piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział XXXIV

Wbiegliśmy do parku jak wielka banda oszołomów robiąc wiele hałasu. Joe wskoczył do fontanny a Nicolas  wydzierał się na niego karząc my w niej wychodzić. Spojrzałam na nich i zaśmiałam się pod nosem. Jessica gdzieś usiadła na ławce i zawzięcie była pochłonięta rozmową z Christianem. A Jacob był, no właśnie nie mam pojęcia gdzie. Jeszcze przed chwilą był obok mnie i teraz znikł. Rozejrzałam się dookoła i BUM .! Leżałam przygnieciona przez Jacoba. Leżał na mnie a ja na ziemi i śmiał się jak psychopata. Bolał mnie tyłek i głowa od spotkania z ziemią.
- Założyłem się z Lukasem, że Cię zaskoczę a on uparcie twierdził że jesteś zbyt czujna - usiadł na mnie okrakiem i dalej kontynuował - Wszedłem na drzewo i udało mi się Ciebie zaskoczyć - ponownie wybuchł niekontrolowanym śmiechem.
- To wcale nie było śmieszne - odparłam oburzona jednak po chwili także śmiałam się jak wariatka.
- Może to powtórzymy .? - zaproponował a ja spojrzałam na niego kręcąc głową.
- Złaź ze mnie wariacie - powiedziałam mrużąc oczy a on chwycił mnie za dłonie i przygwoździł do ziemi.
- Zmuś mnie - wysyczał będąc przy mojej twarzy bardzo blisko. Wzruszyłam ramionami i zamknęłam na chwile oczy a kiedy je otworzyłam Jacob wyleciał w powietrze łamiąc swoimi plecami gałęzie drzew napotkane. Wstałam z ziemi i otrzepałam sukienkę z piasku. Rozejrzałam się dokoła i ujrzałam Jacoba siedzącego na jeden z gałęzi. Wpatrywał się we mnie z wielkim podziwem. Wystawiłam mu język i poczułam jak ktoś od tyłu mnie obejmuje. Odwróciłam się natychmiast i rzuciłam się na szyje Lukasowi. Chwycił mnie mocniej i odwrócił dookoła własnej osi. Postawił mnie lekko na ziemi i przyłożył usta do mojego czoła.
- Jeszcze nie było Cię na żadnej z lekcji - odparł spokojnym głosem - Pamiętaj że na magi nie kończy się świat - odsunął się lekko ode mnie i chwycił mnie za obie dłonie.
- Daj spokój Lukas, nie chciałbyś żeby tak było na co dzień .? - splątałam palce u dłoni razem z jego.
- Oczywiście że chciałbym ale martwię się o Ciebie - przyciągnął mnie do siebie i objął mnie wokół ramion.
- Nie musisz się o mnie martwić - objęłam go wokół brzucha i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Jego serce biło bardzo szybko. Uśmiechnęłam się pod nosem i wtuliłam się bardziej. Czułam się taka bezpieczna w jego ramionach.
- Muszę bo kto inny będzie to robił .? - oparł brodę o moją głowę i zacieśnił uścisk.
- Dostałeś propozycję do Akademii .? - uniosłam lekko głowę do góry by na niego spojrzeć. Jego wyraz twarzy stężał ale uśmiechnął się lekko i przytaknął głową - To czemu tam nie chodzisz .?
- Po co mi to .? Nauczą mnie tam wszystkiego a potem przydzielą do kogoś żebym go bronił i dadzą pod opiekę kogoś - wzruszył ramionami.
- A jeśli ja dostałabym taką propozycję .?
- Cieszyłbym się razem z Tobą i nie zatrzymałbym Cię. To twój wybór co chcesz robić - uśmiechnął się lekko do mnie. Nic nie odpowiedziałam, nie musiałam tylko wtuliłam się jeszcze bardziej w niego. Usłyszałam krzyk, przeraźliwy krzyk dochodzący z ławki gdzie siedziała Jessica razem z Christianem. Spojrzałam w tamtym kierunku i zamarłam. Jessica przyssała się do szyi Christiana. Lukas bez namysłu ruszył biegiem do nich. Ocknęłam się dopiero kiedy Jessica warknęła na Lukasa kiedy on próbował ją odciągnąć od biednego chłopaka. Mino wielkiej budowy ciała Christiana nie był on w stanie odciągnąć się od Jessici. Miała wielki obłęd w oczach kiedy spojrzała na mnie. Ponownie wbiła się w chłopaka szyje a przeraźliwy krzyk wydobył się z jego ust. Wzięłam głęboki oddech i znalazłam się tuż obok nich. Spojrzała na mnie spod chłopaka nie przerywając konsumować go. Wbiłam w nią swój wzrok a ona oderwała się od niego i uniosła się nad ławką w dużej odległości od ziemi. Syknęła na mnie wyszczerzając na mnie swoje wampirze kły. Christian leżał nieprzytomny i umazany krwią. Cała nasza grupa znalazła się błyskawicznie wpatrując się w wykrwawiającego się Chrystiana. Upewniłam się że Jessica nadal znajduje się na wysokości i ukucnęłam obok chłopaka. Nachyliłam się lekko nad nim i dostałam wielkich nudności. Nie mogłam pozwolić żeby kolejny chłopak umarł z mojej winy. Nachyliłam się bardziej nad nim i rozchyliłam delikatnie usta. Przyssałam się do rany i upiłam odrobinę jego krwi. Oderwałam się od niego i spojrzałam na Jacoba.
- Rozerwij mi nadgarstek - spojrzał na mnie wielkimi oczami - No już gryź .! - wydarłam się a on niepewnie wbił się swoimi kłami w mój nadgarstek. Poczułam przypływ nieznanego dla mnie uczucia gdy skosztował mojej krwi ale jednak to wszystko ustało kiedy jego kły znalazły się poza zasięgiem mojego krwawiącego nadgarstka. Przyłożyłam krwawiącą ranę do ust Christiana.
- Co ty robisz .? - usłyszałam głos Joe jednak Nicolas go uciszył.
- Shhh już spokojnie - wyszeptałam do Christiana gładząc go po głowię - Pij, wszystko będzie dobrze - wyszeptałam i przejechałam opuszkami palców po ranie na jego szyi. Nie było po niej żadnego śladu. Pełno krwi ale nie było rany. Odetchnęłam z ulgą i uwolniłam mój nadgarstek z jego ust. Były delikatne i pełne. Poczułam brak jego ust i zapragnęłam ponownie czuć te ciepło jego warg. Szybko uwolniłam się z tych myśli i odsunęłam się od niego ściskając rozwalony nadal nadgarstek. Staną na równe nogi i zwrócił wzrok na latającą Jessicę. Była umazana w jego krwi. Jej śliczna sukienka jak i moja nadawała się do porządnego prania. Rzucił się na nią z obdarzonymi kłami takimi samymi jak u Horacego. Szybko uniosłam ranną rękę i uniosłam wyżej Jessice. Poczułam wielkie mdłości a po chwili zapanował wielki chaos. W moich objęciach znalazł się Joe a chłopacy okrążyli mnie. Stali na lekko ugiętych kolanach z w dłoniach trzymali stalowe kołki. Każdy przedmiot miał charakterystyczną dla siebie rzecz. Jednak to nie było najważniejsze. Znajdowałam się z dzieckiem w kręgu a Jessica latała nade mną. Nie miałam pojęcia o co chodzi i usłyszałam tylko szepty Lukasa z Chrystianem.
- Demony - oznajmił Chrystian szepcząc do Lukasa.
- I to dużo - dodał Lukas. Poczułam lekkie drgania, które były wywołane strachem Joe. Ukucnęłam by znaleźć się na wysokości jego twarzy.
- Wszystko będzie dobrze nie pozwolę nikomu Ciebie skrzywdzić - wyszeptałam i przejechałam dłonią po jego rudej czuprynie. Wyglądał na 9 góra 11 lat i był prze słodki. Stanęłam prosto i powoli spuściłam Jessice obok siebie. Spojrzała na mnie zdezorientowana oczekując wyjaśnienia całego tego zajścia.
- Demony - wymamrotałam do niej a ona natychmiast uniosła lekko wargi do tyłu ukazując swoje kły. Jej źrenice się momentalnie zwężyły i była gotowa do ataku. Pojawiło się ich pełno, wyglądali jak normalni ludzie i niczym się nie wyróżniali. Joe ścisnął mocno moją dłoń i poczułam jego cichy jęk. Rzucili się na nas wykrzykując Jakszini .! Przepiękna i smaczna Jakszini .! Nicolas rzucił na jednego z nich i z łatwością wbił mu się w klatkę piersiową. Demon wydał z siebie zgłuszony krzyk i opadł na ziemię. Nicolas jednym szarpnięciem wyciągnął z niego kołek i rzucił się na kolejnego który chciał go zaskoczył z boku. Lukas czujnie stał przede mną i czekał na atak. Jacob trzymał w uścisku jednego demona a jego ręce spoczywały na jego głowię. Jednym szybkim ruchem złamał demonowi kart i z łobuzerskim uśmiechem rzucił go na ziemię. Cztery demony popędziły w moją stronę ale Jessica odparła atak jednego z demonów a Lukas zabił już dwóch. Ostatni skorzystał z okazji i rzucił się na Joe. Pchnęłam go za siebie i poczułam jak demon uderza we mnie w wielka siłą. Odrzuciło mnie do tyłu jednak nie upadłam. Poczułam jak mój medalion się nagrzewa a później wyskoczyła z niego Julia.
- Nie daj się zabić .!- wykrzyczała a ja wysłałam jej spojrzenie typu no co ty nie powiesz. Demon ponownie na mnie natarł próbując wgryźć mi się w szyje. Skupiłam się szybko i odrzuciłam go to tyłu. Uderzył plecami w drzewo i na chwile go to oszołomiło. Wzięłam na ręce Joe i wbiłam palce z ramię Jessici. Zamknęłam oczy i pozwoliłam się swojej mocy ponieść. Poczułam jak ciepło i duża fala szczęścia uderza mnie od środka a potem upadłam na ziemię. Uderzając plecami w ziemie kurczowo trzymałam Joe w objęciach. Z siłą jaką uderzyłam zamroczyła mnie na chwile. Po chwili kiedy wróciłam do normalnego stanu myślenia puściłam chłopca i stanęłam na równe nogi. Rozejrzałam się dookoła i nic nie ujrzałam. Wszędzie pola, żadnego domku albo drzewa. Czyste pole rozciągające się w cztery strony świata.
- Dreena .! - wydarła się na mnie Jessica z wielkim oburzeniem - Muszę im pomóc .! Chce tam wrócić .!
- Zamknij się .! - warknęłam a ona stanęła prosto i zamilkła - Myślisz że nie chciałabym im pomóc .? Ale jak skoro nie potrafię tak samo jak ty - odparłam a Jessica wypuściła ustami powietrze.
- Nieważne - wysyczała przez zęby - Gdzie jesteśmy .? - zapała rozglądając się dookoła i zatrzymała na mnie wzrok. Wzruszyłam ramionami a ona uniosła rękę ku górze - No pięknie .! - wydarła się a echo rozniosło się.
- Wolałabyś tam umrzeć .!? - wydarłam się. Nie odpowiedziała tylko usiadła na ziemi.
- Dreena - poczułam jak Joe ciągnie mnie za sukienkę - Co będzie z Nico .? - ukucnęłam i położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - odparłam próbując przybrać pewny ton głosu. Sama chciałam uwierzyć w to co mówię. Pocałowałam go w czoło i zwróciłam się do Jessici. Spojrzała na mnie a jej usta ułożyły się w prostą linię.
- Nie - odparła zanim zaczęłam się odezwać - Sama wiesz, że to głupi pomysł - spojrzałam na nią szczenięcymi oczami a ona westchnęła bezsilna - Dobra ale nie zapomnij że tutaj jesteśmy - ostrzegła mnie i poklepała miejsce obok siebie by Joe usiadł tam.
- Okej, wrócę szybko - zamknęłam oczy i ponownie dałam się ponieść mocy. Szczęście i ciepło przepłynęło przeze mnie. Tym razem wylądowałam na kolanach czując przeszywający ból w nogach. Otworzyłam oczy i to co ujrzałam zmroziło mnie doszczętnie. Wszędzie leżały ciała martwe ciała. Nie miałam pojęcia, że aż tak dużo demonów tu było.
- Dreena .! Dzięki Bogu .! - usłyszałam za plecami krzyk Lukasa i stanęłam na nogi. Odwróciłam się i zobaczyłam go. Jego szyja była rozcięta a krew spływała z niej strumieniami. Uśmiechnął się do mnie głupkowato. Podbiegłam do niego jak najszybciej nie spuszczając wzroku z jego okropnej rany.
- C-c-co się stało .? - zająknęłam się a on niewzruszony stał uśmiechając się nadal.
- Jednemu udało się parę razy wgryźć się we mnie to tyle - odparł i przyłożył dłoń do rany.
- To tyle .?! - wydarłam się - Ostatnim razem moja krew pomogła .. pij - wystawiłam do niego mój nadgarstek. Odepchnął go od siebie kręcąc głową - Pij mówię - podniosłam ton i zabrałam mu z kieszeni kołek. Był zimny i ciężki. Miał wygrawerowane różne wzory i jakiś napis w nieznanym mi języku. Koniec który wbija się w demony był bardzo ostro zaostrzony. Przyłożyłam tą część do nadgarstka i rozcięłam sobie skórę.
- Zgłupiałaś do reszty - wymamrotał a ja drugą ręką chwyciłam go za włosy. Pociągnęłam go w dół za nie i wcisnęłam mu nadgarstek. Oburzony próbował się wyrwać jednak po chwili już pił moją krew. Poczułam jak zaczynam słabnąć i moja dłoń zsunęła się z jego włosów. Dłońmi chwycił mój nadgarstek i potrzymał go bliżej ust. Poczułam czyjeś dłonie w talii i znalazłam się w czyiś ramionach. Otworzyłam lekko oczy i ujrzałam twarz Chrystiana. Zamknęłam oczy a duży ubytek krwi dał się we znaki. Poczułam jak odpływam i poczułam się taka lekka. Kiedy otworzyłam oczy cały świat zawirował a potem obraz mi się rozmazał i zapadła ciemność. Nie czułam nic, ani zawrotów głowy, żadnych krzyków dookoła i ani trzymających mnie rąk Chrystiana, była tylko ciemność.



















Zdjęcie zrobione prze mnie podczas jazdy samochodem. Uwielbiam je i musiałam się z wami nim podzielić ♥

5 komentarzy:

  1. 0.0 yyy ...
    Zajebisty <3
    Ja chcę już następny no !
    Ty głupia wariatko !
    Dawaj następny i nie pierdol !

    OdpowiedzUsuń
  2. a ona kurr.. co wszystkich krwią częstuję . -.- co za bezmyślna istota ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha xD Dobra czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE !
    UWIELBIAM !
    ZAKOCHAŁAM SIĘ !
    Zauważyłam że Dreena zaczyna bardziej władać mocą i to mi się podoba że sama umie o siebie zadbać.
    A co to Chrystiana to coś dużo o nim było i coś mi świta że więcej z nim i Dreeną będzie się działo ;D

    OdpowiedzUsuń