poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział "Zostanę..."

Miałam ochotę rzucić się na łóżko. Tak jak to robiłam zawsze. Podeszłam do niego i otarłam łzy z policzków. Zdecydowałam. Zostanę Mirabellą Montoją. Rozejrzałam się dookoła szukając czegoś czym mogę zająć myśli. Co ja robię? Nie mogę, nie chce ich zapomnieć ale muszę.
             Siedziałam z gabinecie ojca. Opiekun chodził nerwowo po pokoju z kąta do kąta. Miałam spuszczoną głowę i wysłuchiwałam jego przekleństw, które wypowiadał pod nosem.
- Nie wierze - warknął - Powtórz co zrobiłaś?! - krzyknął do mnie
- Przerwałam więź - szepnęłam.
- Nie! No nie wierze! - wydarł się machając rękoma - Bardzo bardzo źle. Dreena zaburzyłaś równowagę. Tak nie może być. Miłość to miłość. Szczęśliwa czy nie ale nie wolno jej przerywać. Będą tego konsekwencje.
- I już są - powiedziałam cicho.
- Jak to? - podszedł do mnie szybko
- On zapomniał a ja nie - burknęłam cicho.
- To nie wszystko. To za łagodna kara.
- Łagodna?! Nie masz pojęcia co przechodzę w tej chwili ani czułam podczas zerwała więzi.
- To dopiero początek. Źle zrobiłaś - położył dłoń na moim ramieniu - Współczuje Ci ale kochanie mogłaś się pierw do mnie z tym zwrócić.
- Nie mogłam tego znieść rozumiesz? Kocham go a on nie był gotowy na to bym go opuściła. Zostając królową zapomnę a oni nie. Oni będą cierpieć a ja nawet nie będę ich znała - zamilkłam na chwile - Ciebie też zapomnę. Nie będę pamiętała tego co dla mnie zrobiłeś ani kim dla mnie jesteś. To nie ma znaczenia, że Cię kocham. Zapomnę. Powinieneś zrozumieć bo sam kochałeś moją matkę. Byłeś jej miłością a ona Twoją. Co tak naprawdę się stało? Nigdzie nie piszą o tym.
- Twoja matka podjęła się by być królową. Oczywiście zapomniała o wszystkim. Ale nikt o tym nie wiedział, że jest w ciąży. Byłaś tak magicznym dzieckiem, że obudziłaś jej wspomnienia. Kiedy starostwo dowiedziało się o tym rozkazało pozbyć się problemu. Twoja mama oddała swoje życie byś ty mogła żyć. Poświęciła się uciekając z świata nadprzyrodzonych by oddać Ciebie w moje ręce.
- Pogubiłam się już we wszystkim. To co z moim bratem? Gdzie jest cała prawda? Kto jest moim ojcem? I kim ty jesteś? Byłam przekonana, że byłam dzieckiem, które nie może dać sobie rady ze światem nadprzyrodzonych dlatego zostałam wysłana tutaj. Moim ojcem jest demon i mam brata też demona.
- Skoro zapomnisz wszystko to co mi szkodzi. Wszystko zostało tak ustawione specjalnie pod Ciebie. Twoja mama była w ciąży. Tak jak mówiłem byłaś silnym dzieckiem i obudziłaś w mamie emocje. Zapragnęła do mnie wrócić ale nie mogła. Oddała mi Ciebie a sama popełniła samobójstwo - kiedy skończył mówić, siedziałam jeszcze chwile analizując to co powiedział. Uniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
- Chce przejść do końca przemianę, zostanę królową - powiedziałam twardo i wyszłam z jego gabinetu.
            Kolejny dzień. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Normalny dzień. Umyłam się i wyszykowałam się na resztę dnia. Z szafy wyciągnęłam ubrania i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie i usiadłam przed telewizorem. Włączyłam jakieś bajki ale bardziej skupiłam się na przeglądaniu internetu na telefonie. Zerknęłam na telewizor. Leciała właśnie bajka Tom&Jerry.
- To są chyba jakieś żarty - szepnęłam do siebie. Wszystko mi przypomina o Lukasie. Głupia bajka, którą on uwielbia oglądać.
                     Mój ojciec wywiózł mnie i moich przyjaciół daleko poza miasto. Siedzieliśmy w ciszy. Każdy już wiedział co zrobiłam. Nikt nie był zadowolony z tego. Ten ich wzrok był okropny. Patrzyli na mnie jakbym coś zrobiła złego. Zerwałam tylko więź. Pozwoliłam mu być wolnym. Postąpiłam dobrze, tak sobie wmawiałam. Dojechaliśmy do jakiejś chatki w środku lasu. Wysiadłam z auta a za mną stanęli przyjaciele.
- Teraz nie ma odwrotu - powiedział ojczulek i ruszył pierwszy do domku. Odwróciłam się do reszty. Uśmiechnęłam się lekko by dodać każdemu otuchy.
- Nie musisz udawać - odezwał się Lukas - Już wystarczająco opiekowałaś się nami.
- Teraz my zajmiemy się Tobą - szepnęła i podeszła do mnie Jessica - Jestem z Tobą. Ty przygarnęłaś mnie i opiekowałaś się mną. Wytrzymałaś z moimi humorkami i moimi wymaganiami do krwi - przytuliła mnie mocniej.
- Dałaś radę przez te parę lat. Przeszłaś wszystko co złe a te dobre rzeczy utrzymywały Cię. Rozpoczynasz kolejny etap. Nie przejmuj się, że bez nas. Pomagałaś nam i nauczyłaś nas wiele pomimo, że tak niewiele nas łączyło na początku. Taka badziewna chwila na zwierzenia ale dziękuje Ci za wszystko - Prim szturchnęła mnie w ramię. Trzymałam się dobrze kiedy każdy po kolei mówił coś od siebie. Trzymałam emocje w sobie dopóki Lukas nie zaczął mówić.
- Dreena mamy tyle wspólnych wspomnień. Wspaniałych wspomnień. Jesteś wspaniałą przyjaciółką. Dziękuje Ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Byłaś przy mnie i uczyłaś mnie co należy robić w każdej porypanej chwili - przytuliłam go by w końcu się zamknął.
- Idziemy? Czekają na mnie - powiedziałam nie czekając na odpowiedź i ruszyłam w stronę domku.
                    Leżałam na metalowym stole, przypięta skórzanymi pasami wokół rąk i nóg. Nad moją głową stała kobieta z twarzą całą w bliznach. Teraz nie ma odwrotu pomyślałam sobie.
- Wszyscy wyjść - powiedziała kobieta - Nie zważajcie na jej krzyki ani na różne odgłosy. Nie możecie wejść do tego pomieszczenia. Rozumiecie? - wszyscy przytaknęli. Prim podbiegła do mnie i pocałowała mnie w usta.
- To za Lukasa, na pewno zrobiłby to gdyby pamiętał Ciebie - szepnęła mi do ucha i wyszła z pokoju. Kobieta wylała na mnie jakiś olejek. Wypowiadała dziwne słowa, których nie rozumiałam. Zamoczyła dłoń w misce, w której był ten płyn. Przejechała palcami wzdłuż moich rąk. Nagle zaczęło mnie cało piec i poczułam jakby coś wypalało się na moim ciele.
- Pięknie, cudownie - kobieta paranoicznie wypowiadała te słowa. Uniosłam lekko głowę by spojrzeć co ona robi. Na moich rękach pojawiło się pełno różnych znaków. I ona je czytała - Wszystko dobrze idzie. Dokończ przemianę. Powiedz kim jesteś - szepnęła do mnie i położyła mi dłonie na policzkach.
- Jestem Mirabellą Montoją - powiedziałam cicho a w mojej głowie rozszedł się wielki ból. Pamiętam tyle, że ciągle powtarzałam, że jestem Mirabellą. Miałam ciemno przed oczyma a potem zrobiło się cicho. 
Rozdział krótki i strasznie opóźniony. 
Wiem wiem przepraszam. 
Po prostu chora jestem i mam dużo na głowie. 



Wasza Dreena ; ) 

4 komentarze:

  1. Nie wiem co mogłabym napisać, poza tym, że rozdział świetny. :) Czekam na kolejny rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  2. no to szybkiego powrotu do zdrowia Ci życzę :)
    rozdział fajny chociaż bardzo smutny :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ona jest inna... to nie może się tak skończyć, że ona zapomni o wszystkich... Odcinek cudowny:) Trochę smutny, ale nie dziwie się...;*
    .:Ta co buja w obłokach:.

    OdpowiedzUsuń
  4. :c smuteczeg towarzyszu. napraw mi Lucasa...
    a no i zdrowiej.
    kc kociak. czekam.

    OdpowiedzUsuń