piątek, 27 lipca 2012

Rozdział XXVIII

Przez okno dobijały się promienie słońca rażące mnie po oczach. Lekko otworzyłam jedno oko i ujrzałam bladą twarz dziewczyny. Po chwili zorientowałam się że Jessica trzyma mnie za dłoń. Delikatnie wysunęłam rękę z jej uścisku. Zeskoczyłam z łóżka i wyszłam z pokoju. Powędrowałam do kuchni i ujrzałam tatę pijącego kawę.
- Cześć córuś - uśmiechnął się do mnie promiennie. Spojrzałam na niego i wyciągnęłam z lodówki mleko.
- Dzisiaj nie idę do szkoły - odparłam nalewając mleka do szklanki i wróciłam jak najszybciej do pokoju.
- Dzień dobry - zwróciła się do mnie Jessica gdy tylko weszłam do pokoju. 
- Hej. Jak się spało .? - usiadłam obok niej na łóżku. 
- Dobrze a i dziękuje za ciuchy - poprawiła bluzkę którą miała na sobie. 
- Nie ma za co - uśmiechnęłam się do niej - Mogę Cię o coś zapytać .?
- O co tylko chcesz .
- Ile już jesteś wampirem .? 
- Tydzień - odparł szybko - Okropne jest to przeżycie. Żeby zostać wampirem trzeba wypić krew wampira a później on musi Cię zabić - załamał się jej głos - Pierwsza noc jest najważniejsza. Twój stwórca musi wykopać dół i razem z tobą się w nim zakopać - nerwowo bawiła się kawałkiem bluzki 
- Nie powinni Ciebie wybierać - przejechałam dłonią po jej ramieniu 
- Obudziłam się naga przytulona do mojego stwórcy a do tego zakopana w ciemnej ziemi - kontynuowała nie zważając na moje słowa - Wpadłam w panikę, nie miałam pojęcia co zrobić. Mój stwórca zniknął zostawiając mnie samą. Rozumiesz byłam pogrzebana żywcem. Wiedziałam że nie mam szans na przeżycie ale mino to próbowałam się odkopać - cała zadrżała. Spojrzała na mnie oczami pełnymi smutku. 
- Udało Ci się i żyjesz - upiłam trochę mleka.
- Nie Dreena, ja nie żyje. Umarłam, serce mi nie bije nawet nie oddycham .! - wykrzyczała ściskając mocno poduszkę. Szybko przyciągnęłam ją do siebie i przytuliłam mocno.
- To nie powinno Ciebie spotkać - wyszeptałam gładząc ją po głowię.
- Dreena masz ochotę na pizzę .? - wydarł się Dawid a po chwili wszedł do mojego pokoju. Spojrzał na Jessice i uśmiechnął się lekko - Może mnie przedstawisz .?
- Nie - odparłam szybko
- Przedstaw noo.
- Udawaj że go nie widzisz - zwróciłam się do Jessici. Po chwili Dawid rzucił się na łóżko - Co już Cię nic nie boli .?
- Jestem zdrowy jak ryba - uśmiechnął się szeroko i położył głowę na moich kolanach.
- Czuje jego puls już tutaj - wyszeptała Jessica - Wygoń go z stąd, błagam - spojrzała na mnie i zasłoniła dłonią usta.
- Słyszałeś wynocha już - zepchnęłam jego głowę z kolan - No już .! Wypad z mojego pokoju Dawid - zszedł leniwie z łóżka i poczłapał do drzwi. Zanim zamknął drzwi spojrzał na mnie morderczym wzrokiem i trzasnął nimi.
- Dziękuje - uśmiechnęła się do mnie ukazując tym razem dwa wystające kły - Przy tobie także odczuwam głód ale nie jest on taki intensywny ponieważ twoja krew mi szkodzi ale kiedy go wczułam - spojrzała na mnie przerywając - Nie potrafię jeszcze zapanować nad impulsami we mnie, zabiłabym go.
- Może idź do lodówki i coś przegryźć a ja spróbuje z tą krwią dla Ciebie - przytaknęła głową i wyszła z pokoju - Oliwia - zapukałam w szufladę.
- Słucham Cię Pani - spojrzała na mnie zaspanymi oczami .
- Jak wyczarować krew. Tylko się pośpiesz z tłumaczeniem bo Jessica zaraz wróci.
- Dobrze wyciągnij ze mnie osiem szklanych buteleczek - delikatnie odtworzyłam książkę i ujrzałam pochłaniającą czerń. Nie było żadnych stron z zapiskami. Czarna otchłań w którą musiała wsadzić rękę. Bez wahania wsunęłam rękę i poczułam że opuszki palców dotykają czegoś szklanego. Chwyciłam pewniej butelkę i wyciągnęłam ją. Z resztą butelek nie było problemu, z chęcią wsadzałam rękę i wyciągałam butelki.
- Teraz do każdej z nich daj kropelkę swojej krwi - ustawiłam przed sobą równy rząd butelek o ciemnym szkle .
- Ale przecież moja krew szkodzi - odparłam szybko.
- Ale jeśli oddasz dobrowolnie krew to nikomu nie zaszkodzi - westchnęła - Kiedy już dasz trochę krwi do każdego naczynia to palcem dotknij ustnika i swoją energię skup na przedmiocie a samo się napełni krwią.
- Ale po co osiem buteleczek .?
- Każdy wampir lubuje w innej krwi - uśmiechnęła się do mnie i wróciła do swojej szuflady a po chwili usłyszałam jej ciche pochrapywanie. Pokiwałam głową i podeszłam do biurka, z którego chwyciłam szpilkę. Wróciłam do butelek i wbiłam w palec szpilkę. Syknęłam z bólu a na palcu zebrała się krew. Ścisnęłam palec zmuszając by więcej krwi wypłynęło. Do każdego naczynia podałam kroplę krwi. Zlizałam krew która jeszcze kumulowała się na palcu a potem dotknęłam butelek i skupiłam się oddychając powoli. Usłyszałam krople uderzają o dno butelki. Z resztą butelek tak samo postąpiłam skupiając się na nich. Kiedy wszystkie butelki były napełnione czerwoną cieczą to na szkle pojawiły się napisy. Na pierwszej było napisane ORh+ , na drugiej ORh− , a na kolejnych BRh- , BRh+ , ARh- , ARh+ , ABRh- , ABRh+ . Chwyciłam butelkę i uważnie się jej przyjrzałam. Nigdy wcześniej nie widziałam tak dużej ilości krwi. Do pokoju weszła roztrzęsiona Jessica.
- Co się stało .? - podbiegłam do niej chwytając ją za ramiona.
- Chodził za mną i cały czas gadał. Nawet nie mam pojęcia o czym bo w głowie cały czas miałam obraz jak wbijam mu moje kły w szyje - objęła się ramionami.
- Jessica powiedz że nic mu nie zrobiłaś.
- Pełno krwi w mojej głowie  - powtarzała w kółko.
- Jessica coś ty zrobiła .? - spojrzałam na nią przerażona.
- Dreena następnym razem nie dam rady. On jest zbyt wielką pokusą - szybko ją przytuliłam do siebie czując wielką ulgę że nic nie zrobiła Dawidowi.
- Mam dla Ciebie niespodziankę - wycedziłam i całe zdenerwowanie wyparowało z niej. Spojrzała na mnie wielkimi oczami i mogłam ujrzeć błysk nadziei - Tak to jest krew - uśmiechnęłam się szeroko i wskazałam na butelki.
- Dziękuje .!  - wykrzyczała i ominęła mnie pędząc do butelek. Usiadła naprzeciwko nim wpatrują się z upragnieniem w butelki. Usiadłam naprzeciwko niej i wystawiłam do niej butelkę ABRh+ . Chwyciła ją i łapczywie wzięła wielkiego łyka. Spojrzała na mnie z skwaszoną miną i wypluła z powrotem ciecz do butelki.
- Rozumiem - zaśmiałam się i podałam jej następną.
- ABRh- - powiedziała pod nosem i tym razem powoli napiła się - Ble .! - oddała mi butelkę i chwyciła następną ARh+. Zamoczyła język w cieczy i spojrzała na mnie - Lepsza niż ABRh+ ale nadal ohydna .
- Bierz następną - podałam jej ARh- . Tym razem nie napiła się tylko zamoczyła czubek języka i szybko oddała mi butelkę.
- Gorsza niż ABRh+ - westchnęłam i podałam jej BRh+ . Chwyciła ją w obie ręce i powąchała zawartość. Oddała mi ją i szybko chwyciła BRh-. Powąchała ponownie i oddała mi butelkę - Te dwie odpadają.
- Dobra to zostały jeszcze tylko dwie - powiedziałam i wręczyłam jej ORh- . Niepewnie chwyciła butelkę i upiła małego łyka. Spojrzała na mnie wielkimi ozami dając do zrozumienia że to właśnie to. Uśmiechnęłam się zadowolona i uniosłam dłoń nad resztę butelek zmieniając ich zawartość na ORh-.
- Dziękuje Ci za pomoc - wyparowała szybko i wypiła zawartość butelki.
- Idę sprawdzić co u Dawida - wstałam z podłogi i wyszłam z pokoju. Zapukałam w drzwi tuż obok moich. Już chciałam nacisnąć na klamkę kiedy drzwi się otworzyły.
- Dreena .?
- Widzisz ja umiem pukać - przecisnęłam się obok niego i weszłam do jego pokoju.
- Co to za dziewczyna .? - usiadł obok mnie wpatrują się we mnie swoimi piwnymi oczami. Jego pokój był o wiele mniejszy od mojego. Kwadratowy pokój z dwoma oknami i brązowymi ścianami. Między oknami stało wielkie dwuosobowe łóżko. Przy lewej ścianie stało biurko z czarnym laptopem. Ściana na której znajdowały się drzwi była ciemniejsza niż reszta ścian. Po prawej stronie stała duża komoda a na niej ramki ze zdjęciami jego i dwóch dorosłych i mojego ducha Julii. Moją uwagę także przykuł certyfikat wiszący nad komodą. Podeszłam bliżej i ze skupieniem zaczęłam czytać kogo jest i za co.
Serdecznie gratulujemy Dawidowi Benson.
Za ukończenie Akademii Wyższej Sztuki Magii i Ochrony Nad Magicznymi Stworzeniami.
Dobre wyniki w nauce i nienaganne zachowanie świadczy o tym jakim jesteś dobrym Łowcą.
Dyrektor Kimona Fitz.   
- Akademia Magii .? Jest takie coś .? - spojrzałam na niego a on przytaknął głową. Chwyciłam zdjęcie na którym stał on obejmując Julie a za nimi kobieta i mężczyzna. Usiadłam obok niego i podałam mu zdjęcie. Spojrzał na mnie smutnymi oczami i uśmiechnął się lekko.
- Moja mama, tata i siostra - przejechał palcem po mamię.
- Julia .? Twoja siostra to Julia .? - chwyciłam się za wisiorek wpatrując się w dziewczynkę na zdjęciu.
- Nigdy Ci nie mówiłem o niej. Skąd wiesz że tak ma na imię .? - spojrzał na mnie jakby próbował wślizgnąć  się do mojej głowy i odczytać wszystkie myśli. 
- Ona jest moim duchem - wyszeptałam - Wtedy w szpitalu to ona wyciągnęła mnie z ciała i kazała ratować Ciebie - nie odpowiedział nic więc dalej kontynuowałam - Mówiła mi że bardzo cierpisz że mam się o Ciebie troszczyć. Jest cudowną dziewczynką i właśnie tu stoi - wskazałam na Julię która miała już włosy do ramion. Dawid spojrzał w kierunku w którym wskazałam ale jego oczy nie napotkały jej . 
- Dreena on mnie nie widzi - powiedziała melodyjnym głosem.
- Ona tutaj jest .? - wyszeptał Dawid wpatrując się w zdjęcie - Moja Julcia jest .? - spojrzałam na nią a na jej policzkach spływały łzy. 
- Tak - odparłam wpatrując się w dziewczynkę. Nie miała smutnych oczu, nie wydawała z siebie żadnego szlochu tylko łzy strużkami spływały po jej policzkach.
- Wtedy w szpitalu widziałem tylko swoją mamę nie było przy niej Julii.
- Dzięki niej żyjesz Dawid - przejechałam dłonią po jego ramieniu w celach otuchy. 
- Wolałbym nie żyć i być razem z nią - wysyczał i schował twarz w dłoniach. 
- Nie mów tak .! - wykrzyczała Julia - Nie masz prawa tak mówić Dawid .! Kiedy żyłam starałeś się żebym miała najlepsze życie. Broniłeś mnie przed tatą byłeś wspaniałym starszym bratem ale już nie musisz ponieważ jestem już szczęśliwa - usłyszałam jej cichy szloch - On mnie nie słyszy - powiedziała łamiącym się głosem.
- Dawid - zaczęłam niepewnie - Chcesz zobaczyć się z siostrą .? - zapytałam a on spojrzał na mnie tymi swoimi piwnymi oczami dla których zrobiłabym wszystko. 
- Dreena nie - wtrąciła się Julia - Mówiłam Ci że to jest niebezpieczne. Nie jesteś do tego szkolona
- Jak ty chcesz tego dokonać .? - odparł pełnym głosem nadziei. 
- Wyciągnę twoją duszę ale musisz obiecać że wrócić do ciała bez względu na wszystko. 
- Dreena jesteś niepoważna .! - wykrzyczała mi do ucha Julia.
- Ale czy tego nie chcesz Julia .? Pragniesz porozmawiać z nim tak samo jak on z tobą - odparłam spokojnym głosem. Wpatrywała się we mnie dłuższą chwile a później przytaknęła głową na znak że się zgadza. 
- Dreena co się stanie jak nie wrócę do Ciała .? - zapytał się mnie Dawid kiedy przyłożyłam do jego klatki piersiowej dłonie. 
- Musisz szybko z nią rozmawiać. Macie niecałe 5 minut a potem ciało zacznie umierać - wyszeptałam.
- Wrócę Dreena, nie musisz się martwić - uśmiechnął się do mnie
- Obawiam się że będzie zbyt wiele pokus i nie wrócisz - zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Dłońmi mocniej naparłam na jego tors a po chwili ścisnęłam pięści i uniosłam delikatnie ręce do góry. Poczułam ciepło a po chwili zimno i ponownie ciepło. Wielka fala szczęścia uderzyła mnie od środka. Otworzyłam oczy i ujrzałam że w dłoniach trzymam prawie przezroczystą bluzkę Dawida. Spojrzałam wyżej i zobaczyłam jego bladą twarz. Puściłam go. Siedział osłupiony wpatrując się w Julię. Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko i pomachała mu. 
- Dawid - wyszeptała i rzuciła mu się w ramiona. Uczucie szczęścia minęło i zastąpiło go niepokój. Wpatrywałam się w nich a oni w siebie. Trzymał ją na kolanach i bawił się jej włosami. 
- Julia zawiodłem Cię - powiedział łapiąc ją za małą rączkę. 
- Nie Dawid, zrobiłeś wszystko co mogłeś - uśmiechnęła się do niego - Jesteś moim własnym bohaterem. Nie przejmuj się tym co powiedzą inni, będą próbowali Cie zranić ale jesteś silny i nie przejmuj się innymi. Twoje życie będzie pod górkę ale nie załamuj się ponieważ masz ją - wskazała na mnie - Ona będzie przy tobie zawsze. Teraz to ona będzie się tobą opiekować tak jak ty mną. Nie musisz się już o mnie bać jestem tutaj bezpieczna. 
- Julia kocham Cię - wpatrywał się bezustannie w jej oczka. Kochał ją bardzo mocno to było widać.
- Też Cię Dawidku kocham - objęła go okół szyi - Pamiętasz jak miałam 5 latek to przysięgliśmy sobie bezwarunkową miłość i że do końca życia będziemy się o siebie troszczyć - wyszeptała mu na ucho jednak i tak to usłyszałam. Po chwili zorientowałam się że ciało Dawida zaczęło mieć drgawki. 
- Tak pamiętam - odpowiedział uśmiechając się delikatnie 
- Przysięga zostaje zerwana - zeszła z jego kolan - Kocham Cię nadal ale musisz żyć dalej.
- Julia ale .. - zszedł z łóżka i uklęknął obok niej. 
- Nie Dawid - przerwała mu - To już koniec ja umarłam nic na to nie poradzisz, zacznij się troszczyć o Dreene - usłyszałam swoje imię ale nie miałam pojęcia o co chodzi ponieważ byłam zajęta reanimowaniem ciała Dawida. Nachyliłam się nad nim i przywarłam do jego ust wprowadzając mu powietrze do płuc. Powtórzyłam to i ułożyłam dłonie do masażu serca. Zrobiłam 20 ucisków a moje ręce zaczęły odmawiać.
Ponownie się nad nim nachyliłam i wprowadziłam mu dwa głębokie oddechy a po tym ponownie zaczęłam robić masaż serca. Nie mam pojęcia ile zrobiłam ucisków ale liczyło się to że próbuje. Dawid i Julia nadal rozmawiali, słyszałam tylko jak ona płaczę i karze mu wrócić.
- Julia nigdy Cię nie opuszczę - usłyszałam Dawida. Płakałam nad jego ciałem. Poddałam się. Położyłam głowę na jego torsie i próbowałam usłyszeć bicie jego serca bez skutku ponieważ nie biło. Zaniosłam się wielkim płaczem. Coś we mnie pękło nie mogłam powstrzymać się od płaczu. Do pokoju wbiegła Jessica i zaczęła krzyczeć. Wszystko działo się bardzo szybko. Tata leciał do pokoju potem jacyś panowie wbiegli do pokoju. Próbowali mnie odciągnąć od Dawida ale kurczowo trzymałam się jego koszuli. Płakałam nie dlatego że umarł tylko dlatego że pozwoliłam mu na to. Poczucie winy brało nade mną górę. Puściłam go a Jessica szybko mnie przytuliła. Kiwała się ze mną na boli i próbowała mi zasłonić oczy kiedy panowie chowali Dawida w czarny worek. Mój płacz nadal nie ustępował. Siedziałam na podłodze otulona przez Jessice i płakałam. Przytulała mnie bardzo mocno przy tym głaszcząc po głowię. W kółko powtarzała że wszystko będzie dobrze. Jego już nie było, wynieśli go. Umarł przeze mnie. To była moja wina. Zaniosłam się jeszcze większym płaczem. 

~~~~~~~~~~
Udało się i napisałam rozdział. 
Zajęło mi to 2 godziny. 
Męczące 2 godziny T.T
Rozdział smutny, nawet bardzo.
Mam nadzieje że łza w oku wam się zakręci.

Jeśli macie jakiekolwiek propozycje na kolejny rozdział piszczcie w komentarzach. 
Wasza Dreena ☺





 



4 komentarze:

  1. no nie gadaj że on nie żyje... ; (
    może napisz jakiś rozdział z Lukasem , dużo Lukasa ;D ;* zakochałam się w nim . hehehehe. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wy macie z tym Lukasem .?
      No ale dobrze w następnym rozdziale będzie więcej Lukasa ♥

      Usuń
  2. 0.0 Jaju ...
    Umarł .. ale będzie żył ?!
    Błagam niech on żyje !!
    Zrób coś .. to nie może się tak skończyć !
    I oczywiście mało mi Lucasa ;D
    Jak najszybciej kolejny !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezusie Przenajświętszy dlaczego on musiał odejść . Wiem że bardziej lubiłam Lukasa ale on nie mógł tak umrzeć . :( Popłakałam się jak dziecko czytając go. Czekam na następne i Rest in Peace Dawid. :( / Twoja O.

    OdpowiedzUsuń