rozumiem ale pamiętaj, że jesteś mi winna przysługę ! No i co że jesteś w Indiach masz się tutaj znaleźć za chwile ... Wynagrodzę Ci to tylko pomóż jej - doszedł mnie głos Lukasa a po chwili znalazł się w salonie. Ukucnął obok mnie i pogłaskał po głowię - Pomogę Ci za wszelką cenę Dreena - wyszeptał.
- Jestem Mirabella - odparłam a ból rozszedł się po moich rękach. Odchyliłam głowę do tyłu i wydałam z siebie stłumiony jęk. Uspokoiłam się lekko i zmrużyłam oczy - Co się ze mną dzieje ? - wyszeptałam do siebie pod nosem a po policzkach spłynęły mi łzy. 





Więc ogólnie mówiąc jest nawet dobrze.
Mam w głowie ułożoną całą historię ale nie potrafię jej ubrać w słowa i to mnie dołuje.
Uwielbiam pisać i to mnie odrywa od codzienności. Część problemów przelewam na kartkę lub komputer i czuje się wolna przez dłuższy czas.

Już 50 rozdział wiec chyba każdy wie, że to koniec.
Sama w to nie wierze, dlatego małe podziękowania dla wszystkich :
Zżyłam się z wami moi czytelnicy ♥
Dziękuje, że byliście ze mną i wspieraliście mnie w momentach załamania.
To dzięki wam blog zaistniał i mam nadzieje, że przygody bohaterki Dreeny rozejdą się i więcej ludzi usłyszy o moim opowiadaniu. 



Wraz z 50 rozdziałem miałam zakończyć bloga ale nie potrafię. Bohaterka Dreena jest stworzona na podstawie mojej osoby i gdybym zaprzestała pisać to cząstka mnie zniknęłaby razem z opowiadaniem.

♥ BLOG WCIĄŻ ZOSTAJE  ♥
Ale mam małą prośbę, chciałabym więcej fanów bloga.



Wasza Pokręcona Dreena ☺ 




środa, 10 października 2012

Rozdział XLIX

Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą twarz Lukasa. Uśmiechnął się szeroko i powiedział coś. Jego warki poruszyły się ale słów nie usłyszałam. Z jego twarzy zniknął uśmiech i wstąpił niepokój. Powiedział coś jeszcze po czym niepokój zmienił się w złość. Odszedł ode mnie i uderzył dłońmi białą ścianę. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam kroplówkę, która ciągnęła się tuż do mojej ręki. Przeraziłam się i jakaś lampeczka z urządzenia obok łóżka zmieniła kolor na czerwony. Lukas natychmiast zwrócił głowę w tym kierunku po czym pośpiesznie podbiegł do mnie. Pogłaskał mnie po głowie po czym wybiegł z sali. Po chwili ponownie  go ujrzałam z paroma innymi osobami. Obce osoby zaczęły się kręcić obok mnie. Jakaś kobieta wymieniła mi kroplówkę a mężczyzna odchylił mi głowę do tyłu. Lukas chodził w kółko trzymając się za głowę i co chwile spoglądając w moją stronę.  Po chwili podbiegł do łóżka a kobiety go odciągnęły. Po jego policzkach spływały łzy i szarpał się z kobietami. Mężczyzna w białym fartuchu spojrzał na mnie a po chwili naciągnął mi na twarz biały materiał.
- Czas zgonu 15:32 - usłyszałam donośny i szorstki głos faceta. Miałam biało przed oczami aż naglę wielki huk.
               Przed oczami zobaczyłam mój pokój w Akademii i znalazłam się na podłodze. Uszczypnęłam się w dłoń by upewnić się, że nadal nie śnię. Podniosłam się z podłogi i wyciągnęłam walizkę spod łóżka. Podeszłam do szafy i wyrzuciłam wszystkie moje ubrania na podłogę. Wpakowałam staranie wszystko do walizki i zasunęłam zamek. Weszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Spojrzałam w odbicie i nie ujrzałam uśmiechniętej i promieniującej szczęściem nastolatki tylko zniszczoną problemami dziewczynę, która ma już wszystkiego dosyć. Poprawiłam włosy i zatrzymałam wzrok na moich oczach w lustrze. Mój wzrok był pusty i bez żadnych emocji. Wyszłam z łazienki, chwyciłam walizkę i wyszłam z pokoju kierując się do schodów. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić ale jedno wiedziałam, że muszę wrócić do domu. Tam gdzie wszystko się zaczęło. Zeszłam ze wszystkich schodów i wyszłam na dziedziniec.
- Dreena ... Już wiesz ? Gdzie uciekasz ? - usłyszałam głos dyrektorki. Odwróciłam się w jej stronę i uśmiechnęłam się blado.
- Do domu ! - uniosłam lekko ręce do góry - Z dala od tego wszystkiego ... - westchnęłam .
- Powinnam się do Ciebie zwracać księżniczko Mirabello ale jestem święcie przekonana, że nie życzysz sobie bym tak mówiła.
- Może Pani tak mówić - podeszłam bliżej do kobiety - Wiedziała Pani ? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam - Dlaczego mi tego Pani nie powiedziała ?
- Nie mogłam. Nie byłam właściwą osobą. I nie znałam całej historii twojej rodziny - spuściła wzrok w dół.
- Zbyt wiele się dowiedziałam i nie daje rady. Muszę wrócić do domu ... Przepraszam ale mnie to wszystko przerasta.
- Rozumiem, droga wolna Mirabello. To twoje życie i twój wybór ale pamiętaj. Zawsze możesz wrócić do Akademii - pocałowała mnie w czoło i zniknęła. Podeszłam do walizki i chwyciłam ją mocno za rączkę. Zamknęłam oczy i powoli nabrałam powietrza do płuc.
- Poddajesz się ? - przerwał mi Horacy. Zignorowałam go i dalej próbowałam się skupić na tym by przenieść się do domu - Mówię do Ciebie księżniczko - otworzyłam natychmiast oczy i skarciłam go wzrokiem.
- Tak poddaje się ! Jestem słaba i przegrałam okej ?! To koniec ! - wykrzyczałam a on po prostu podszedł i przytulił mnie.
- Będzie dobrze. Dasz sobie radę - wyszeptał głaszcząc mnie po głowię - Nie przegrałaś, po prostu odsuwasz się na bok by nabrać sił dobrze ? - odsunął się lekko by spojrzeć mi w oczy. Uśmiechnęłam się lekko a po moich policzkach spłynęły łzy - Wiem, jest Ci ciężko - powiedział przyciszonym głosem i otarł mi policzki.
- Dziękuje - wyszeptałam a on odsunął się ode mnie - Nie wiem kiedy wrócę - odparłam i zamknęłam oczy - Będzie dobrze - powiedziałam sama do siebie i nabrałam maksymalnie powietrza do płuc. Poczułam lekkie ciepło i małą falę szczęścia a potem lekkie drgnięcie. Uśmiechnęłam się a potem otworzyłam oczy. Ujrzałam przed sobą moje wielkie łóżko. Rzuciłam się na nie i usłyszałam donośny śmiech mojego taty z dołu. Zbiegłam pośpiesznie po schodach i wpadłam do salonu.
- Tata ! - wydarłam się wyciągając do niego ręce.
- Dreena ? - rodzic spojrzał na mnie z wielkimi oczami. Rzuciłam się na niego i ściskając go mocno.
- Witaj Dreena - usłyszałam męski głos i momentalnie znalazłam się przy Lukasie. Usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w niego. Uścisnął mnie mocno i pocałował czule mnie w czoło.
- Co ty tu robisz ? Czemu nie jesteś w Akademii - tata mnie zapytał a moje ciało się momentalnie napięło. Zeszłam z Lukasa i usiadłam obok taty.
- Zbyt wiele kłamstw i tajemnic - odparłam i spojrzałam znacząco na tatę - Wiem wszystko - mruknęłam a po moich policzkach spłynęły łzy. Poczułam dziwne uczucie, które ciągnęło mnie w stronę Lukasa. Spojrzałam na niego. Miał spuszczoną głowę i dłonie wplątane we włosy - Co jest ? - zwróciłam się do niego.
- Dostałem propozycję łowcy w najlepszej organizacji łowieckiej - jego słowa mnie uderzyły jakbym została spoliczkowana.
- Dreena ... - tata dotknął mojego ramienia w celu otuchy.
- Jestem Mirabella - poprawiłam go oschle i ból przeszył moje nadgarstki. Krzyknęłam i ściskając pięści. Ból nie ustępował, jakby ktoś wrzątek wylał na moje nadgarstki.

























~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak więc już tylko jeden rozdział dzieli nas do 50 rozdziału.
Nie wiem czy dam radę dalej ciągnąć tego bloga.
Przykro mi jest to mówić ale czuje, że nie umiem już pisać.
Przedtem pisałam bo byłam szczęśliwa a teraz ?
Jest źle i nie daje rady.
Może wy mnie zmotywujecie albo pomożecie wymyślić kolejny rozdział.
W WAS POKŁADAM NADZIEJE.


Wasza Dreena ☺

poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział XLVIII

- Musisz poćwiczyć nad samoobroną - powiedział patrząc na mnie z góry - Dobrze sobie poradziłaś i pomogłaś koledze. Gdyby Tamara była demonem, nie tak łatwo pokonałabyś ją ale dobrze dałaś sobie radę - uśmiechnął się lekko. Przyglądałam mu się chwile po czym uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuje - odparłam przyciszonym głosem - Horacy jak używam swoją moc to czuje takie dziwne uczucie w środku. Wypełnia mnie ... nie wiem jak to nazwać ale to nie jest dobre. Boje się Horacy - ostatnie słowa wyszeptałam. Schylił się na wysokość mojej twarzy.
- Nie umiem Ci pomóc. Tylko czarownice Jakszini mają taką wiedzę - odgarnął mi z twarz moje blond loki - Dreena jesteś silna i poradzisz sobie.
- Jestem jedyną Jakszini i nie mam takiej wiedzy - spuściłam głowę.
- Wszystko czego potrzebujesz masz tutaj - wskazał palcem w miejscu gdzie znajduje się serce.
- Nie rozumiem - ściągnęłam ze sobą brwi.
- Zrozumiesz z czasem - uśmiechnął się lekko - A teraz zmykaj zająć się sobą, wyjdź na miasto lub porób coś użytecznego tylko nie wpakuj się w kłopoty - zaśmiał się a ja razem z nim. Uśmiechnęłam się do niego i wybiegłam z sali wpadając na kogoś.
- Uważaj jak leziesz - warknęłam na chłopaka.
- Spokojnie, to ty dzisiaj miałaś niebieskie włosy mam racje ? - przyjrzałam mu się uważniej i zdałam sobie sprawę że to Jeremy.
- Tak - uśmiechnęłam się lekko - Dlaczego masz czerwone oczy ?
- Jestem wampirem wyższego stopnia.
- Wyższego stopnia ?
- Czym starszy wampir i czym więcej ofiar tym lepszy stopień - uśmiechnął się lekko.
- Rozumiem. Czyli jesteś starym nastolatkiem który lubi zabijać, jakie to normalne - zaśmiałam się.
- W tej szkole nic nie jest normalne - także się zaśmiał - Jakie masz plany na resztę dnia ?
- Przebrać się i siedzieć w pokoju.
- A to lipa widzę, ja mam zajęcia z obrony i ataku, potem wykład na temat tego jakie mamy wybory po ukończeniu Akademii a potem lekcje historii istot - westchnął. Wysoki blondyn o czerwonych oczach to niespotykany widok. Był średniej budowy a jego uśmiech zwalał z nóg. Uśmiechnęłam się do niego i rozejrzałam się dookoła.
- Pewnie się śpieszysz więc nie przeszkadzam. Może zobaczymy się później.
- Mam nadzieje że się zobaczymy - poczochrał mi włosy - W blond Ci ładniej - zaśmiał się i pobiegł do grupki chłopaków, która właśnie nas minęła. Z wielkim trudem pokonałam wszystkie schody i doszłam na drugie piętro. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na swoje łóżko. Wzięłam głęboki oddech wpatrując się w sufit.
- Dawid musimy porozmawiać - wyszeptałam przymykając lekko oczy - Wiem, że mnie obserwujesz proszę Cię porozmawiajmy - dodałam po chwili. Zakrywałam poduszką głowę zrezygnowana - Dobrze to sama dam sobie radę - zrzuciłam poduchę z twarzy i przyłożyłam otwartą dłoń na środek klatki piersiowej. Zamknęłam oczy i wbiłam paznokcie w skórę. Powoli ściskając mocniej pięść uniosłam dłoń do góry i powoli wszystko dookoła zaczęło ciemnieć. Rozluźniłam rękę i zapadła ciemność, która po chwili zamieniła się w rażące białe światło. Minęła chwila zanim moje oczy przyzwyczaiły się do otoczenia. Rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się na peronie, który był tylko w odcieniach szarości i bieli. Jedna para torów i stara szara ławka a obok niej tabliczka z napisem między tam a tym. Na ławce pojawiła się kobieta. Zwróciła głowę w moją stronę i uśmiechnęła się.
- Dree kochanie - jej melodyjny głos rozszedł się echem. Podbiegłam do mamy i rzuciłam się jej w ramiona - Tak wiem, wiem - wyszeptała gładząc mnie po głowię - Chciałaś porozmawiać, więc słucham Cię córeczko - pociągnęłam nosem i usiadłam prosto.
- Dobrze postąpiłam podejmując naukę w Akademii ? - zapytałam a mama uśmiechnęła się lekko.
- Nie o tym chcesz rozmawiać - pogładziła mnie po policzku - Tak więc ja będę mówiła - obserwowałam ją uważnie. Jej klatka piersiowa się uniosła i a jej oczy spoczęły tuż na moich - Mirabella Montoja to księżniczka, która zaginęła kiedy była dzieckiem. Jednak nie każdy zna prawdziwą historię o rodzinie królewskiej. Mirabella była drobnym dzieckiem a magiczny świat źle na nią działał. Z każdym swoim kolejnym dniem stawała się coraz słabsza w swoje pierwsze urodziny i dziewczynka nie dała rady. Odeszła a jej rodzice, nie mogli się pogodzić z tym. Jej matka poprosiła swojego najbliższego przyjaciela by pomógł upozorować porwanie dziecka. Zostawiając ojca, zabrała martwe dziecko i razem przyjacielem uciekli do świata ludzi. Przerywając linię magii z dzieckiem, Mirabella odżyła, jednak jej organizm był zbyt osłabiony by   dalej funkcjonować...- przerwała na chwile i otarła łzy spływające po policzkach - Jej mama była najsilniejszą w dziejach Jakszini i do jej 6 urodzin codziennie przelewała córce odrobinę mocy by dalej mogła żyć. Świat magiczny pogrążony był z rozpaczy po utracie księżniczki Mirabelli i jej matki. Ojciec wpadł w depresję i dobrowolnie przemienił się w demona. Matka w 6 urodziny Mirabelli oddała jej całą moc i upozorowała swoją śmierć w wypadku samochodowym. Dziewczynka dorastała z przyszywanym ojcem, nie znając prawdy o sobie - wielka gula cisnąca mi się na gardło ciągnę nasilała się. Oczy mnie piekły i powoli zaczęłam się dusić powstrzymując się od płaczu - Księżniczka Mirabella Montoja wyrosła na zdolną czarownicę Jakszini - mojej mamie załamał się głos - Pomimo tylu trudności dawała sobie radę - wybuchłam wielkim płaczem.
- To niemożliwe - wymamrotałam dusząc się.
- Kochanie wiem, że to jest trudne do zrozumienia ale musiałaś znać prawdę - przytuliła mnie do siebie - Naprawdę Cię przepraszam.
- Całe może życie było wielkim kłamstwem ! - wykrzyczałam odsuwając się od mamy - Myślałam, że zostanie Jakszini to zbyt wiele ale to przerasta wszelkie granice ! Sądziłam, że wiem kim jestem jednak myliłam się.
- Dreena uspokój się - potrząsnęła lekko mną mama - To nic nie zmienia, nadal jesteś kochaną Dreeną Smith.
- Właśnie, że to wszystko zmienia - wstałam z ławki - Mój prawdziwy ojciec jest demonem a ja jestem zaginioną księżniczką ! - wykrzyczałam wsuwając palce w moje blond loki.
- Dreena wszystko będzie dobrze - mama próbowała mnie bezskutecznie uspokoić.
- Mam udawać, że o tym nie wiem ? - wyszeptałam i upadłam na kolana - Tak jakbym nigdy się o tym nie dowiedziała ?
- Kochanie to już od Ciebie zależy - odparła na to ja spojrzałam na mamę.
- Moje życie okazało się wielkim przekrętem a ty mi mamo mówisz, że ode mnie zależy co dalej będzie ? - zaśmiałam się kpiąco.
- Dreena ukończ Akademię wybierz sobie dalsze życie albo porzuć szkołę i wróć do domu ... do Lukasa, kochanie masz wiele wyborów możesz także ogłosić światu, że jesteś Mirabellą i zasiąść na tronie - uśmiechnęła się lekko - To od Ciebie zależy jak dalej twoje życie się potoczy.
- Dlaczego ? Dlaczego akurat teraz musiałaś mi to powiedzieć ?
- Jak już zauważyłaś, że kiedy używasz moc to dzieje się coś dziwnego i to nie jest przypadkowe. Twój organizm dobrze wie, że umarłaś jednak moc trzyma Cię przy życiu. Musisz wyćwiczyć moc inaczej ona zniszczy Cię od środka a śmierć pochłonie Cię. Wiem, że dobrze postąpisz i że dasz sobie radę - podeszła do mnie i pomogła mi wstać - Przed Tobą jest życie pełne kłamstw i radości, wyborów i zmian, nie unikniesz tego.
- Powinnam Coś jeszcze wiedzieć ? Ukryłaś coś przede mną ? - mama spuściła wzrok i odsunęła się ode mnie.
- Ojciec miał syna, jednak wyrzekł się jego, nazywał się Eryk. Chłopak był tak bardzo zraniony, że pozwolił by przemieniono go w demona. Zabił parę osób ze starszyzny tym samym górując jako najsilniejszy demon. Zabijając osoby ze starszyzny, ich wiek przeszedł na niego i także jest najstarszym demonem.
- To mój brat ? Jestem Mirabella Montoja zmarła księżniczka, mój ojciec jest demonem za to mój brat to najsilniejszy i najstarszy demon na świecie. Rozmawiam ze zmarłymi a ma barkach ciąży mi moc Jakszini - zamknęłam oczy - Idealne życie nastolatki - usłyszałam głośny warkot a za moimi plecami podjechał długi biały pociąg.
- Na mnie już czas - uśmiechnęła się lekko moja mama - Dopełniłam swoje zadanie i już nie jestem do niczego potrzebna. Dreena kochanie nie ważne skąd pochodzisz, ani kto jest twoją rodziną. Ważne jest to za kogo sama się uważasz i jak postępujesz. Bądź sobą Dreena - pocałowała mnie w czoło i wsiadła do jednego z wagonów - Żegnaj córuś, pamiętaj kocham Cię - pomachała mi i zapadła mroczna ciemność. Ból w klatce piersiowej i ucisk w gardle. Otworzyłam oczy i znajdowałam się w pokoju. Przyciągnęłam kolana do piersi a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Czułam się pokonana przez życie. Wszystko co dotychczas miałam nie miało znaczenia. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę być kimś innym niż za kogo się uważam. Przegrałam z życiem, poniosłam porażkę, po której nie mam siły podnieść się i walczyć.




 Jak już pewnie parę osób zauważyło w rozdziale napisane było "koniec"
Postanowiłam jednak, że napiszę jeszcze do 50 rozdziału i wtedy nastąpi koniec.

Wasza Dreena ☺