sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział XLIII

*J E S S I C A*
- Patrz uśmiecha się, to dobry znak - odparłam nachylając się nad śpiącą Dreeną. Kiedy usłyszałam całą historię co się wydarzyło musiałam ja szybko zobaczyć. Dreena nie należała do osób, które dobrze przeżywają rozstania. Może znałam ją ledwie tydzień ale wiedziałam że jest bardzo kruchą osobą.
- To wszystko moja wina - usłyszałam szept Horacego - Gdybym ją przeprosił do niczego by nie doszło - spojrzał na mnie a potem skierował wzrok na Dree.
- Tak masz racje to twoja wina - pogłaskałam ją po dłoni - Ale było minęło - dodałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Było minęło ? Widziałaś jej minę ? Miała ochotę mnie zabić - przeczesał dłońmi włosy i poczułam w jego głosie ból.
- To wszystko przez fontannę, przecież słyszałeś że nałykała się wody a na czarownice to jak śmierć w płynie - wyszeptałam - Jesteście kwita, ona przez Ciebie mogła umrzeć a ty zostałbyś zabity przez nią - wzruszyłam ramionami a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
- Ja muszę iść, ponieważ zostawiłem dzieciaki same z Magnusem - powiedział wstając z krzesła - Powiedz jej, że byłem - pocałował ją w czoło i ruszył do wyjścia. Usadowiłam się wygodniej na krześle i położyłam głowę na jej brzuchu.
- Jestem przy Tobie - wyszeptałam i zamknęłam oczy.
*D R E E N A*
Siedziałam pośród wysokich drzew. Byłam cała umazana w błocie a słońce niemiłosiernie grzało mnie w twarz. Oparłam się o drzewo i spojrzałam w górę. Niebo było zachmurzone a świecącego słońca nie mogłam ujrzeć.
- Cześć śliczna - usłyszałam znajomy mi głos. Momentalnie się uśmiechnęłam szeroko i spojrzałam na Dawida.
- Co znowu miałam umrzeć ? - podeszłam do niego. Był ubrany w długą białą szatę a na twarzy jak zawsze gościł łobuzerski uśmiech.
- Dreena mówiłem, że masz bardziej dbać o siebie - pogładził mnie dłonią po policzku
- Próbowałam ale ...
- Nie żadne ale - przerwał mi nieładnie - Od Eryka trzymaj się daleko, może skrzywdzić Cię. On wie coś i chce to użyć przeciwko Tobie - nawinął sobie na palca kosmyk moich włosów.
- Co masz na myśli ? - zapytałam niepewnie.
- Nic - uśmiechnął się lekko - Ale proszę Cię następnym razem nie zadzieraj ze śmiercią.
- Myślisz, że to specjalnie robię ? - zaśmiałam się cicho
- Obserwując Ciebie to sądzę, że dla Ciebie to łatwizna umierać - zaśmiał się również i odgarnął moje włosy na prawy bok. Spojrzał mi w oczy i lekko spoważniał - Przepraszam Cię, że nie ma mnie przy Tobie - chwyciłam go za dłoń i uśmiechnęłam się lekko.
- Nie przepraszaj mnie - powiedziałam cicho i spojrzałam w jego piwne oczy - Ciesze się, że mogę Cię dotknąć i rozmawiać z Tobą.
- Jak się trzymasz ? - zlustrował mnie wzrokiem - Widzę, że nie zbyt dobrze.
- Wszystko się sypie - wymamrotałam i spuściłam wzrok - Jest coraz gorzej ... Tata pojechał pisać książkę ... Musiałam znowu opuścić dom ... Zostawiłam bliskie mi osoby ... Po prostu szkoda słów - skończyłam mówić i spojrzałam mu w oczy. Wpatrywał się we mnie i słuchał uważnie. Brakowało mi kogoś, kto wysłuchałby mnie.
- Masz dopiero 16 lat Dree musisz wykorzystać ten czas - przyłożył wskazujące palce do moich kącików ust i uniósł je delikatnie zmuszając mnie do uśmiechu - Jesteś stworzona do wielkich rzeczy i osiągniesz wiele tylko po prostu ciesz się a wszystko ułoży się dobrze - pocałował mnie w czoło.
- To nie jest takie łatwe jak wszystko wokół jest negatywne - westchnęłam.
- Nie marudź tylko żyj i nie pozwól by ktoś niszczył twoje szczęście - zaśmiał się i spojrzał w niego - Już czas na twój powrót.
- Kocham Cię - przyłożyłam czoło do jego ust i pocałował mnie ponowie.
- Ja Ciebie także kocham - powiedział i pchnął mnie do tyłu. Poleciałam wyciągając ręce by go złapać ale Dawid, drzewa i wszystko wokół się rozmyło. Zamknęłam oczy i leciałam aż w końcu upadłam na coś miękkiego. Otworzyłam oczy i ujrzałam Jessici głowę leżącą na moim brzuchu. Jej brązowe oczy wpatrywały się we mnie. Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła skakać naokoło mojego łóżka. Podparłam się na łokciach i wpatrywałam się w Jessice. Wykonywała komiczny taniec szczęścia piszcząc przy tym. Śmiała się kręcąc w kółko a jej brązowe włosy wirowały za nią. Zaśmiałam się i rzuciła się na mnie. Przytuliła mnie mocno i ścisnęła moje dłonie.
- Już nigdy więcej Cię nie opuszczę - powiedziała śmiejąc się - Musimy iść na zakupy i kupić Ci nowy telefon - wcisnęła się pod kołdrę obok mnie uśmiechając się szeroko - Będę miała przechlapane jak ktoś zauważy, że leżę w łóżku dla chorych - wybuchłyśmy śmiechem a obok nas znalazła się ta sama starsza kobieta co przemawiała na dziedzińcu. Patrzała na nas surowym wzrokiem ze skrzyżowanymi rękoma pod piersiami. Tupała jedną nogą o podłogę i a jej klatka piersiowa w ogóle się nie poruszała. Przeszły mnie dreszcze a Jessica natychmiast zeszła z łóżka.





~~~~~~~~~~
Czuje się coraz lepiej i piszę coraz to nudniejsze rozdziały
Niestety ale moja wena popada w depresje
Tak więc przepraszam was i mam nadzieje lepsze rozdziały wrócą .


MOI CZYTELNICY SĄ NAJLEPSI  

Wasza Dreena ☺

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest faaaajny co ty od niego chcesz. Może po naszym GEY PARTY ci wena przyjdzie . XD Czekam na next. ♥Wracaj do zdrowia \ Twoja O. PS.Zapraszam do siebie http://dont-think-just-free-yourself.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko Twoi XD
    Dodaj zdj Horacegooo . XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie mam odpowiedniego zdjęcia do Horacego / Dreena ☺

      Usuń
  4. Tratatata ... rozdział nawet jako tako fajjny <3
    Dreena słońce ... czekam na następny i nie pierdol ;p
    I gdzie kupa i dupa ?!

    OdpowiedzUsuń
  5. powiem - napiszę 3 słowa : i love it.

    OdpowiedzUsuń