poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział "To zawsze wraca"

Odwróciłam się szukając drogi ucieczki. Nie chciałam być z nimi tutaj, nie teraz. Prawie rzuciłam się do drzwi ale Horacy zatrzymał mnie.
- Dreena proszę Cię - usłyszałam płaczliwy głos Jessici. Nie wiem czego tak zareagowałam przecież to są moi przyjaciele.
- Okej już jestem spokojna - powiedziałam do Horacego ale nie puścił mnie - Głuchy czy co? Zostaw mnie - warknęłam i wyrwałam się z jego uścisku. Zmierzyłam go wzrokiem a on automatycznie wycofał się z hali i zamknął za sobą drzwi. Spojrzałam po wszystkich i znowu zapragnęłam uciec ale nie mogę. To nie było by sprawiedliwe wobec nich.
- Słuchaj to nie jest dla mnie ani dla nas łatwe - Prim spojrzała mi prosto w oczy - Musimy tylko porozmawiać nic więcej, a potem możesz wrócić do organizacji.
- Nie martw się jeszcze zdążysz uciec kolejny raz - dodał od siebie Lukas i zaśmiał się. Prim szybko uderzyła do w ramię.
- Nie słuchaj go a ty odpuść sobie te zgryźliwe komentarze. Spotkaliśmy się tutaj by pomóc każdemu sobie nawzajem. Jessica potrzebuje naszej pomocy tak samo jak ja - Prim mówiła do Lukasa ale poczułam, że te słowa są skierowane go mnie.
- Co mam zrobić? - wywróciłam oczami i niechętnie usiadłam na najbliższym kamieniu obok nich. Po chwili ciszy Prim ponowie się odezwała
- Serio? Serio nikt nie zacznie mówić? A zanim ona przyszła to każdy miał tyle do powiedzenia - skwitowała siadając na ziemi naprzeciwko mnie. Zaśmiałam się cicho pod nosem jak zawsze zwariowana Prim.
- Dwa lata temu jak odeszłaś od nas - Lukas się odezwał na co ja się lekko zszokowałam - Mamy wiele spraw do wyjaśnienia, a skoro jesteśmy tak jakby przyjaciółmi to nie ma się czego wstydzić - zamknął na chwile oczy a po chwili je otworzył wpatrując się prosto we mnie - Przed Twoim wyjazdem pokłóciliśmy się, bo nakryłaś mnie z inną dziewczyną ale nie miałem okazji Ci tego wytłumaczyć, ponieważ zwyczajnie mnie zbywałaś a potem wyjechałaś. To było tak, że była ona pod hipnozą Patryka i on kazał jej się do mnie przymilać. Dreena doskonale wiedziałaś, że nigdy umyślnie nie skrzywdziłbym Cię. Potem uciekłaś to nie dość, że miałem poczucie winny. Patryk przyjął nie do siebie i wprowadził mnie w swoje towarzystwo. Codzienny imprezy, alkohol i narkotyki. Dreena mi wcale też nie jest łatwo, Ciebie to nie musi obchodzić ale nie tylko ty masz problemy.
- Lukas ja nie wiedziałam - powiedziałam nie patrząc mu w oczy.
- Nie Dreena cicho, masz tylko słuchać - odparła Prim i dotknęła mnie lekko w kolano - Kojarzysz Leo? Ten łepek z akademii co tak dobrze się z nim dogadywałaś, wcale nie był taki świetny. Kiedy Ciebie już nie było to znalazł sobie inną dziewczynę. Porozmawiałam z nim i on chyba odebrał to inaczej i myślał, że chce być jego dziewczyną. Pewnej nocy wkradł się do mojego pokoju. W akademii nie było teraz bezpiecznie ponieważ parę demonów przedostało się jakimś cudem. No i kiedy się wkradł do pokoju to ja myślałam, że to demon i rzuciłam w niego kulą wody. Upadając uderzył się w głowę i umarł. Wyrzucili mnie z akademii i musiałam znaleźć inne miejsce gdzie mnie będę uczyć.
- Wiesz co się ze mną działo więc nie muszę Ci znowu opowiadać - uśmiechnęła się lekko do mnie Jessica.
- Chcecie przez to powiedzieć, że to wszystko to moja wina? - zmarszczyłam lekko czoło.
- Źle to zrozumiałaś- powiedziała szybko Prim - Chodzi o to, że kiedy odeszłaś wszystko nagle się posypało. Nie rozumiesz?
- Czyli przeze mnie. Odeszłam, ponieważ nie chciałam was narażać na całe to niebezpieczeństwo.
- Słodka niewinna głupia Dreena - zaśmiała się Prim - Ale teraz nie chodzi o nas. Musimy Tobie pomóc. Dreena ty umierasz.
- Wcale nie, to tylko kolor włosów - wstałam z kamienia.
- Nie przeszłaś przemiany do końca a niedługo będziesz pełnoletnia - Odezwał się Lukas - Pamiętasz te dziwne znaki na rękach kiedy mówiłaś, że jesteś Mirabellą? Nie dokończyłaś przemiany dlatego umierasz. Towarzystwo Patryka się nadało. Miał znajomego w tamtym świecie, który pozwolił mi przeczytać księgę istot nadprzyrodzonych. Jestem tam czarno na białym, że Jakszini mając 18 lat zasiądzie na tronie jako Mirabella Montoja, a jeżeli nie dokończy przemiany to umrze a jej dusza ucieknie w inne boskie niemowlę.
- Czyli, że mam tydzień na to by być królową albo umrę? - zaśmiałam się nerwowo - Widzicie kurwa? Tylko tu wracam i już coś się dzieje.



Trochę późno ten rozdział ale PROSZĘ BARDZO JEST!
Trochę zagmatwany jest ale w powoli wszystko się wyjaśni ; )





Wasza Dreena ☺

czwartek, 26 września 2013

Wasz Wybór


 ROOZDZIAAAŁ TUŻ TUŻ !!!

Rozdział mam napisany częściowo, ponieważ...
 Ankiecie wyszedł remis, z tym by Dreena została z przyjaciółmi i niespodzianka.
Doszłam do wniosku, że trudno będzie mi połączyć dwie różne akcje, dlatego rozdział prawdopodobnie będzie dopiero wieczorem w poniedziałek. 


Wasza Dreena ☺

niedziela, 22 września 2013

Rozdział "Sama dla Siebie"

Poczułam intensywne uderzenie w policzek i odruchowo syknęłam. Spróbowałam się podnieść ale moja głowa była zbyt ciężka. Otworzyłam lekko oczy i ujrzałam twarz mężczyzny.
- To znowu ty - burknęłam odwracając wzrok od Dymitra.
- Mi Ciebie też miło widzieć - zaśmiał się cicho - Ale przypominam Ci, że to nie ja pojawiłem się w Twoim pokoju - znowu zaśmiał się ale tym razem trochę głośniej.
- Co ty powiedziałeś? Gdzie ja jestem? - usiadłam nagle i od razu pożałowałam tego. Poczułam wielki ból w głowie i zrobiło mi się nie dobrze - Toaleta - jęknęłam. Pokazał mi drzwi i rzuciłam się w ich stronę przez cały pokój. Dopadłam się kibla i zwymiotowałam. Ujrzałam cały kibel w krwi. Wstałam i spłukałam parę razy wodę. Podeszłam do umywalki i spojrzałam w odbicie wielkiego lustra. Miałam zakrwawioną brodę i obwód ust. Przemyłam twarz wodą i opłukałam jamę ustną. Co się ze mną dzieje? To nie jest normalne. Usłyszałam otwierane się drzwi i do łazienki wszedł Dymitr.
- Wszystko dobrze? - spytał zmartwiony. Uśmiechnęłam się lekko i przytaknęłam głową.
- W najlepszym porządku - odparłam i wzięłam głęboki oddech - Przepraszam za to, że tak pojawiłam się u Ciebie. Nie martw się już idę - dodałam unikając jego wzroku i minęłam go w drzwiach - Którędy do wyjścia?
- Odprowadzę Cię - powiedział cicho i wyszedł z łazienki jak i z pokoju. Udał się wąskim korytarzem w stronę schodów i wskazał na wyjściowe drzwi. Zeszłam po schodach i wyszłam z domu nie odwracając się. Nie miałam pojęcia gdzie jestem ani jak dojść do domu ale to w tym momencie nie było ważne. Nie miałam ochoty z nikim się widzieć. Ponownie potrzebowałam czasu dla siebie. Lukas miał racje ja uciekam od problemów. W mojej głowie właśnie panowała wojna o to co mam teraz zrobić. Zawróciłam i pobiegłam w stronę domu Dymitra. Nie. Przecież ja go nie znam. Stanęłam przed jego drzwiami. Nie mogę. Oparłam głowę na drzwiach.
- Idiotka - szepnęłam i zapukałam. Przede mną otworzyły się drzwi i uniosłam głowę by na niego spojrzeć. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczyć, po prostu uchylił bardziej drzwi i zrobił mi miejsce bym weszła do środka. Zamknął drzwi i wszedł do schodach do góry. Ruszyłam za nim do jego sypialni i usiadłam na łóżku.
Usiadł obok mnie i milczał. Wstrzymałam oddech a po chwili po moich policzkach popłynęły łzy. Opadłam głową na jego kolana i cicho łkałam. Poczułam jego dłoń na moim ramieniu. Lekko mnie pocierał, tym samym pokazując, że jest ze mną. Zamknęłam oczy i zaczęłam drgać powstrzymując płacz. Z jego ust wypłynęło ciche shhhh. Ponownie zaniosłam się płaczem i wtuliłam się w jego nogi. Nie wiem kiedy zasnęłam.
           Obudziłam się rano okryta kołdrą. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Obok na fotelu spał Dymitr. Jego głowa lekko opadał na prawą stronę a jego jedna noga opierała się na oparciu fotela. Wyglądał śmiesznie i na pewno nie było mu wygodnie. Cicho powędrowałam do łazienki i opłukałam twarz wodą. Kiedy wróciłam do pokoju on już nie spał. Siedział na fotelu i bacznie mnie obserwował. Wyglądał bardzo dorośle jak na 19 lat.
- Dzień dobry - uśmiechnął się do mnie - Głodna? - Na samą myśl o jedzeniu zrobiło mi się nie dobrze.
- Nie dziękuje ale gdybyś mógł to czy odprowadzisz mnie przynajmniej do szkoły a potem już sama dojdę -spojrzałam na niego.
- Pewnie - mruknął po czym wstał i wyszedł z pokoju. Pokierowałam się za nim, nic nie mówiąc. Po drodze minęliśmy parę jego kumplów, którzy tylko niesmacznie przyglądali mi się. Droga dłużyła niemiłosiernie. Mijaliśmy parę sklepów, domków i parków. Ciągle cisza, niezręczna cisza. Dotrzymywałam mu kroku ciągle patrząc pod nogi. Kiedy dotarliśmy pod szkołę spojrzałam na niego i przytuliłam go lekko.
- Dziękuje - szepnęłam cichutko - odeszłam od niego w pośpiechu. Prawie biegłam do domu potykając się o własne nogi. Wbiegłam do domu i od razu pokierowałam się do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i osunęłam się po nich. Słaba. Znowu słaba. Poszłam do łazienki i rozebrałam się do naga. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam wychudzoną kobietę. Jakby ktoś narzucił skórę na kości. Opłukałam swoje ciało letnią wodą i usiadłam w brodziku. Przed oczami mignęło mi kilka wspomnień. Jak wprowadziłam się tutaj i pierwszą osobę, którą poznałam to był Lukas. Kiedy dowiedziałam się o swojej mocy to był przy mnie Lukas. Jak uczyłam się opanowywać swoją moc to powiał się i mi pomagał. Kiedy nie wiedziałam co ze sobą zrobić po śmierci Dawida, wtedy Lukas też był przy mnie i pomógł mi kiedy spadałam w dół.
- Kurwa zawsze! - wykrzyczałam uderzając o tafle wody w brodziku. Wyszłam spod prysznica i owinęłam się ręcznikiem. Przetarłam dłonią zaparowane lustro i spojrzałam na siebie - I co? Zadowolona jesteś? - powiedziałam sama do siebie. Wyszłam z łazienki i ogarnęłam się. Ubrałam na siebie wygodne ubrania i wyszłam z domu wciąż nie natykając się na tatę.
                  Zapukałam w wielkie blaszane drzwi. Otworzył je Horacy i uśmiechnął się pomimo niedawnej sytuacji.
- Witaj księżniczko - wpuścił mnie do środka - Czekaliśmy na Ciebie - dodał na co ja ujrzałam wszystkich moich przyjaciół. Każdy z osobna był taki jak kiedyś ale wyglądali inaczej. To byli obcy mi ludzie, którzy po wzroku widać, że czuli do mnie nienawiść. W tym momencie żałowałam, że znalazłam się tutaj. Najbardziej ciekawiło mnie dlaczego tutaj przyszłam i skąd oni wiedzieli, że przyjdę.
- Dreena powinniśmy sobie pomóc nawzajem - mruknęła Jessica - Potrzebujemy siebie czy tego chcesz czy nie - powiedziała a na jej policzkach zaczęły spływać łzy.







Rozdział trochę wcześniej. Ale mam nadzieje, że nikomu to nie przeszkadza. 
Postaram się wstawiać rozdziały tak w niedzielę albo w poniedziałek.

A jak już zauważyliście mam konto ponownie ale wciąż mam małe problemy.


Mam nadzieje, że rozdział się podoba i czekam na miłe i surowe komentarze ; )



Wasza Dreena ☺

poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział "Ból"

Momentalnie zakuło mnie w klatce piersiowej. To nie jest ten ból fizyczny, to ten drugi. Kiedy nie masz pojęcia co ze sobą zrobić. Zaparłam się w sobie i nie pozwoliłam by emocje wzięły górą. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam się. Stanęłam twarzą w twarz z Lukasem.
- Może jej opowiesz trochę? Pewnie jest ciekawa jak jej przyjaciółka zabijała - powiedział cierpko.
- Przestań - wyszeptałam
- Co przestań? Chyba każdy potrzebuje wyjaśnienia. Albo potrzebujesz czasu by dla każdego inne wymyślić? - zmierzył mnie wzrokiem - Myślisz, że jak nagle się zjawisz na parę dni to wszystko będzie jak kiedyś? Nie Dreena, każdy teraz ma swoje problemy, z którymi musi się uporać a nie jak ty uciekłaś od wszystkiego - zbeształ mnie i uśmiechnął się do Jessiki.
- Zrobiłam to dla was - powiedziałam - Nie chciałam nikogo zranić, chciałam dobrze.
- Proszę bardzo! Widzisz jak nam wszystkim jest cudownie?! - wykrzyczał
- Lukas wystarczy - Jessica wtrąciła się
- Nie daj się jej omotać. Ona za parę dni znowu nas zostawi - zaśmiał się
- Ważne, że teraz jest.
- Kazali jej tu przyjechać! Zmusili ją! - wykrzyczał po czym spojrzał mi oczy - Może coś dodasz od siebie? - spojrzałam mu w oczy po czym odwróciłam się i pokierowałam się w stronę mostu. Tyle wystarczyło by mnie złamał. Czułam się jak wrak. Nie mam pojęcia dlaczego ale moje policzki zrobiły się mokre. Od kiedy wyjechałam nie płakałam. Poczułam jak wszystkie złe emocje ze mnie wypływają razem z słonymi łzami. Po chwili poczułam się lekka, nagle cały świat zawirował i zrobiło mi się ciemno przed oczami.





Wiem, że krótki ale następny postaram się dodać wieczorem w poniedziałek ; )
Mam nadzieje, że was to zachęci do czekania. 
Liczę na komentarze z opinią i uwagami. 


Wasza Dreena ☻

czwartek, 12 września 2013

Rozdział "Lepiej pomagać"

- Czyli jesteś Dreena - wystawił do mnie dłoń - Dymitr. Cieszę się, że będę mógł Ci umilić czas aż umrzesz.
- Jeżeli się nie zamkniesz to poczujesz co to jest cierpienie młody dobrze? - warknęłam.
- Mam 19 lat a ty? Prawie 18 - wywrócił oczami. Zignorowałam go - Kto to był?
- Mój brat - odparłam uśmiechając się.
- Demon? I to niewiarygodnie mocny. Niezła rodzinka -zaśmiał się.
- Nikt Cię nie prosił o zadanie na temat mojej rodziny- powiedziałam ostro - Kim ty wgl jesteś?
- Jestem Dymitr Broud i jak poczułaś panuje nad ogniem - puścił do mnie oczko.
- Ughh muszę się Ciebie pozbyć zaczynasz mnie irytować - burknęłam rozglądając się.
- Ja Ciebie irytuje? No wybacz ale to nie ja rzuciłem się na mój nóż i to nie ja wszcząłem bójkę i to nie ja przeniosłem nas na jakieś zadupie - mówiąc strasznie gestykulował rękoma.
- Dobra niech Ci będzie ale ja nie mam pojęcia dlaczego się tutaj znalazłam zwłaszcza z Tobą - odparłam skruszona lekko
- Przepraszam nie powinienem na Ciebie naskakiwać - podszedł do mnie, wpatrując mi się w oczy.
- Nie przestań - zatrzymałam go, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej. Doskonale wiedziałam co się kroi. Dymitr próbował mnie poderwać - Zaraz Cię odeśle do hali - uśmiechnęłam się lekko na co on odwzajemnił uśmiech. Nie tylko nie to, pomyślałam. Chwyciłam go za dłoń na co on szybko ją wyrwał.
- Co ty robisz? - zapytał oburzony.
- Musimy być połączeni fizycznie bym mogła nas przenieść - wyjaśniłam łagodnie. Spojrzał na mnie i lekko chwycił mnie za dłoń - Dobrze - szepnęłam i mocniej ścisnęłam jego dłoń. Zamknęłam oczy i pozwoliłam mocy przenieś na na hale. Usłyszałam szmery i głosy nastolatków. Szybko puściłam jego dłoń i otworzyłam oczy. Ujrzałam Horacego, który miał skrzyżowane ręce na klatce piersiowej.
- Dziękuje za podwózkę i za to, że mogłem Cię poznać - szepnął mi na ucho i poszedł do swoich kumpli. Już sobie wyobrażam jak zacznie opowiadać o swojej wielkiej przygodzie.
- Dreena musimy porozmawiać - odparł ciężkim głosem unoszącym się ponad inne głosy - Natychmiast - Lekko zdenerwowana pokierowałam się w stronę wyjścia. Po przejściu podziemnego korytarza wydostałam się na powierzchnie a po chwili dołączył do mnie Horacy.
- Co ty sobie myślisz? Dopiero co wróciłaś i już rozrabiasz.
- Tylko zabrałam kolegę w małą podróż - burknęłam - I nie karć mnie. Jestem już dorosła i nie będę się Tobie tłumaczyła.
- Przebywałaś w mojej hali gdzie pracowali moi uczniowie. Od kiedy odeszłaś wkroczyły nowe reguły, które wszystkie złamałaś w niecałą godzinę - odparł załamany - Co się z Tobą dzieje? - dodał cicho.
- Minęły dwa lata. Nie mogłam być ciągle tą dziewczyną, którą każdy mógł pomiatać.
- Nikt Tobą nie pomiatał przecież - powiedział troskliwie.
- Byłam słaba i każdy to wykorzystywał - odparłam twardo
- Miałaś najlepszych przyjaciół, którzy Cię wspierali - uparcie ciągnął dalej tą stronę.
- Narażali się dla mnie. Każdy kto był obecny w moim życiu cierpiał - podniosłam głos lekko.
- Robili to z własnej woli. Nikt im nie kazał. Kochali Cię i oddaliby za Ciebie życie - spojrzał mi głęboko w oczy.
- I tego się właśnie obawiałam dlatego odeszłam, dla ich dobra - wyszeptałam.
- Dlatego odeszłaś?
- Zrobiłam się samodzielna i nie potrzebuje już pomocy innych. A oni nie potrzebują już mnie.
- W ogóle rozmawiałaś z nimi? Wiesz co się stało gdy odeszłaś? - zarzucił mnie pytaniami obudzony.
- Jessica zaczęła się żywić ludźmi i mówi, że później i tak ta osoba by odeszła - powiedział cicho - Prim odeszła z akademii i tak jak ty wstąpiła do jakiejś akademii. Słuch o niej zaginął - dalej kontynuował cicho - Lukas odłączył się od swojej grupy i zaczął ćpać - nerwowo zmierzwił sobie włosy - To już nie są Ci sami ludzie. Wszystko się zmieniło kiedy odeszłaś. Nikt nie mógł sobie poradzić.
- To wszystko przeze mnie. Nawet gdy mnie nie ma to szkodzę - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Musisz wrócić. Przywrócisz wtedy cały ład. Musisz im pomóc tak jak oni pomagali Tobie - dotknął mojego ramienia.
- Postaram się ale w 6 dni nie sądzę, żebym pomogła wszystkim - powiedziałam prostując się.
- To zostań.
- Nie ma mowy. Postaram się im pomóc na tyle ile umiem ale nie zostanę - uśmiechnęłam się lekko.
- Twój wybór - powiedział chyba lekko rozczarowany. Zamknęłam oczy i pomyślałam o wszystkim co mnie łączyło z Jessicą. Po chwili poczułam zapach zgnilizny i moczu. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że już nie jestem w rodzinnym mieście, tylko w jakiejś czarnej i śmierdzącej uliczce. Rozejrzałam się i poczułam emanującą energię zza kontenerem śmieci. Podeszłam w to miejsce i ujrzałam śpiącą Jessice. Ukucnęłam przy niej i odgarnęłam jej włosy z twarzy. Drgnęła na mój dotyk i rzuciła się na mnie. Upadłam plecami na ziemie i zobaczyłam obnażone kły na mnie.
- Jessica! - wydarłam się na co ona zdębiała. Jej twarz momentalnie zmieniła się. W jej oczach pojawiły się łzy a usta zmieniły się w ciekną linie - Już spokojnie, wszystko w porządku - przytuliłam ją do siebie.
- Wróciłaś - wyszeptała pomiędzy szlochem. Zakuło mnie serce. Tak bardzo cierpiała z braku mnie - Miałaś się mną opiekować - dodała wtulając się we mnie.
- Tak wiem - powiedziałam łamiącym się głosem - Już jestem spokojnie - jej całe ciało drżało i nie mogła powstrzymać płaczu.
- Dużo krzywdy zadałam ludziom - odsunęła się i spojrzała mi w oczy - Napraw mnie - szepnęła i wybuchła histerycznym płaczem. Zamknęłam oczy i pozwoliłam przenieś się mocy. Poczułam pod sobą inne podłożę i do mojego nosa dotarł inny zapach. Otworzyłam oczy i ujrzałam sporą przestrzeń otoczoną wysokimi drzewami. Znowu znalazłam się w miejscu gdzie nie chciałam. To tutaj wkroczyłam przez most i ratowałam życie Dawidowi.
- Jessica pomogę Ci ale nie płacz już - pogłaskałam ją po głowie. Pociągnęła nosem i wstała. To już nie była ta sama dziewczyna. Była wychudzona, jej brązowe włosy były zniszczone i strasznie brudne. Ubrania jakie miała na sobie były przetarte i śmierdzące. Wstałam i spojrzałam jej w oczy. Były czerwone jak krew - Powiedz mi co się stało?
- Kiedy odeszłaś potrzebowałam oparcia. I go znalazłam w chłopaku, także był wampirem. Był prawie idealny pomijając złe towarzystwo. Powoli zaczęłam bawić się tak jak oni. Zabijałam ludzi a ich krew wzmacniała mnie.Stawałam się coraz to silniejsza i powoli zaczęłam dominować nad nim. Oczywiście nie spodobało mu się to ale nie okazywał tego. Zmusił mnie bym się z nim i jego kumplami kochała. Brutalnie mnie wykorzystali a potem wywieźli mnie do tego miasta i porzucili. Zostawił mnie bez niczego. Żeby przeżyć zaczęłam się żywić ludźmi z miasteczka i tak dawałam sobie radę. Co ja kurwa gadam, nie dawałam sobie rady - odrzuciła ręce na boki a po jej policzkach strumieniami zaczęły spływać łzy.
- Nie dam już nikomu Ciebie skrzywdzić dobrze? Musimy popracować nad Twoim pragnieniem krwi - powiedziałam twardym głosem.
- Nie Dreena, nie dam rady.
- Zobaczymy co się da zrobić. Najwyżej poprosimy kogoś o pomoc - przejechałam dłonią po jej ramieniu.
- Dobrze - szepnęła - A co się z Tobą stało? Jak tam w agencji? Iloma osobą skopałaś tyłek? - zaśmiałam się i pokiwałam głową.
- Nie masz pojęciu ile osób ona skrzywdziła - usłyszałam głos za moimi plecami.