środa, 13 czerwca 2012

Rozdział VII


W drzwiach stał mężczyzna o nienaturalnej bladej cerze, mogłabym przypuszczać że ma tyle samo lat co mój tata. Nie to sprawiło że nie byłam w stanie nic powiedzieć. Obok faceta stał chłopak wyglądał na 17 lat miał brązowe oczy i wyglądał identycznie co Lukas z mojego snu.
- Dreena idź wstaw wodę na kawę, sąsiedzi przyszli nas przywitać a ty stoisz jakbyś zobaczyła ducha. Zapraszam do środka, przepraszam za bałagan ale dopiero się wprowadziliśmy  – ojciec spojrzał na mnie mrożącym wzrokiem jakby chciał mi powiedzieć żebym się normalnie zachowywała. Wymusiłam sztuczny uśmiech i ponownie przyjrzałam się chłopakowi . Uśmiechnął się do mnie a moje nogi stały się jak z waty.
- Dzień dobry panienko – mężczyzna chwycił moją dłoń i delikatnie musnął ją ustami przy czym gilgocząc ją brodą – Nazywam się Isac i jestem ojcem Lukasa.
- Miło mi Pana poznać, jestem Dreena – uśmiechnęłam się do mężczyzny i puściłam jego dłoń – Tak jak mój tata powiedział zapraszam a ja zrobię kawę – kiedy szłam do kuchni obejrzałam się za siebie chcąc spojrzeć jeszcze raz na Lukasa, ku mojemu zdziwieniu szedł za mną uśmiechając się promiennie.
- Nie musisz iść za mną – powiedziałam przekraczając próg kuchenny.
- Muszę bo zrobisz mi kawę a jej nie pijam – minął mnie w przejściu i usiadł na jednym ze stołków przy blacie.
- A chcesz coca-cole .? – wyciągnęłam z lodówki puszkę napoju i wystawiłam ku niemu.
- Pewnie że chce. Skoro mieszkamy obok siebie powinniśmy coś o sobie wiedzieć więc powiedz mi coś o siebie – nie odrywając ode mnie wzroku otworzył puszkę i bacznie obserwował jak stawiam na gaz czajnik z wodą . Wyciągnęłam dwa kubki z szafki i odstawiłam je obok kuchenki po czym usiadłam na stołku obok chłopaka.
- Jeśli chcesz mnie poznać to musisz spędzić ze mną więcej czasu no ale dobrze co chcesz o mnie wiedzieć .? – kiedy czajnik zaczął gwizdać zeszłam ze stołku i nasypałam sypanej kawy do kubków i nałam do nich wody. Wyciągnęłam dwie łyżeczki z szuflady i chwyciłam kubki do rąk – możesz wziąć cukier i łyżeczki .? – spojrzałam na pojemniczek z cukrem i ruszyłam w kierunku salonu. Dorównał mi kroku trzymając w dłoniach wskazane przedmioty.
- Przepraszam Cię ale do mojego pokoju nie możemy iść bo nie jest umeblowany jak chcesz to możemy iść pogadać w ogrodzie – wymamrotałam skupiając się na tym żeby nie wylać kawy po drodze .
- Tak wiem że nie masz dokończonego pokoju, twój pokój jest naprzeciwko mojego i tak niechcący dzisiaj rano podglądałem jak mieszkasz – zaśmiał się pod nosem i przyśpieszył kroku omijając mnie.
- Cześć tato – uśmiechnęłam się szeroko wchodząc do salonu – proszę … - wymamrotałam przedłużając samogłoski i stawiając ostrożnie kawę na stole.  Odwróciłam się do Lukasa i wyjęłam z jego dłoni cukier i łyżeczki po czym odstawiłam je na stole – jesteśmy w ogrodzie – rzuciłam wychodząc w salonu i kierując się do ogrodu. Spojrzałam za siebie szukając Lukasa ale moim oczom nie ukazał się. W pewnym momencie wpadłam na kogoś z takim impetem że straciłam równowagę i poleciałam w tył. Odruchowo zamknęłam oczy czekając na zderzenie moich pleców z podłogą ale poczułam tylko kogoś dłonie i oddech na moim policzku. Szybko otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętą twarz Lukasa tuż przy mojej.
-Czego się tak szczerzysz .?–wymamrotałam rumieniąc się przy tym – Jak to możliwe że jesteś taki szybki .?
- Nie za dużo pytań mała .? – zaśmiał się cicho i postawił mnie ku pionu – Dasz dalej iść nie wpadając na nic czy mam Cię prowadzić .? – spojrzał mi w oczy trzymając moją dłoń.
- Dam sobie rade – wysunęłam dłoń z jego delikatnego uścisku – A i właśnie nie jestem mała tylko Dreena – weszłam do ogrodu i usiadłam na ławce, chwile później usiadł obok mnie . 

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział lecz skoda że tak krótki :D
    Zapraszam do siebie ;)
    http://diary-strewn-with-roses.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe opowiadanie,tylko pisz częściej ;)

    OdpowiedzUsuń