- Witaj - odparł - Mógłbym prosić do tańca ? - wyciągnął w moim kierunku dłoń i lekko się pochylił. Delikatnie chwyciłam go za dłoń a drugą rękę położyłam mu na ramieniu. Trzymał mnie stanowczo za dłoń i talię. To on prowadził w tańcu. Wpatrywałam się w jego oczy a on w moje. Nie słyszałam już muzyki, liczył się tylko on. Przystanął na chwile wciąż trzymając mnie w ramionach.
- Stało się coś ? - spytałam
- Skądże ale nasz taniec dobiegł końca muszę wrócić do mojej wybranki - uśmiechnął się lekko i ucałował wierzch mojej dłoni. Odwrócił się ode mnie i pomaszerował szybkim krokiem do dziewczyny siedzącej przy jednym ze stolików.
- Nie jest Ciebie wart - ktoś wyszeptał mi do ucha. Nie przejmowałam się tym kimś, stałam tak wpatrzona w Lukasa i serce mi pękało. Nie znałam tej dziewczyny. Miała długie brąz włosy do pasa i śnieżnobiałą cerę. Była ubrana w różową długą suknie. Kiedy tylko Lukasa do niej podszedł rozpromieniała tak samo jak on. Pocałował ją w usta a mnie oczy zapiekły - Księżniczko to jest twój wieczór - ponownie ten głos napotkał moje ucho. Odwróciłam się i ujrzałam Horacego - Mógłbym prosić do tańca ? - tak samo jak Lukas wyciągnął do mnie dłoń i lekko się schylił. Skinęłam głową i chwyciłam go za dłoń. Jedną ręką objął mnie w tali i lekkie dreszcze mnie przeszły. Chyba to poczuł bo uśmiechnął się.
- Jak się miewasz Horacy ? - zapytałam aksamitnym głosem, wirując razem z nim po sali.
- Znakomicie - odparł - A ty księżniczko ?
- Bywało lepiej - wyszeptałam i spojrzałam mu w oczy.
- Nie przejmuj się nim, lepiej jest Ci bez niego - powiedział. Przelotnie zerknęłam w Lukasa stronę.
- Ale ja go kocham - wyszeptałam
- To nie ma znaczenia, bo on Ciebie nie - powiedział cierpkim głosem.
- Kocham Go i on mnie też. Kocham go ! - odepchnęłam Horacego od siebie. Podbiegłam do Lukasa ze łzami w oczach - Co się stało z naszą miłością ? - zapytałam łamiącym się głosem. Spojrzał nerwowo na mnie i na tą drugą dziewczynę.
- Minęła - odparł
- Jak to ? Przecież mieliśmy być zawsze razem - odparłam już załamała totalnie. Łzy strumieniami spływały po moich policzkach - Kocham Cię
- Wybacz ale ja kocham kogoś innego - mówiąc to objął tą dziewczynę.
- Jeśli ja Ciebie nie mogę mieć to nikt inny też nie będzie miał - wymamrotałam skupiając się na nim. Otworzył szeroko oczy i chwycił się za gardło. Upadł na kolana i spojrzał na swoją dziewczynę. Z jego słów mogłam wyczytać Kocham Cię skierowane do niej.
- Jeśli Ci na nim zależy to powinnaś chcieć jego szczęścia - usłyszałam jej głos. Prowadziłam wewnętrzną walkę w sobie. Kochałam go na tyle by go zabić ale czy tego chciałam ? Zawsze przecież liczyło się dla mnie szczęście innych, przecież ja nigdy nikogo nie skrzywdziłam. W ostatniej chwili się opanowałam i uwolniłam Lukasa spod uroku.
- Życzę wam szczęścia - powiedziałam ledwo przez łzy i obudziłam się.
Usiadłam gwałtownie na łóżku i dziękowałam Bogu, że to tylko sen. Ból głowy był nie do zniesienia. Rozejrzałam się po pokoju i ujrzałam szklankę z wodą i parę tabletek. Natychmiast połknęłam tabletki i popiłam wodą. Zauważyłam w kącie lustro i to co w nim zobaczyłam przeraziło mnie. Miałam wielkie wory pod oczami a moja fryzura była jak mop. Nie mogłam tak wyjść do ludzi. Zaczęłam szperać w każdej szafce i szufladzie w pokoju. Znalazłam grzebień i kosmetyczkę. Ogarnęłam się i byłam w pełni zadowolona z efektu szybkiej poprawki. Jednak ból głowy wciąż nie ustępował.
- Od teraz koniec picia - powiedziałam sama do siebie i zaśmiałam się. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś zegara ale żadnego nie było. Zeszłam na dół i od razu pokierowałam się do dużego salonu. Niektórzy siedzieli w fotelach i słodko chrapali a inni leżeli na podłodze przytuleni do siebie i także spali. Powędrowałam do kuchni gdzie spotkałam tylko chłopaka przy barku, wyciągnął w moim kierunki różowego drinka.
- Nie dziękuje - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- To otworzy Ci oczy na wszystko - powiedział twardym głosem. Zawahałam się na chwili po czym chwyciłam tego drinka.
- Ile będzie trwał urok ?
- Półgodziny a może pięć godzin - odparł i uśmiechnął się łobuzersko.
- Aaaa to dziękuje - oddałam mu napój i wyszłam z kuchni. Cofnęłam się spowrotem do kuchni - A która jest godzina ? - spojrzał na swój nadgarstek.
- 3:23 - odparł i uśmiechnął się do mnie. Rzuciłam krótkie dzięki i udałam się do tego mniejszego salonu. Był pusty i swobodnie mogłam rozsiąść się na dużej skórzanej kanapie. Oparłam głowę o zimne oparcie kanapy i poczułam lekką ulgę. Po chwili usłyszałam ciche skrzypnięcie i automatycznie usiadłam. Wielki regał z książkami odstawał od ściany. Rozejrzałam się po pokoju by sprawdzić czy ktoś mi nie robi kawału. Jednak nie, byłam sama. Niepewnie podeszłam do szafki i oceniłam, że zmieszczę się luzem. Byłam na sto procent pewna, że wpakuje się w kłopoty. Opadłam się plecami o regał i powoli wsunęłam się za niego. Schody prowadzące w dół. No pięknie historia powtarza się. Śmierdziało tu stęchlizną a na ścianach był grzyb. Przeklinałam się, że jestem w sukience i w szpilkach ale nie miałam zamiaru ich ściągach i chodzić boso po tym syfie. Pokonałam schody stukając obcasami o nie. Jeśli ktoś byłby tutaj to dawno by mnie usłyszał więc nie martwiłam się, że może mnie ktoś nakryć. Podążyłam dalej ciemnym korytarzem, ledwo widząc szłam prosto aż w końcu natrafiłam na coś zimnego. Obmacałam to czubkami palców i była to jakaś rzeźba odstająca z ściany.
- Boże jak tutaj śmierdzi - powiedziałam sama do siebie. Śród, syf a do tego ciemno. Zamknęłam na chwile oczy. Wytarłam ręce o sukienkę i przyłożyłam opuszki palców do powiek. W miejscu gdzie palce zetknęły się ze skórą na oczach poczułam lekkie mrowienie. Otworzyłam lekko oczy i byłam zadowolona ze swojego efektu. Widziałam wszystko w odcieniu zgniłej zieleni ale liczyło się to, że wiedziałam gdzie się kierować by na nic nie wejść. Przede mną miałam trzy rozwidlenia. Stwierdziłam, że najlepiej będzie iść tym środkowym. Usłyszałam przytłumione śmiechy i obijające się o siebie butelki. Nie byłam przeszkolona ale instynktownie zwolniłam krok i nie stykałam już obcasami. Idąc przed siebie śmiechy stawały się coraz to głośniejsze. W końcu dotarłam do lekko uchylonych drzwi przed, przed które dobijało się jasne światło. Zamknęłam oczy a po chwili je otworzyłam. Ciemność i tylko mała poświata jasnego światła. Przyłożyłam lekko oko do szpary i ujrzałam Patryka z jakąś dziewczyną, która siedziała mu na kolanach a z jej szyi ściekała krew. Patryk co chwile palcami zbierał z niej krew i oblizywał palce z wielkim uśmiechem. Przeszły mnie po całym ciele dreszcze. Usłyszałam śmiechy jakiś jeszcze innych dwóch chłopaków. Kiedy odezwał się inny głos zamarłam. Był to Lukas. Bez namysłu wpadłam do środka prawie zabijając się na szpilkach.
- Co ty tu robisz ?! - wykrzyczał Lukas zwalając ze swoich kolan dziewczynę.
- Ja tam u góry siedzę sama a ty tu w najlepsze się zabawiasz z jakąś inną dziewczyną ?! - wydarłam się na jednym oddechu. Przyjrzałam się jej bardziej i zdałam sobie sprawę, że to ta sama dziewczyna jak ze snu.
- Kochanie to nie tak, ja nic takiego nie robiłem. Weszłaś w złym momencie.
- Nie mów do mnie kochanie - syknęłam - Złym momencie ?! To jaki byłby dobry ?! Kiedy nakryłabym Cię z nią w łóżku ?! - wydarłam się znowu. Oczy mnie piekły a wielka gula w gardle coraz bardziej naciskała. Pośpiesznie wstał z kanapy i lekko chwiejnym krokiem podszedł do mnie.
- Kocham Cię - wybełkotał mi. Zmierzyłam go wzrokiem i dostrzegłam na jego szyi szminkę. Przyłożył dłoń do mojego policzka - Kocham Cię - powtórzył ponownie.
- Nie dotykaj mnie - syknęłam odpychając jego rękę.
- Kłopoty w raju - Patryk odparł śmiejąc się.
- Nie odzywaj się nie proszony - zgromiłam go wzrokiem. Spojrzałam ostatni raz na Lukasa i miałam zamiar już wyjść ale podeszłam do Patryka - Ją zabieram - chwyciłam dziewczynę za nadgarstek i pociągnęłam ją do siebie. Była prawie jak z gumy. Zawiesiła się na mnie a Patryk wstał w proteście.
- Ona jest moja - odparł z iskierkami w oczach. Lukas zatrzymał go ręką.
- Nie warto, ona i tak postawi na swoim - powiedział do niego. Patryk opadł na kanapę spowrotem.
- Ona nie jest przedmiotem byś mówił, że jest twoja - odparłam lekceważąco i wyszłam z pomieszczenia ciągnąc ją ze sobą. Była cała wątła a krew ciągle się z niej lała. Z pokoju wyleciał Patryk i rzucił się na mnie. Chwycił mnie za włosy i mocno uderzył o kamienną ścianę. Poczułam w ustach krew i wielki ból głowy. Przywarłam do tej ściany ledwo nie tracąc przytomności. Usłyszałam przeraźliwy krzyk dziewczyny i nagły przypływ dziwnego uczucia objął całe moje ciało. Nie czułam już bólu a krew w buzi mi nie przeszkadzała. Splunęłam krwią obok siebie i powoli podniosłam się z ziemi. Ściągnęła z stóp szpilki i stanęłam łapiąc równowagę. Patryk z głową u jej szyi wysysał jej resztki krwi. Wykonałam skok na niego odtrącając tą dziewczynę. Barkiem uderzyłam w jego klatkę piersiową a po chwili jego ciało mocno uderzyło o ścianę. Zakręciło mi się w głowie ale nie przeszkodziło mi to, by chwycić wątłą dziewczynę na plecy i czym prędzej wydostać się stąd. Moja próba biegu skończyła się tym, że opadłam na ścianę. Nie miałam siły jej nieść. Zerknęłam czy Patryk się już podniósł i o dziwo jeszcze był przy ścianie. Pośpiesznie położyłam ją na ziemi i upewniłam się, że jeszcze żyje.
- Błagam Cię - szeptałam klepiąc ją po policzku - No dawaj - wyszeptałam a dziewczyna otworzyła lekko jedno oko. Bez namysłu wgryzłam się w swój nadgarstek. Poczułam okropny ból. Zęby przecięły lekko moją skórę ale to nie wystarczało by krew poleciała. Wgryzłam się ponownie i poczułam ciepłą ciecz na moim języku. Szybko rozchyliłam jej usta i przyłożyłam ranny nadgarstek - Szybko pij - usłyszałam jak przełknęła. Chwyciła moją rękę i mocniej przycisnęła sobie do ust. Poczułam jej zęby wbijające się w moją wargę. Wyrwałam z jej uściski moją rękę i wstałam z ziemi co jednak się skończyło ponownym spotkaniem się z nią. Przywaliłam głową o twardą ziemię a Patryk okładał mnie pięściami po twarzy.
- Zostaw ją ! - usłyszałam dziewczyny krzyk.
- Uciekaj ! - wydusiłam z siebie krzyk a ona natychmiast zaczęła biec. Patryk zagapił się na nią na chwile zaprzestał okładania mnie pięściami. Skoncentrowałam się na nim i uniosłam go nad ziemią. Wstałam z ziemi i splunęłam krwią - Ty sukinsynie ! - wydarłam się i uderzyłam nim o ścianę. Chęć zemsty na nim była tak silna, że sprawianie mu bólu przyprawiało mnie o szczęście - Jestem zdolna za kamieniować Cię w tej ścianie i codziennie odwiedzać i obserwować jak wysuszasz się z braku krwi ! - wydarłam się ponownie nim uderzając - Codziennie i codziennie aż do zasranej Twojej śmierci ! - wskazałam na niego dłonią i ścisnęłam pięść - Czujesz to ? Krew przestaje krążyć każdy twój skrawek ciała będzie z dnia na dzień bardziej pragnął krwi aż wyschniesz - z jego ust i nosa zaczęła spływać się krew.
- Przestań - wymamrotał - Błagam - ponownie się odezwał. To było zbyt silne. Chciałam jego powolnej śmierci. Aby cierpiał, umierał i czuł ból za te wszystkie osoby, które zabił.
Joł joł joł moje pyszczki ; 3
Ostatnio mam głupie sny i pomysły na rozdziały. W szkole mamy jakieś głupie lektury gdzie zwierzęta umieją mówić a jakieś świnie chcą rządzić na farmą to jest CHORE !
Hahha ale mniejsza. Rozdział dobry, pewnie jest mnóstwo błędów ale wybaczcie mi bo jest pierwsza w nocy a ja go napisałam.
Miłego czytania ; *
Wasza Dreena ☺
PAMPARAMPAMSPPAMS ;]]
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ WYJEBANY W KOSMOS ;O I TYLE AKCJI ;O
JENYY NOO ... PISAJ KOLEJNY I NIE PIERDOL BO CHCĘ WIEDZIEĆ CO BĘDZIE DALEJ NO !
Kocham xoxo ;** Kamz.
No wiedziałam, że się posłuchasz skarbie i dodasz ♥ To dlatego zniknęłaś ze skype... -.-' Aczkolwiek to dobrze ;* A ta książka to Folwark Zwierzęcy buraku. :D Rozdział zacny zacny.Czekam na next/ Twoja O.
OdpowiedzUsuńa to kretyn z Lucasa.. a może to sen snu jest i t wszystko nieprawda ? :D
OdpowiedzUsuńcudownie. wiem nie powinnam sie cieszyć z tego, że Dreena rozstanie się z Lukasem ale wolę ją z Horacym <3
OdpowiedzUsuńrozdział na prawde fajny. cała ta akcja i wgl. czekam na następny.;)
P/E
Ooo jak miło, ktoś w końcu nie jest za Lukasem ; D
Usuń