Szybko rzuciłam się w kierunku drzwi kiedy postać chwyciła ręką klamkę. Byłam tak blisko, że mogłam bardziej przyjrzeć się postaci. Był chudy i wysoki, byłam pewna że to mężczyzna. Jednak facet, nie ustępował chwycił za klamkę, próbując wejść do środka . Rękoma przyparłam drzwi i mężczyzna ustąpił. Wyciągnął dłoń do góry i wskazującym palem zrobił w powietrzu kółko .
- Jak to możliwe – wymamrotałam pod nosem. Za facetem, jak z horroru wyłoniło się czworo ludzi. Przerażona tą sytuacją, puściłam drzwi i zasłoniłam dłońmi usta. Było tak ciemno i ponuro, nawet cykania zegara nie było już słychać, jakby czas stanął w miejscu. Zaczęłam się cofać w stronę łóżka. Facet w tym momencie nacisnął na klamkę i otworzył drzwi. Osoba stojąca tuż obok prawego ramienia mężczyzny ruszyła w moją stronę. Kiedy się cofałam nie zauważyłam kartonu i potknęłam się upadając. Postać teraz stała nade mną. Nie wiedziałam co mnie czeka, czekałam na najgorsze. Przelotnie spojrzałam w stronę balkonu i ku mojemu zdziwieniu mężczyzna i jego towarzysze nie ruszyli się z miejsca. Wstrzymałam oddech kiedy osoba kucnęła tuż obok mojej twarzy. Był tak blisko że mogłam dostrzec wyraźne rysy twarzy chłopaka. Nie mogłam się podnieść, nie miałam siły tak spokojnie i bezpiecznie czułam się przy tym chłopaku . Kiedy nabrałam powietrza w płuca chłopak przybliżył swoją twarz do mojej. Niemal czułam jego oddech na moim policzku.
- Nie bój się, my chcemy Ci pomóc – wyszeptał mi do ucha i odsunął swoją twarz unosząc jeden z kącików ust.
- Kim ty jesteś .? – wymamrotałam próbując z pozycji leżącej przejść na siedzącą. Chłopak korzystając z okazji zwinnie wstał i chwycił moją dłoń pomagają mi wstać. Wstałam jak najszybciej mogłam i natychmiast zabrałam dłoń z uścisku chłopaka. Spojrzał na mnie lekko speszony i usiadł na moim łóżku. Gestem dłoni wskazał miejsce obok siebie. Niepewnie otrzepałam ręce i usiadłam obok niego.
- Wracając do twojego pytania, jestem Lucas – ciepłym głosem chłopak się przedstawił wystawiając dłoń. Spojrzałam na jego dłoń, potem na niego i ponownie na dłoń.
- Dobrze rozumiem że chcesz wyjaśnień co do tego – gestem dłoni wskazał na grupkę osób stojących przed otwartymi drzwiami w balkonie. Przełknęłam ślinę i przytaknęłam głową kierując wzrok na osoby stojące na balkonie.
- Ale jesteś dużą dziewczynką chyba potrafisz mówić .? – swoją dłonią uniósł mój podbródek i spojrzał w moje brązowe oczy. Bez zastanowienia zabrałam jego dłoń od mojej twarzy.
- A ty chyba jesteś na tyle duży, żeby wiedzieć że to nie ładnie włamywać się do cudzego domu – warknęłam i odsunęłam się od chłopaka trzymając odpowiednią odległość między naszymi osobami.
- To są chyba jakieś żarty Eric, ona przecież nie ma pojęcia kim jest – krzyknął chłopak w kierunku balkonu i machnął bezradnie ręką – musimy odejść nim będzie za późno bo czym więcej pamięta tym trudniej to wymazać – krzyknął ponownie ale tym razem patrzył na mnie wzrokiem pełnym troski.
- O czym ty mówisz .? Kim jestem .? – nasze spojrzała się napotkały, było w nim coś co mnie zaczarowało i czułam jakbym znała go od dzieciństwa.
- Zrób to – powiedział chłodnym i szorstkim głosem mężczyzna stojący na balkonie – zrób to teraz, wszystko zależy od ciebie ona jest teraz twoja, zrobiłem co do mnie należy. Żegnaj Lucasie – chciałam już zacząć protestować że nie jestem własnością chłopaka ale rozmyśliłam się kiedy facet uniósł dłoń ku górze- uni Est non nobis –wypowiedział ostatnie słowa, których nie zrozumiałam i rozpłyną się w powietrzu zostawiając mnie z Lukasem.
- Jak to możliwe – wymamrotałam pod nosem. Za facetem, jak z horroru wyłoniło się czworo ludzi. Przerażona tą sytuacją, puściłam drzwi i zasłoniłam dłońmi usta. Było tak ciemno i ponuro, nawet cykania zegara nie było już słychać, jakby czas stanął w miejscu. Zaczęłam się cofać w stronę łóżka. Facet w tym momencie nacisnął na klamkę i otworzył drzwi. Osoba stojąca tuż obok prawego ramienia mężczyzny ruszyła w moją stronę. Kiedy się cofałam nie zauważyłam kartonu i potknęłam się upadając. Postać teraz stała nade mną. Nie wiedziałam co mnie czeka, czekałam na najgorsze. Przelotnie spojrzałam w stronę balkonu i ku mojemu zdziwieniu mężczyzna i jego towarzysze nie ruszyli się z miejsca. Wstrzymałam oddech kiedy osoba kucnęła tuż obok mojej twarzy. Był tak blisko że mogłam dostrzec wyraźne rysy twarzy chłopaka. Nie mogłam się podnieść, nie miałam siły tak spokojnie i bezpiecznie czułam się przy tym chłopaku . Kiedy nabrałam powietrza w płuca chłopak przybliżył swoją twarz do mojej. Niemal czułam jego oddech na moim policzku.
- Nie bój się, my chcemy Ci pomóc – wyszeptał mi do ucha i odsunął swoją twarz unosząc jeden z kącików ust.
- Kim ty jesteś .? – wymamrotałam próbując z pozycji leżącej przejść na siedzącą. Chłopak korzystając z okazji zwinnie wstał i chwycił moją dłoń pomagają mi wstać. Wstałam jak najszybciej mogłam i natychmiast zabrałam dłoń z uścisku chłopaka. Spojrzał na mnie lekko speszony i usiadł na moim łóżku. Gestem dłoni wskazał miejsce obok siebie. Niepewnie otrzepałam ręce i usiadłam obok niego.
- Wracając do twojego pytania, jestem Lucas – ciepłym głosem chłopak się przedstawił wystawiając dłoń. Spojrzałam na jego dłoń, potem na niego i ponownie na dłoń.
- Dobrze rozumiem że chcesz wyjaśnień co do tego – gestem dłoni wskazał na grupkę osób stojących przed otwartymi drzwiami w balkonie. Przełknęłam ślinę i przytaknęłam głową kierując wzrok na osoby stojące na balkonie.
- Ale jesteś dużą dziewczynką chyba potrafisz mówić .? – swoją dłonią uniósł mój podbródek i spojrzał w moje brązowe oczy. Bez zastanowienia zabrałam jego dłoń od mojej twarzy.
- A ty chyba jesteś na tyle duży, żeby wiedzieć że to nie ładnie włamywać się do cudzego domu – warknęłam i odsunęłam się od chłopaka trzymając odpowiednią odległość między naszymi osobami.
- To są chyba jakieś żarty Eric, ona przecież nie ma pojęcia kim jest – krzyknął chłopak w kierunku balkonu i machnął bezradnie ręką – musimy odejść nim będzie za późno bo czym więcej pamięta tym trudniej to wymazać – krzyknął ponownie ale tym razem patrzył na mnie wzrokiem pełnym troski.
- O czym ty mówisz .? Kim jestem .? – nasze spojrzała się napotkały, było w nim coś co mnie zaczarowało i czułam jakbym znała go od dzieciństwa.
- Zrób to – powiedział chłodnym i szorstkim głosem mężczyzna stojący na balkonie – zrób to teraz, wszystko zależy od ciebie ona jest teraz twoja, zrobiłem co do mnie należy. Żegnaj Lucasie – chciałam już zacząć protestować że nie jestem własnością chłopaka ale rozmyśliłam się kiedy facet uniósł dłoń ku górze- uni Est non nobis –wypowiedział ostatnie słowa, których nie zrozumiałam i rozpłyną się w powietrzu zostawiając mnie z Lukasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz