poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział XLVIII

- Musisz poćwiczyć nad samoobroną - powiedział patrząc na mnie z góry - Dobrze sobie poradziłaś i pomogłaś koledze. Gdyby Tamara była demonem, nie tak łatwo pokonałabyś ją ale dobrze dałaś sobie radę - uśmiechnął się lekko. Przyglądałam mu się chwile po czym uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuje - odparłam przyciszonym głosem - Horacy jak używam swoją moc to czuje takie dziwne uczucie w środku. Wypełnia mnie ... nie wiem jak to nazwać ale to nie jest dobre. Boje się Horacy - ostatnie słowa wyszeptałam. Schylił się na wysokość mojej twarzy.
- Nie umiem Ci pomóc. Tylko czarownice Jakszini mają taką wiedzę - odgarnął mi z twarz moje blond loki - Dreena jesteś silna i poradzisz sobie.
- Jestem jedyną Jakszini i nie mam takiej wiedzy - spuściłam głowę.
- Wszystko czego potrzebujesz masz tutaj - wskazał palcem w miejscu gdzie znajduje się serce.
- Nie rozumiem - ściągnęłam ze sobą brwi.
- Zrozumiesz z czasem - uśmiechnął się lekko - A teraz zmykaj zająć się sobą, wyjdź na miasto lub porób coś użytecznego tylko nie wpakuj się w kłopoty - zaśmiał się a ja razem z nim. Uśmiechnęłam się do niego i wybiegłam z sali wpadając na kogoś.
- Uważaj jak leziesz - warknęłam na chłopaka.
- Spokojnie, to ty dzisiaj miałaś niebieskie włosy mam racje ? - przyjrzałam mu się uważniej i zdałam sobie sprawę że to Jeremy.
- Tak - uśmiechnęłam się lekko - Dlaczego masz czerwone oczy ?
- Jestem wampirem wyższego stopnia.
- Wyższego stopnia ?
- Czym starszy wampir i czym więcej ofiar tym lepszy stopień - uśmiechnął się lekko.
- Rozumiem. Czyli jesteś starym nastolatkiem który lubi zabijać, jakie to normalne - zaśmiałam się.
- W tej szkole nic nie jest normalne - także się zaśmiał - Jakie masz plany na resztę dnia ?
- Przebrać się i siedzieć w pokoju.
- A to lipa widzę, ja mam zajęcia z obrony i ataku, potem wykład na temat tego jakie mamy wybory po ukończeniu Akademii a potem lekcje historii istot - westchnął. Wysoki blondyn o czerwonych oczach to niespotykany widok. Był średniej budowy a jego uśmiech zwalał z nóg. Uśmiechnęłam się do niego i rozejrzałam się dookoła.
- Pewnie się śpieszysz więc nie przeszkadzam. Może zobaczymy się później.
- Mam nadzieje że się zobaczymy - poczochrał mi włosy - W blond Ci ładniej - zaśmiał się i pobiegł do grupki chłopaków, która właśnie nas minęła. Z wielkim trudem pokonałam wszystkie schody i doszłam na drugie piętro. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na swoje łóżko. Wzięłam głęboki oddech wpatrując się w sufit.
- Dawid musimy porozmawiać - wyszeptałam przymykając lekko oczy - Wiem, że mnie obserwujesz proszę Cię porozmawiajmy - dodałam po chwili. Zakrywałam poduszką głowę zrezygnowana - Dobrze to sama dam sobie radę - zrzuciłam poduchę z twarzy i przyłożyłam otwartą dłoń na środek klatki piersiowej. Zamknęłam oczy i wbiłam paznokcie w skórę. Powoli ściskając mocniej pięść uniosłam dłoń do góry i powoli wszystko dookoła zaczęło ciemnieć. Rozluźniłam rękę i zapadła ciemność, która po chwili zamieniła się w rażące białe światło. Minęła chwila zanim moje oczy przyzwyczaiły się do otoczenia. Rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się na peronie, który był tylko w odcieniach szarości i bieli. Jedna para torów i stara szara ławka a obok niej tabliczka z napisem między tam a tym. Na ławce pojawiła się kobieta. Zwróciła głowę w moją stronę i uśmiechnęła się.
- Dree kochanie - jej melodyjny głos rozszedł się echem. Podbiegłam do mamy i rzuciłam się jej w ramiona - Tak wiem, wiem - wyszeptała gładząc mnie po głowię - Chciałaś porozmawiać, więc słucham Cię córeczko - pociągnęłam nosem i usiadłam prosto.
- Dobrze postąpiłam podejmując naukę w Akademii ? - zapytałam a mama uśmiechnęła się lekko.
- Nie o tym chcesz rozmawiać - pogładziła mnie po policzku - Tak więc ja będę mówiła - obserwowałam ją uważnie. Jej klatka piersiowa się uniosła i a jej oczy spoczęły tuż na moich - Mirabella Montoja to księżniczka, która zaginęła kiedy była dzieckiem. Jednak nie każdy zna prawdziwą historię o rodzinie królewskiej. Mirabella była drobnym dzieckiem a magiczny świat źle na nią działał. Z każdym swoim kolejnym dniem stawała się coraz słabsza w swoje pierwsze urodziny i dziewczynka nie dała rady. Odeszła a jej rodzice, nie mogli się pogodzić z tym. Jej matka poprosiła swojego najbliższego przyjaciela by pomógł upozorować porwanie dziecka. Zostawiając ojca, zabrała martwe dziecko i razem przyjacielem uciekli do świata ludzi. Przerywając linię magii z dzieckiem, Mirabella odżyła, jednak jej organizm był zbyt osłabiony by   dalej funkcjonować...- przerwała na chwile i otarła łzy spływające po policzkach - Jej mama była najsilniejszą w dziejach Jakszini i do jej 6 urodzin codziennie przelewała córce odrobinę mocy by dalej mogła żyć. Świat magiczny pogrążony był z rozpaczy po utracie księżniczki Mirabelli i jej matki. Ojciec wpadł w depresję i dobrowolnie przemienił się w demona. Matka w 6 urodziny Mirabelli oddała jej całą moc i upozorowała swoją śmierć w wypadku samochodowym. Dziewczynka dorastała z przyszywanym ojcem, nie znając prawdy o sobie - wielka gula cisnąca mi się na gardło ciągnę nasilała się. Oczy mnie piekły i powoli zaczęłam się dusić powstrzymując się od płaczu - Księżniczka Mirabella Montoja wyrosła na zdolną czarownicę Jakszini - mojej mamie załamał się głos - Pomimo tylu trudności dawała sobie radę - wybuchłam wielkim płaczem.
- To niemożliwe - wymamrotałam dusząc się.
- Kochanie wiem, że to jest trudne do zrozumienia ale musiałaś znać prawdę - przytuliła mnie do siebie - Naprawdę Cię przepraszam.
- Całe może życie było wielkim kłamstwem ! - wykrzyczałam odsuwając się od mamy - Myślałam, że zostanie Jakszini to zbyt wiele ale to przerasta wszelkie granice ! Sądziłam, że wiem kim jestem jednak myliłam się.
- Dreena uspokój się - potrząsnęła lekko mną mama - To nic nie zmienia, nadal jesteś kochaną Dreeną Smith.
- Właśnie, że to wszystko zmienia - wstałam z ławki - Mój prawdziwy ojciec jest demonem a ja jestem zaginioną księżniczką ! - wykrzyczałam wsuwając palce w moje blond loki.
- Dreena wszystko będzie dobrze - mama próbowała mnie bezskutecznie uspokoić.
- Mam udawać, że o tym nie wiem ? - wyszeptałam i upadłam na kolana - Tak jakbym nigdy się o tym nie dowiedziała ?
- Kochanie to już od Ciebie zależy - odparła na to ja spojrzałam na mamę.
- Moje życie okazało się wielkim przekrętem a ty mi mamo mówisz, że ode mnie zależy co dalej będzie ? - zaśmiałam się kpiąco.
- Dreena ukończ Akademię wybierz sobie dalsze życie albo porzuć szkołę i wróć do domu ... do Lukasa, kochanie masz wiele wyborów możesz także ogłosić światu, że jesteś Mirabellą i zasiąść na tronie - uśmiechnęła się lekko - To od Ciebie zależy jak dalej twoje życie się potoczy.
- Dlaczego ? Dlaczego akurat teraz musiałaś mi to powiedzieć ?
- Jak już zauważyłaś, że kiedy używasz moc to dzieje się coś dziwnego i to nie jest przypadkowe. Twój organizm dobrze wie, że umarłaś jednak moc trzyma Cię przy życiu. Musisz wyćwiczyć moc inaczej ona zniszczy Cię od środka a śmierć pochłonie Cię. Wiem, że dobrze postąpisz i że dasz sobie radę - podeszła do mnie i pomogła mi wstać - Przed Tobą jest życie pełne kłamstw i radości, wyborów i zmian, nie unikniesz tego.
- Powinnam Coś jeszcze wiedzieć ? Ukryłaś coś przede mną ? - mama spuściła wzrok i odsunęła się ode mnie.
- Ojciec miał syna, jednak wyrzekł się jego, nazywał się Eryk. Chłopak był tak bardzo zraniony, że pozwolił by przemieniono go w demona. Zabił parę osób ze starszyzny tym samym górując jako najsilniejszy demon. Zabijając osoby ze starszyzny, ich wiek przeszedł na niego i także jest najstarszym demonem.
- To mój brat ? Jestem Mirabella Montoja zmarła księżniczka, mój ojciec jest demonem za to mój brat to najsilniejszy i najstarszy demon na świecie. Rozmawiam ze zmarłymi a ma barkach ciąży mi moc Jakszini - zamknęłam oczy - Idealne życie nastolatki - usłyszałam głośny warkot a za moimi plecami podjechał długi biały pociąg.
- Na mnie już czas - uśmiechnęła się lekko moja mama - Dopełniłam swoje zadanie i już nie jestem do niczego potrzebna. Dreena kochanie nie ważne skąd pochodzisz, ani kto jest twoją rodziną. Ważne jest to za kogo sama się uważasz i jak postępujesz. Bądź sobą Dreena - pocałowała mnie w czoło i wsiadła do jednego z wagonów - Żegnaj córuś, pamiętaj kocham Cię - pomachała mi i zapadła mroczna ciemność. Ból w klatce piersiowej i ucisk w gardle. Otworzyłam oczy i znajdowałam się w pokoju. Przyciągnęłam kolana do piersi a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Czułam się pokonana przez życie. Wszystko co dotychczas miałam nie miało znaczenia. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę być kimś innym niż za kogo się uważam. Przegrałam z życiem, poniosłam porażkę, po której nie mam siły podnieść się i walczyć.




 Jak już pewnie parę osób zauważyło w rozdziale napisane było "koniec"
Postanowiłam jednak, że napiszę jeszcze do 50 rozdziału i wtedy nastąpi koniec.

Wasza Dreena ☺

sobota, 15 września 2012

Rozdział XLVII

- Rozumiesz ?! - ponownie wykrzyknął mi w twarz. Rozumiem że ciężko mnie namówić do ćwiczeń fizycznych ale żeby po raz trzeci wykrzyczeć mi w twarz ćwiczenie to już lekka przesada - Na ziemię i 15 pompek ! - wydarł się Horacy już prawie cały czerwony. Jako jedyna z grupy stałam, ponieważ reszta posłusznie przebiegła 10 okrążeń sali i robi kolejną serie piętnastu pompek. Horacy wydzierał się na mnie od kiedy biegłam ostatnia w pierwszym okrążeniu. Wtedy stanęłam z założonymi rękoma na biodrach i od tamtej chwili stoję tak samo a on wydziera się na mnie myśląc że to zadziała - Czego nie rozumiesz Smith ?! Na ziemię ! I piętnaście pompek ! - wydarł się kolejny raz. Cała grupa siedziała na podłodze. Każdy był spocony i głośno oddychał. Rozejrzałam się po wszystkich i było mi ich nieco żal.
- Skończyłeś już ? - przechyliłam lekko głowę w bok - Mam dosyć wysłuchiwania twoich krzyków i tego jaka jestem leniwa - odparłam arogancko ale zarazem spokojnym głosem.
- Nie wiem w co pogrywasz - syknął do mnie po czym odsunął się parę kroków w tył - Na ziemię i pompki ! - wydarł się.
- Horacy wydzierasz się na nią od prawie godziny - Magnus pociągnął go za ramię - Nie sądzisz, że to lekka przesada ? Ona i tak nie wykona tych ćwiczeń - wskazał na mnie dłonią i uśmiechnął się lekko do mnie klasnęłam dłońmi parę razy.
- Powinieneś brać przykład z kolegi Majorze Horacy. On przynajmniej umie rozmawiać - zaśmiałam się kpiąco.
- Dreena każdy z grupy wykonał ćwiczenie oprócz Ciebie dlaczego ? - Magnus zaskoczył mnie swoim pytaniem.
- Nie jestem idiotką i nie będę biegała kiedy ktoś wydziera się na mnie - posłałam znaczące spojrzenie Horacemu.
- Powiedz jej żeby przebiegła jedno kółko - Magnus syknął do Horacego jednak z łatwością to usłyszałam. Horacy spojrzał na mnie kątem oka i poczułam że powoli zaczęłam wygrywać te wojnę. Podszedł do mnie ze skwaszoną miną.
- Jedno kółko dookoła sali - odparł spokojnym i drżącym głosem. Uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam oddech unosząc moją klatkę piersiową do góry.
- Takie to było trudne ? - uniosłam brwi do góry - Przebiegnę dwa - zaśmiałam się i szybkim tempem zaczęłam okrążać salę.
                  Z dwóch okrążeń, zrobiło się dziesięć a do tego jeszcze 30 minut rozciągania się. Wszystkie moje mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Leżałam na podłodze razem z resztą grupy. Trening trwał już około godziny, a bieganie w butach emu nie jest zbyt wygodne.
- Dobra wstawać dzieciaki - odparł z entuzjazmem Horacy i pochylił się nade mną - Co już się poddajesz ? - uniósł brwi do góry. Wstałam szybko i podwinęłam rękawy swetra do góry.
- Chyba sobie żartujesz - zaśmiałam się pod nosem - Co teraz ? - uspokoiłam oddech i spojrzałam jak Magnus ciągnie za sobą ogromny materac.
- Muszę iść po popcorn bo teraz zacznie się zabawniej - zaśmiał się i odszedł ode mnie.
- Leo ? - zawołam go a on natychmiast znalazł się obok mnie - Po co to ? - wskazałam na materac. Zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu.
- Uważaj na twarz, chroń twarz - wyszeptał mi do ucha i zostawił mnie. Rozejrzałam się i zostałam popchnięta przez dziewczynę z czerwonymi włosami.
- Hej uważaj co ?! - wykrzyknęłam za nią. Odwróciła się do mnie i zaśmiała się krótko. Jej czerwone włosy zmieniły kolor na niebieski identyczny co mój tymczasowy.
- Leo z Tamarą ! Już na mate ! - wykrzyknął Horacy a dziewczyna pobiegła w ich kierunku. Podbiegłam go Magnusa. Spojrzał na mnie pytająco uśmiechając się lekko przy tym.
- Kim ona jest ?
- Ta dziewczyna z czerwonymi włosami ? - zapytał a ja przytaknęłam głową -To elf .
- A to suka - wysyczałam a Magnus szturchnął mnie w ramię.
- Ona bardzo dobrze walczy i jest dobrą uczennicą o co chodzi ?
- Jeszcze pytasz o co chodzi ? Widzisz to ? .. - wskazałam na swoje włosy - To chyba nie jest normalny kolor nie ?
- Wiesz ile elfów jest w Akademii ? Skąd możesz mieć pewność, że to ona ? - musiałam lekko unieść głowę do góry by spojrzeć mu prosto w oczy.
- Wygrałeś - odparłam niechętnie - Ale dowiodę, że to ona - uśmiechnęłam się cwaniacko i usłyszałam oklaski. Spojrzałam na mate i zamarłam. Tamara siedziała okrakiem na brzuchu Leo i okładała go pięściami po twarzy. Chłopak próbował ochronić twarz ale była szybsza.
- Możesz mu pomoc - wyszeptał mi do ucha Magnus, drażniąc moją skórę swoim oddechem - On i tak przegrał ale ona jeszcze mu nie odpuściła.
- Mogę używać moc ?
- Oczywiście, że tak - uśmiechnął się do mnie i kiwnął głową do Horacego - Cała sala do dyspozycji - uśmiechnęłam się lekko i stanęłam na krawędzi materacu. Leo miał rozwalony nos i był cały umazany we krwi. Dziewczyna nadal okładała go pięściami.
- Ej suko ! - wydarłam się - Moja kolej ! - dodałam a ona wstała powoli z Leo. Nie było już odwrotu, musiałam walczyć. Splunęła na Leo po czym go kopnęła. Moc przejęła nade mną kontrolę, czułam się jak coś napełnia moją duszę i nie było to zbyt miłe uczycie. Czerwonowłosa wyleciała w powietrze i głową wbiła się w wielką lampę na suficie.
- Dreena odejdź - Leo podniósł się z maty i podszedł do mnie - Nie dasz rady, ona jest zbyt silna - chwycił mnie lekko za ramię.
- Teraz moja kolej - uśmiechnęłam się lekko wpatrując się w Tamarę. Leżała na podłodze próbując nadaremnie wstać. On uparcie stał próbując przekonać mnie, że powinnam odpuścić. To było zbyt łatwe. Tamara nie mogła podnieść się z podłogi trzymając kurczowo się za głowę - Wstawaj ! - odepchnęłam od siebie Leo i powolnym krokiem podeszłam do niej. Uniosłam w jej kierunku dłoń. Dziewczyna powoli uniosła się do góry. Miała poprzecinaną twarz a z ran leciała krew - Masz mi coś do powiedzenia ? - ścisnęłam mocno pięść. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i buzię próbując złapać powietrze - Hmm ? Słucham ? - jej czerwone włosy powoli zaczęły tracić swój intensywny kolor. Poluźniłam lekko pięść.
- Pierdol się - wysyczała i splunęła mi pod nogi.
- Źle ! - warknęłam i uderzyłam nią o podłogę.
- Dreena koniec - usłyszałam łagodny głos Magnusa.
- Jeszcze nie ! - chwyciłam ją za koszulkę i rzuciłam ją na przeciwną ścianę - Ze mną się nie zaczyna - powolnym krokiem ruszyłam do niej - Jesteś żałosna - zaśmiałam się - Zapamiętaj, że ze mną się nie zaczyna - ukucnęłam obok niej - Mój kolor włosów - wysyczałam i chwyciłam ją mocno za szczękę. Skrzywiła się lekko i poczułam lekkie łaskotanie w głowę. Machnęłam lekko głową i blond loki opadły mi na twarz. Odrzuciłam lekko jej głowę i wstałam gwałtownie - Mówiłam, że to ona ! Mówiłam Ci ! - wykrzyczałam uśmiechając się szeroko. Magnus wywrócił oczami uśmiechając się przy tym lekko.
- Gratulacje - ledwo usłyszałam Magnusa. Spojrzałam na Horacego a w jego oczach była wypisana pogarda. Odwróciłam się do dziewczyny i chwyciłam ją za dłoń.
- Przepraszam Cię za ... to wszystko - pomogłam jej wstać i podtrzymałam ją za prawdopodobnie złamaną rękę. Oddychała nierówno.
- Równa z Ciebie dziewczyna - wymamrotała do mnie i upadła na kolana.
- Dobrze ale powoli - powiedziałam a Magnus znalazł się obok mnie.
- Przejmuje ją - uśmiechnął się do mnie i wziął ją na ręce - Horacy chce z Tobą rozmawiać ale wiedz, że jestem dumny z Ciebie - niechętnie poczłapałam do opiekuna.







 ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Joł joł joł ziomki
Jak tam u was na fali ?
Bo u mnie spoks.
Haha xD
A tak serio to jestem wykończona.
Żagle tak mnie męczą fizycznie, że tego nie da się opisać.
Dłonie mam całe pokaleczone i ledwo piszę na klawiaturze.
Ale lubię to ♥
Mam nadzieje że spodoba wam się rozdział ; )



DZIĘKUJE BARDZO ZA 7 KOMENTARZY POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM

MAM NADZIEJE, ZE PO TYM TAKŻE POJAWI SIĘ WIELE KOMENTARZY 


ZACHĘCAM DO POLECANIA BLOGA I KLIKANIA "LUBIE TO"


Wasza Dreena ☺

środa, 12 września 2012

Rozdział XLVI

- Jak myślisz będzie zła ? - usłyszałam szept tuż nad moją głową.
- Nie wiem, może powinnyśmy ją obudzić ? - już chciałam otworzyć oczy ale zawahałam się.
- Lepiej nie, podobno wróciła późno ...
- Miałyśmy tylko przynieść jej bagaże a teraz jak jakieś psychopatki stoimy nad jej łóżkiem - zachichotała jedna a druga prawdopodobnie lekko ją uderzyła, ponieważ natychmiast ucichła.
- Śpiochu wstawaj ! - wykrzyczał znany mi głos i głośno zatrzasnęła za sobą drzwi - Co wy tu odwalacie ?! - podparłam się na łokciach i spojrzałam na dwie dziewczyny stojące obok mojego łóżka. Spojrzały na Prim a potem na mnie - Co jeszcze tutaj robicie ?! Spadać stąd natychmiast ! - wydarła się a dziewczyny pędem rzuciły się do drzwi popychając się nawzajem. Wybuchłam śmiechem i rzuciłam w Prim poduszką.
- Widziałaś jak się bały ? Kto to był w ogóle ? - ziewnęłam i leniwie zeszłam z łóżka - Właśnie ! Gdzie jest Jessica ?! - natychmiast się obudziłam i wywaliłam wszystkie ubrania z mojej walizki.
- Uspokój się - odparła Prim stojąc nade mną
- Musze ja znaleźć ... A co jeśli coś komuś zrobiła ? ... Boże nie dałam jej krwi od wyjazdu z mojego domu ... - mamrotałam pod nosem przerzucając ubrania po całej podłodze.
- Opanuj się dziewczyno ! - wydarła się i rzuciła się na mnie tym samym przygważdżając mnie do podłogi.
- No dobra ! - wydarłam się próbując ją z siebie zwalić - Złaź ze mnie krowo - zaśmiałam się i posłusznie ze mnie zeszła.
- Jessica odmówiła pokoju z Tobą. Nie chciała być dla Ciebie obciążeniem podczas nauki - wzruszyła ramionami Prim i wstała z podłogi - Dzisiaj mamy dzień wolny.
- Wiem o tym bo to dzięki mnie - odparłam obojętnie i wpakowałam rzeczy do walizki - Nie mogę uwierzyć, że mnie zostawiła - chwyciłam do ręki kremowy sweter z sową, leginsy w kolorowe wzory i buty emu.
- Nie zostawiła Cię głuptasie - zaśmiała się Prim - Przydzielono jej pokój tuż obok nauczycieli. Nie będzie chodziła z nami na lekcje ale wolne przerwy będzie z Tobą spędzała - odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na Prim - Dobra idź się myć bo musimy iść ogarnąć naszą grupę - rzuciła się na łóżko i zakryła głowę poduszką. Rozejrzałam się po pokoju i teraz mogłam bardziej przyjrzeć się pokoju. Wielka szafa a obok niej   ciemne szklane drzwi. Weszłam do pomieszczenia za tymi drzwiami i ukazała mi się błękitna łazienka. Duży prysznic po prawej, umywalka tuż obok niego a sedes po lewej. Umyłam się i przebrałam w wybrane ciuchy. Stanęłam przed zaparowanym lusterkiem i przejechałam dłonią po nim. To co zobaczyłam w odbiciu mnie zaskoczyło.
- Prim ? - wyjąkałam na tyle głośno by usłyszała - Szybko musisz to zobaczyć ! - wydarłam się a ona jak huragan wpadła do łazienki.
- Ooosz kurwa. Coś ty zrobiła ?! - wydarła się na mnie - Dreena jak ty to żeś zrobiła ?! - wybuchła śmiechem. Stałam jak wryta i wpatrywałam się w odbicie w lustrze. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
- Prim to wcale nie jest śmieszne - odwróciłam się do niej a ona wybuchła jeszcze większym śmiechem.
- No ale wiesz ładnie Ci tak - odparła przez śmiech. Wypchnęłam ją z łazienki i ponownie się przyjrzałam w lustrze.
- Jak to możliwe ? - wyszeptałam dotykając moich włosów. Nie były już koloru blond tylko niebieskie. Wyszłam z łazienki i jak tylko mnie Prim zobaczyła zaczęła się tarzać na łóżku ze śmiechu - To wcale nie jest zabawne ! - spojrzałam na nią spod łba. Podeszła do mnie pełna powagi i dotknęła moich włosów.
- Musisz iść z tym do opiekuna - odparła po czym ponownie wybuchła śmiechem.
- Śmiej się, śmiej ale dzisiaj spij czujnie - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach mijając grupkę chłopaków, którzy zafascynowani moimi włosami zaczęli gwizdać.
- Czarownica wodna ? - usłyszałam jednego z nich i zatrzymałam się.
- Jakszini - odparłam a oni spojrzeli po sobie.
- Z niebieskim włosami ? - zaśmiali się wszyscy - Co się stało ?
- Sama nie wiem - wzruszyłam ramionami i już chciała iść ale ponownie się jeden z nich odezwał.
- To Elf - wskazał na moje włosy - Elfy specjalizują się w zmienianiu kolorów - puścił mi oczko - A tak wgl to jestem Jeremy.
- Dreena - powiedziałam i przebiegłam resztę schodów na parter. Rozejrzałam się poszukując Horacego.
- Dreena tutaj ! - usłyszałam Leo wyłaniającego się spośród grupki ludzi - Co Ci się stało ?! - wykrzyczał podbiegając do mnie.
- Jak tylko znajdę sprawczyni to pożałuje że zadarła ze mną - syknęłam. Uśmiechnął się słodko i odgarnął niebieskie loki z mojej twarzy.
- Ładnie Ci w tym kolorze - mimowolnie uśmiechnęłam się - Kto Ci to zrobił ? - wzruszyłam ramionami na znak odpowiedzi.
- Co dzisiaj robimy ? - zapytałam i zobaczyłam Horacego za plecami Leo. Opiekun spojrzał na mnie i uśmiechnął się po czym podszedł do mnie.
- Niebieskie włosy ? W końcu udało się nauczyć zmieniać kolory ? - zapytał Horacy i kiwnął głową do Leo. Chłopak uśmiechnął się do mnie i odszedł nic nie mówiąc.
- Ktoś mi to zrobił - skrzywiłam się lekko.
- Drugi dzień w szkole a ty już jesteś celem żartów.
- To wcale nie jest śmieszne - skrzyżowałam ręce pod piersiami i rozejrzałam się dookoła - Powinieneś coś z tym zrobić bo jak się dowiem kto to mi zrobił to nie skończy się na niebieskich włosach.
- Opiekunowie nie mogą się mieszać w problemy swoich podopiecznych - wzruszył ramionami.
- To po co jesteście ? - zakpiłam a Horacy skarcił mnie wzrokiem.
- Na pewno nie po to żeby rozstrzygać jakieś głupie konflikty - zrezygnowana nie pociągnęłam dalej tej rozmowy - Trafiłaś do pokoju ?
- Napotkałam małe trudności ale dałam radę - uśmiechnęłam się lekko - Co dzisiaj robimy ?
- Dreena Dreena małe trudności mówisz - pokręcił głową - Mieliście mieć dzień wolny ale jednak zrobimy wam ćwiczenia obronne - zmrużyłam lekko oczy i wydałam z siebie przyciszony jęk.
- Obronne ? Ooo będę mogła użyć mocy żeby zrobić komuś krzywdę - zaśmiałam się pod nosem .
- Nie polegaj tylko wyłącznie na mocy Dreena. Musisz także umieć się bronić i być sprytną - czubkiem palca popukał mnie lekko w głowę.
- Daj spokój - wywróciłam oczami - Mam 5 lat żeby wyszkolić się więc mogę bronić się mocą.
- Ale ty jesteś uparta - zaśmiał się i spojrzał w prawą stronę wpatrując się w pewną osobą. Powędrowałam za jego wzrokiem i ujrzałam Magnusa - Za 5 minut spotkamy się na sali wojny, nie spóźnij się.
- Tak tak jasne - odparłam obojętnie i machnęłam dłonią - Leo ! - wydarłam się na kolegę a on natychmiast spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem wypisanym na twarzy. Podbiegłam do niego i rzuciłam się w jego ramiona.
- Moja kochana, tak bardzo tęskniłem - powiedział to spokojnym i rozbawionym głosem.
- Zbyt wiele czasu spędziłam z dala od Ciebie. Moje serce krwawi z tęsknoty - przyłożyłam wierzch dłoni do czoło i udając wielką rozpacz.
- Piąteczki się należą za aktorstwo - wybuchłam śmiechem razem z nim - To jak gotowa na trening ? Jeśli przydzielą mnie do Ciebie to ostrzegam, że delikatny nie będę - zmierzył mnie wzrokiem.
- Hej - szturchnęłam go w ramię oburzona - Pamiętaj, że mam moc i umiem się bronić.
- Tak ale o ile mi wiadomo, nie umiesz się nią jeszcze sprawnie posługiwać - pstryknął mnie w nosek - Uważaj na swoją twarz, bo szkoda żeby została uszkodzona - puścił mi oczko.
- Widzę, że jesteś bardzo pewny siebie - zarzuciłam dłonie na biodra - Leo ... - mruknęłam przybliżając się do niego - Jeśli masz dobre źródło wiedzy, to powinieneś wiedzieć, że potrafię używać wpływu - wymruczałam a on natychmiast się ode mnie odsunął.
- Zaczynasz mnie przerażać, dlatego powoli się wycofam i pójdę na salę bo Horacy właśnie do niej wszedł - wybuchłam śmiechem.
- Kto pierwszy na sali ! - wykrzyczałam i pędem ruszyłam do sali. Prześcignął mnie i był tuż przede mną ale chwyciłam go za ramię tym samym ciągnąc go do tyłu.
- Oszukujesz ! - chwycił mnie za dłoń spowalniając mnie. Zbiegliśmy na salę przepychając się w wejściu.
- Pierwsza ! - wydarłam się i skoczyłam na Leo. Objęłam go nogami w pasie a jego dłonie podtrzymały mnie w biodrach.
- Pierwsza to ty jesteś w oszukiwaniu - zaśmiał się i usłyszałam za plecami krótkie kaszlnięcie.
- Przepraszam, że wam przeszkadzamy ale do szeregu natychmiast - odparł ostrym głosem Horacy. Wywróciłam oczami i zeskoczyłam z Leo po czym powędrowałam obok Prim.
- Co ty odwalasz ? - wyszeptała do mnie - Przecież jesteś z Lukasem - spojrzała na mnie ostrym wzrokiem.
- Wcale nie jestem z Lukasem - warknęłam i skupiłam się na tym co mówi Horacy, jednak nie mogłam się skupić, ponieważ teraz moje myśli błądziły wokół osoby Lukasa.




PROSZĘ O SUROWĄ OCENĘ ROZDZIAŁU 

poniedziałek, 10 września 2012

WRACAM ♥

Tak moi kochani wracam
Nie jest idealnie ale postanowiłam, że pomimo zawalonych nauką dni i weekendów wrócę na bloga.

§Z ostatnich wydarzeń w moim życiu zrozumiałam, że przyjaźń jest najważniejsza.
Mimo iż popełniamy wiele błędów zawsze trzeba być szczerym.

§Trzecia klasa gimnazjum powaliła mnie na kolana i mam dosyć nauki.
Tona nauki w szkole, plus jeszcze za dwa tygodnie zdaje na kapitana jachtu.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie a to dopiero początek.



Od kiedy zawiesiłam bloga oglądalność spadła okropnie.
Przed zawieszeniem miałam około 200 na dzień a teraz ? Tylko około 30 !
Zawiodłam się na was moi drodzy ale mam nadzieje, że się poprawicie bo wraca Dreena ! ! !


Rozdział już powoli powstaje i proszę o surową opinie. 
Mówię serio !


Wasza Dreena ☻

sobota, 1 września 2012

Przepraszam

Zrobiłam coś bardzo głupiego i bardzo tego żałuje.
Gdybym mogła cofnąć czas to nigdy bym tego nie zrobiła. 

Zabija mnie to od środka .
Powoli staczam się na dno.
Nie mam z kim porozmawiać i czuje się źle.

Z tego powodu ZAWIESZAM BLOGA 
Wszystko tłumie w sobie i czuje że znowu będę miała problemy.

Przepraszam wszystkich ale blog zawieszony na czas nieokreślony

Wasza Dreena ...