czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział XVII

Obudziłam się w swoim łóżku przykryta kołdrą pod nos. Odkryłam się cała zgrzana i rozejrzałam się po pokoju. Nadal panował z nim nieład ale nie to krążyło mi po głowie. Interesowało mnie to gdzie podział się Lukas. Podniosłam się na łokciach i poczułam coś pod prawym łokciem. Była to niewielka pognieciona karteczka. Usiadłam po turecku i odwinęłam ją.
                             Nie miałem serca Cię obudzić, tak słodko spałaś. Jakbyś chciała się dzisiaj spotkać to przyjdź do parku, będę tam cały dzień. 
Twój Lukas ☺
Uśmiechnęłam się pod nosem i wsadziłam liścik do szuflady szafki nocnej. Zeskoczyłam z łóżka i nadepnęłam na mój telefon. Podniosłam go i wyświetliła się godzina 06:57.
- Mój Boziu jak wcześnie - rzuciłam komórkę na łóżko. Wpełzłam do garderoby i wyciągnęłam z niej miętowy sweterek, beżowe rurki i czarne trampki za kostki. Zaniosłam rzeczy do łazienki. Była ona wyciągnięta jak z moich marzeń. Naprzeciwko drzwi stała brązowa szafka z dwoma szufladami a na niej biała okrągła umywalka. Po lewej stał sedes a obok niego kabina prysznicowa. Z prawej strony było okno, pod którym była półka ciągnąca się od szafki spod umywalki. Położyłam ubrania obok umywalki i wzięłam szybki prysznic. Wyszłam z łazienki ubrana i pachnąca wanilią. Rzuciłam się na łóżko i spojrzał na wyświetlającą się godzinę na telefonie 07:23. Rozejrzałam się po pokoju w którym wszystkie meble stały po jednej stronie pokoju a po drugiej stały moje kartony z rzeczami. Wskazałam dłonią na przepiękną toaletkę, która była koloru ciemnego beżu jak inne meble. Uniosłam delikatnie rękę go góry a razem z moja dłonią uniosła się toaletka. Przesunęłam się dłoń w kierunku okna i delikatnie opuściłam dłoń a toaletka idealnie stała w miejscu gdzie chciałam.
- Suupeer - powiedziałam sama do siebie uśmiechają się szeroko. Spojrzałam na biurko i wskazałam na niego palcem po czym przeniosłam go obok drzwi do pokoju. Półkę na książki postawiłam między wejściem do łazienki a garderoby. Wielki puchaty biały dywan położyłam na podłodze tuż przed łóżkiem.
- Idealnie - zeskoczyłam z łóżka i powędrowałam do kartonów. Wzięłam trzy pudła z napisem ubrania i zaniosłam je do garderoby. Stanęłam nad nimi i machnęłam dłonią, na to one się otworzyły. Pomachałam palcami od dłoni a ubrania z kartonów zaczęły wylatywać i wieszać się na wieszakach. Po paru sekundach moje ciuchy były porozwieszane. Wyszłam z garderoby a za mną wyleciały trzy pudła. Spojrzałam na resztę kartonów i pomachałam dłońmi po czym rzeczy z nich zaczęły ustawiać się po pokoju na swoich miejscach. Położyłam się na łóżku przyglądając się jak po pokoju lewitują wszystkie moje rzeczy. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
- 09:17 aż tak późno .? - zeskoczyłam z łóżka a obok mojej głowy przeleciała lampka nocna. Wyszłam z pokoju i pokierowałam się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki jabłko i usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi wejściowe. Szybko otworzyłam szufladę ze sztućcami i wykonałam ruch dłonią po czym noże i widelce uniosły się na wysokość mojej głowy.
- Kto to .? - zrobiłam dwa kroki do przodu by wyjrzeć zza futryny oddzielającej kuchnie od przedpokoju a sztućce powędrowały za mną.
- Kochanie .? - tata wleciał do kuchni robiąc wielkie oczy na latające przedmioty obok mnie - Rozumiem że już się oswoiłaś z tym - wymamrotał i przytulił mnie do siebie.
- Gdzie się podziewałeś .? - przytuliłam go i usłyszałam jak sztućce chowają się do szuflady. Odsunął mnie od siebie trzymając mnie za ramiona. Zlustrował mnie wzrokiem jakby chciał sprawdzić czy jestem cała - Jest dobrze, Lukas cały czas był ze mną - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Byłem u starszyzny. Musiałem im wytłumaczyć że nie miałem pojęcia że będziesz miała moc - chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę salonu tam usiedliśmy na kanapie i dalej kontynuował - Kiedy twoja mama zginęłam to wszyscy byli pewni że jej moc powędruje do kogoś innego. Miałaś nie otrzymać tej mocy. Dowiedziałem się że od 10 roku życia masz tą moc. Gdybyśmy tutaj nie przyjechali nadal twoja moc byłaby nie aktywna. Przepraszam Cię myszko - ostatnie zdanie wyszeptał po czym  przytulił się do mnie.
- Tato ale ja się ciesze, że mam moc - przejechałam dłonią po jego głowię - Nie rozumiem dlaczego tak ubolewasz nad tym, że otrzymałam moc po mamię.
- Ty nie rozumiesz. Twoja moc jest najsilniejsza. Jeśli wyszkoliłabyś się to mogłabyś by nawet silniejsza niż starszyzna. Jesteś zagrożeniem dla nich - westchnął - Twoja moc jest taka silna że możesz zmieniać przeszłość. Możesz nawet pobudzić zmarłego do życia.
- Nie muszą się martwić bo nie zamierzam budzić nieboszczyków - zaśmiałam się i wstałam z kanapy - Umówiłam się z Lukasem, do zobaczenia wieczorem.
- Zaczekaj - zeszedł z kanapy jak oparzony i podbiegł do drzwi - zapomniałem Ci wspomnieć że starszyzna przydzieliła Ci nauczyciela. Jesteście związani więc jeśli tobie coś będzie zagrażało to On będzie to czuł a jeśli Jemu coś będzie to ty będziesz to czuła - otworzył drzwi a do środka wszedł chłopak o bursztynowych oczach. Był wyższy ode mnie i miał ciemne blond włosy. Uśmiechnął się do mnie i podszedł bliżej.
- Będę pańską córkę pilnował najlepiej jak potrafię - zwrócił się do mojego ojca a potem podszedł do mnie- To jakie dzisiaj mamy plany .? - odparł a ja spojrzałam na tatę zdezorientowana.
- Od dzisiaj ten młodzieniec mieszka z nami. Ma sypialnie obok twojej. Miłego dnia wam życzę- odparł po czym poszedł do swojego gabinetu.


2 komentarze:

  1. ;) świetny rozdział <3333
    Nie mogę doczekać się kolejnego ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście rozdział zacny milordzie . ♥ Jestem strasznie ciekawa co to za nowy chłopak . ;> Czekam na next . :) Jak bd to daj mi znać na gg albo face. :P Nie mogę się doczekać./ Twoja O.

    OdpowiedzUsuń